1.jpg
materiały wydawcy

„Złodziejka książek” to jedna z najpopularniejszych książek australijsko-niemieckiego pisarza Marka Zusaka. To właśnie opowieści o III Rzeszy, bombardowaniu Monachium i Żydach przechodzących przez miasteczko zainspirowały go do napisania światowego bestselleru.

Akcja utworu rozgrywa się w hitlerowskich Niemczech. Główną bohaterką jest dziesięcioletnia dziewczynka, która wraz z przybraną rodziną mieszka w małym miasteczku o nazwie Molchig. Swoją pierwszą książkę kradnie na pogrzebie młodszego brata i to dzięki niej uczy się czytać i odkrywa piękno słów. Liesel- bo tak jej na imię, żyje w niebezpiecznych czasach, kiedy świat zobojętniał na ludzkie cierpienie, a słowa: „być człowiekiem” są uważane za dziwactwo.

Uczynienie śmierci narratorem jest dość ciekawym i nietuzinkowym pomysłem. Chociaż trudno w to uwierzyć, ale podczas lektury książki zyskuje naszą sympatię dzięki umiejętnemu i niebanalnemu sposobowi prowadzenia narracji. Bohaterowie są bardzo różnorodni. Od czułego, pogrywającego na akordeonie Hansa Hubermana, aż po szorstką, narzekającą na życie Rosę Huberman. Akcja, choć osadzona w czasach terroru i nienawiści jest przeplatana humorem choć czarnym, ostatecznie jednak pokrzepia i przynosi ulgę czytelnikowi.

Książka ta, choć z dala niepozorna, skłania, wręcz zmusza, do przemyśleń. Po przeczytaniu jej, odczuwałam jednocześnie radość i smutek. Radość – ponieważ poznałam całą historię Liesiel Meminger, a smutek – dlatego, że już ją skończyłam. „Złodziejka książek” jest jedną z tych publikacji, wobec których nie można przejść obojętnie, a samo czytanie było dla mnie czystą przyjemnością.