Ostatnio przeczytałam na YoungFace sportowy felieton szkolnej koleżanki, Moniki Tarały, “Wygrany punkt czy sportowe fair-play?” i nie mogę się pogodzić z jego treścią, a że jest to temat bardzo mi bliski, postanowiłam przedstawić swoje zdanie i z Moniką polemizować.

Tekst dotyczył Miguela Falsci – trenera siatkarskiej drużyny PGE Skry Bełchatów. Jego autorka stwierdziła, że jest on najbardziej ekspresyjnym wśród swoich plus-ligowych kolegów, a jego – czasami żywiołowe zachowanie – wpływa negatywnie na prezencję drużyny i postrzeganie samego trenera w siatkarskim środowisku. Czy to prawda? Wielu zainteresowanych siatkówką, czytając powyższe argumenty, zapewne zaczęło przecząco kręcić głowami.

W środowisku siatkarskim są tysiące trenerów. Wezmę pod lupę zachowanie kilku najbardziej popularnych i zobaczymy czy Miguel Falasca naprawdę jest takim „diabłem” czy po prostu dorysowano mu rogi.

Bernardo Rezende – były brazylijski siatkarz, od kilkunastu lat trener reprezentacji swojego kraju, początkowo selekcjoner kobiet, aktualnie mężczyzn. Prawdziwie impulsywny człowiek. Kiedy oglądam mecze z udziałem reprezentacji Brazylii, mam wrażenie, że jest siódmym zawodnikiem na boisku. Często stoi przy bocznej linii tak, jakby to on sam chciał przyjąć piłkę. Jest genialnym trenerem, ale gdy jego drużyna przegrywa, uaktywniają się w nim niezmierzone pokłady energii: skacze, pokrzykuje na swoich zawodników, dyskutuje z arbitrami (nie mając racji), prowokuje do kłótni trenerów drużyn przeciwnych, ale jego znak firmowy to agresywne wyrywanie z ucha słuchawki, w której słyszy wskazówki od swoich statystyków. Czy przeszkadza to w osiąganiu sukcesów ? Czy zawodnicy nie mają przez to do niego szacunku? Czy ludzie widzą w nim tylko desperata?

Andrea Anastasi – bardzo dobrze znany nam – Polakom, to pod jego przywództwem nasi siatkarze wywalczyli złoto Ligii Światowej w 2012 r. W przeszłości bardzo dobry siatkarz, selekcjoner wielu reprezentacji, aktualnie trener Lotosu Trefla Gdańsk. Jak na Włocha przystało bardzo impulsywny, ekspresyjny. Dobrze formuje swoje drużyny, jednak i jemu zdarzają się czasami dość żywiołowe zachowania typu: rzucanie notatkami, wykopywanie lecącej piłki, kłótnie z sędziami. Mimo to jest bardzo ciepłym i otwartym człowiekiem, uwielbiającym kontakt z kibicami. Czy jego zachowanie przekreśla sukcesy prowadzonych przez niego drużyn?

Wreszcie przykład „z krwi i kości” z naszego podwórka:

Jakub Bednaruk – były polski siatkarz, obecnie trener AZS-u Politechniki Warszawskiej
i juniorskiej reprezentacji Polski. Mimo, że nie ma korzeni włoskich, hiszpańskich czy brazylijskich, bogatą gestykulację i emocjonowanie się każdą akcją ma we krwi. Jego najczęstsze zachowania to motywowanie zawodników przez różne dziwne określenia i ciągłe kłótnie z sędziami. To drugie jest chyba jego ulubionym. Ostatnio podczas meczu swojej drużyny z Cuprumem Lubin zaczął wykrzykiwać do sędziów, że telewizja wszystko nagrywa, więc mogliby wreszcie zacząć porządnie sędziować, bo przez to, co robią, kompromitują się. Jednak czy to wszystko umniejsza jego pracę? Osiągnięcia? Chęć sprzyjania rozwojowi młodzieży?

Sądzę więc, że zachowanie trenera Falasci, owszem, ma wpływ na drużynę, ale jeżeli robi to wszystko dla niej, bez złych zamiarów, nie powinniśmy mu „przypinać łatki” złego selekcjonera. Każdy ma swój sposób prowadzenia drużyny i każdy jest inny. To, że częściej krzyczy czy się „wykłóca” i tak nie jest przez większość pasjonatów siatkówki rozpamiętywane, gdy na koniec sezonu unosi złoty puchar. Bardzo serdecznie pozdrawiam Monikę, bo pomimo tego, że mamy inne zdanie na niektóre tematy, obydwie należymy do wielkiej kibicowskiej rodziny :)