27935050_2216655875227964_1088161204_n.jpg
archiwum bohaterki wywiadu

Rozmawiam dzisiaj z Klaudią Dziurą, początkującą piłkarką, uczennicą pierwszej klasy Szkoły Mistrzostwa Sportowego Resovia w Rzeszowie oraz jedną z zawodniczek Resovii Rzeszów – sekcji kobiet.

Co spowodowało, że zaczęłaś grać w piłkę nożną?

Nie ma chyba głównej przyczyny, która zapoczątkowałaby u mnie chęć grania w piłkę. Od dziecka interesowałam się sportem. Brałam udział w różnego rodzaju zawodach lekkoatletycznych i grach zespołowych. Piłka nożna zachęciła mnie do siebie raczej tym, że nie cieszyła się dużym zainteresowaniem u damskiej części społeczeństwa, a ja zawsze lubiłam się wyróżniać.

Jak wyglądało Twoje pierwsze boisko?

Pierwsze boisko? Chyba jak u każdego, zaczęło się od podwórka (śmiech). Niedaleko mojego domu jest niewielkie boisko. Razem z grupką znajomych spotykaliśmy się tam po szkole. Co prawda, jego stan pozostawiał wiele do życzenia, ale nam do szczęścia wystarczyły tylko dwie bramki i piłka :)

No właśnie. Pochodzisz z małej miejscowości, więc jak trafiłaś do drużyny Resovii?

Stało się to całkiem przypadkiem. Miałam zagrać ostatni sezon w klubie LKS Wola Dalsza (grałam z chłopakami w mojej, jak to nazwałaś, ,,małej miejscowości”). Niestety wiek nie pozwalał mi na dalszą grę, ale za bardzo się tym nie przejmowałam. W zimie, pomiędzy rundą jesienną a wiosenną, wzięliśmy udział w futsalu (rozgrywki halowe). Po jednym z takich meczy podszedł do mnie jakiś Pan z pytaniem, czy nie myślałam nad innym klubem. Zostawił mi numer do trenerki. Po zakończeniu sezonu mój tata zadzwonił do niej, a w połowie wakacji 2016 roku poszłam na swój pierwszy trening na Resovii.

Nie bałaś się?

No pewnie, że się bałam. Nowi ludzie, środowisko, większy wysiłek i zaangażowanie w to, co robię, dodatkowo dojazdy na mecze i treningi kilka razy w tygodniu… To wszystko było bardzo męczące. Nieraz chciałam dać sobie z tym spokój.

Ale?

Początki zawsze są trudne. Z czasem zaczęłam się przyzwyczajać. Pomogła mi w tym przede wszystkim moja drużyna. Ogromnie się cieszę, że trafiłam akurat do tego klubu i szkoły, bo mogę rozwijać się w tym, co kocham. Dodatkowo poziom nauczania w tej placówce jest bardzo dobry.

Jaka atmosfera panuje w Waszej drużynie?

Spędzamy ze sobą mnóstwo czasu, bo spotykamy się w szkole, na treningach. Wszystkie znamy się bardzo dobrze, traktujemy jak rodzina, co też ma swoje pozytywne skutki na boisku.

Ile czasu poświęcasz na treningi? Jak one wyglądają?

Chodzę do szkoły sportowej, więc treningi mam codziennie. Trenujemy ok. 2 godzin dziennie, a w niektóre dni nawet 3,5 godziny. Na każdym treningu robimy coś innego. W taki sposób uczymy się wielu nowych rzeczy, nabieramy doświadczenia.

Boisko od zawsze było Twoim drugim ,,domem”. Co na to Twoi rodzice?

Moi rodzice wspierali mnie i dalej wspierają w tym, co robię, za co jestem im ogromnie wdzięczna. Nie mają nic przeciwko, że wybrałam piłkę nożną, wręcz przeciwnie, sami pomogli mi w podjęciu takiej decyzji. Pomimo że w domu jestem tylko w weekendy i jest to trochę uciążliwe, to daję radę, a rodzice – tak jak powiedziałam wcześniej – dają mi wolną rękę, pomagają.

Twój ulubiony piłkarz to…

Muszę przyznać, że jest ich kilku, ale zdecyduję się na Ronaldo ;) Nie miał łatwego życia, ale ciężką pracą i zaangażowaniem zapewnił sobie pozycję. W 2016 roku został również uznany za najpopularniejszego i najlepiej zarabiającego sportowca na świecie.

Możesz podsumować swoje najlepsze i najgorsze cechy piłkarskie?

Trudno mi mówić o tym, jaka jestem dobra w tym, co robię, ale skoro muszę… (śmiech) Myślę, że szybkość to jeden z moich największych plusów na boisku. Lubię się też czasem pokiwać czy poprzepychać. Technika gry nie jest jednak moim ,,konikiem” i myślę, że to nad nią muszę głównie popracować.

Gdzie widzisz się za kilkanaście lat?

Pewnie jak każdy młody człowiek, myślę o tym jak fajnie byłoby ,,wbić się” w świat sławy, pieniędzy i sukcesu. Niestety życie nie zawsze jest usłane różami, a ja staram się raczej myśleć racjonalnie. Najpierw chciałabym zdać maturę, potem pomyślę o studiach lub szkole policealnej. Jednak wolę nie zastanawiać się, gdzie będę za kilka lat. Zdam się na los, ale jestem dobrej myśli.

Dziękuje za rozmowę i życzę wielu sukcesów :)