Ania.jpg
materiały wydawcy

Książka Artura Rolaka została wydana w kwietniu 2017 roku, a na mój prywatny regał trafiła w listopadzie. Opowiada o najbardziej utytułowanej polskiej tenisistce – Agnieszce Radwańskiej – bez żadnych fałszywych informacji.

Na początku warto wspomnieć, że autor, to jeden z zaprzyjaźnionych dziennikarzy Radwańskiej i na każdym turnieju ma swoje, zarezerwowane miejsce. Tenisistka w swojej książce przyznała, że Artur Rolak towarzyszył jej karierze od dziecka.

Wygląd książki urzekł mnie już na sklepowej półce, zdjęcie Agnieszki Radwańskiej, duży, rzucający się w oczy tytuł – dość przewrotny, bo Isia to przezwisko Radwańskiej z dzieciństwa, ale w stu procentach zachęcający do przeczytania. Minimalizm znów spełnił swoją rolę. Między siedmioma rozdziałami są wplecione zdjęcia, zarówno te prywatne, jak i ogólnodostępne, z życia sportsmenki na przestrzeni lat.

Forma, jaką jest pisana biografia, ma charakter wywiadu, luźnej rozmowy, zaczynającej się od pytań o młodość bohaterki, a kończącej na planach na przyszłość. Całość czyta się bardzo szybko, jeden wieczór wystarczy. Wszystko jest dobrze zredagowane oprócz kilku, rażących błędów ortograficznych, które trudno mi wytłumaczyć.

Nie jest tajemnicą, że książka ta nie spowoduje wypieków na twarzy u osób, które nie interesują się tą dyscypliną sportu bądź ogólnie sportem, jednak nie spotkałam dotąd tak swobodnie pisanej biografii, przez co czytelnik zatraca się w lekturze. Najbardziej intryguje mnie zakończenie, gdzie autor sugeruje dopisanie kolejnego rozdziału, kiedy Radwańska zdobędzie wielkoszlemowy tytuł. Wszystkie zdjęcia i tekst tworzą spójną całość. Dla mnie jest to najlepsza książka, jaką do tej pory wydano o polskich sportowcach, na pewno godna polecenia młodym adeptom tenisa ziemnego.