W miniony piątek nastał bardzo długo wyczekiwany przeze mnie dzień . Cały tydzień żyłam w przekonaniu, że zwyczajnie nie wytrzymam do weekendu. Godziny lekcyjne, podobnie jak czas wolny, dłużyły się niemiłosiernie. A wszystko to za sprawą pewnego tajemniczego, nad wyraz skromnego i niezwykle uzdolnionego muzycznie człowieka – Korteza, który dnia 06.11.2015r. o godzinie 19:00 wystąpił w ECS ,,Kręgielnia” w Kostrzynie nad Odrą.
Jak dowiedziałam się o twórczości Korteza? Pierwszą piosenkę (do której mam do teraz ogromny sentyment) pt. „Zostań” włączyła mi moja mama. Nie czekając ani chwili umieściłam ją na Facebooku, chcąc, aby szersze grono usłyszało i zauważyło ogromny talent drzemiący w tym niepozornym człowieku. Chwilę później przesłuchałam kolejne utwory tego artysty i byłam zwyczajnie oczarowana. Smucił mnie jedynie fakt, że w sieci jest dotychczas tak mało piosenek Korteza.
Wyobraźcie sobie, jak wielka była moja radość, gdy usłyszałam „Zostań” na Liście Przebojów Radiowej Trójki. Z tygodnia na tydzień piosenka wzbijała się na szczyt notowania, zajmując finalnie zaszczytną, pierwszą pozycję. Jakiś czas później utwór ten ustąpił miejsca kolejnym, równie wspaniałym piosenkom wokalisty. Mimo sławy i sukcesu, Kortez został nadal osobą nieco skrytą, której w najmniejszym stopniu woda sodowa nie uderzyła do głowy. Nie opowiada o swoim życiu prywatnym, nie szczyci się skandalami, co sprawia, iż nie waham się powiedzieć, że jest on moim idolem oraz autorytetem.
Wszystko to sprawiło, że ten kameralny koncert był dla mnie niezwykłym przeżyciem, o którym będę naprawdę długo pamiętać. Wraz z moimi dwiema przyjaciółkami – Wiktorią i Zuzią, udałyśmy się do Kręgielni przed czasem, nie mogąc już dłużej czekać. W budynku było jednak bardzo ciepło, wyszłyśmy się więc przewietrzyć. Tam właśnie przeżyłyśmy prawdziwy szok. Niedaleko nas stał we własnej osobie…Kortez. Zanim zdążyłyśmy jednak ochłonąć, zebrać myśli oraz poprosić o zdjęcie lub choćby autograf, wokalista wszedł do środka. Około 30 minut później koncert rozpoczął się. To niesamowite jaki magiczny klimat i aurę wytworzył wokół siebie ten człowiek. Większość zebranych nie kryło łez wzruszenia. Krótkie przerwy między piosenkami pozwoliły nam odkryć drugie oblicze Korteza. Okazało się, że ma on bardzo duży dystans do siebie oraz ogromne poczucie humoru. Na koniec ku mojemu zadowoleniu piosenkarz oznajmił, że „ma ze sobą markera, więc jakby ktoś chciałby dać coś do podpisania, to on bardzo chętnie”.
Gdy już miałam wstać, aby podać do podpisania zakupioną tuż przed koncertem limitowaną płytę opatrzoną naklejką patronatu Trójki, Kortez zszedł ze schodków i stanął przede mną (siedziałam na środku pierwszego rzędu) i powiedział, że będę pierwsza. Jako, że mojej mamy niestety nie było na koncercie, a to dzięki niej słucham Korteza, poprosiłam również o autograf dla niej. Podpis „Dla mamy J” był szczególnie miły, ponieważ jeden z utworów Korteza jest właśnie tak zatytułowany. Po podpisywaniu płyt przyszedł czas na zdjęcia, które teraz będą przypominać mi o tym wyjątkowym dniu.
Podsumowując, bardzo się cieszę, że w mojej okolicy organizowane są tak wspaniałe wydarzenia kulturalne. Fajnym pomysłem jest też to, że każdy z nas może wysłać e-mail z propozycją, jaki zespół bądź wykonawcę chcemy zobaczyć na kolejnej edycji „Strefy dobrej muzyki”. Ja na pewno skorzystam z tej okazji i wyślę wiadomość z moimi propozycjami. Na koniec, z całego serca dziękuję Kortezowi za niezapomniany występ, a także organizatorom tego cyklu.
Komentarze ( )