Po dość „cichej” płycie „Living Things” Linkin Park wraca do mocnych brzmień i eksperymentów, które są nam szczególnie znane. Grupa obrała ściśle rockowy kierunek.
„The Hunting Party” to szósty studyjny album Amerykanów. Przyniósł on wiele zmian i niespodzianek. Band zrezygnował z współpracy z legendarnym Rickiem Rubinem. Producentami krążka zostali sami członkowie formacji. Linkin Park postanowili również poszukać inspiracji w nowym studiu nagraniowym.
Album otwiera energetyczny galop bębnów i krzyków głównego wokalisty zaprezentowany w kawałku „Keys to the kingdom”. Już w tym momencie widać, jaki kurs obrał zespół. Z pewnością nie jest to cicha, spokojna płyta, tylko typowo metalowa. Kolejne utwory są oparte na riffach gitarowych i mocnych uderzeniach perkusji. Znajdują się tam też jednak dwie piękne rockowe ballady. Pierwsza z nich to „Until It’s Gone”. Utwór zawiera przesłanie uświadamiające, że są rzeczy, których nie doceniamy i bardzo łatwo je tracimy. Podobną wymowę ma kończący płytę „The Final Masquerade”. Warta docenienia jest również najkrótsza piosenka „War”. Utwór opowiada o nieustającej wojnie na świecie, mimo ciągłych krzyków wokalisty utwór jest wzruszający.
Formacja do nagrania płyty zaprosiła wielu gości, w ten sposób chciała złożyć hołd swoim mistrzom. Jednym z nich jest Rakim. Zagościł on na pierwszym singlu promującym krążek „Guilty All The Same”. Jego płynny rap z pewnością porwie słuchacza. W „Rebellion” natomiast udzielił się słynny Daron Malakian z System of a Down.
Myślę, że płyta jest warta polecenia. Eksperymenty wyszły chłopakom na dobre. Kolejny krążek z całą pewnością będzie inny i właśnie za to cenię ten zespół.
Komentarze ( )