indeks.jpg

„Śmierć Marata” to obraz francuskiego malarza Jacques-Louis Davida z 1793 roku. Dzieło znajduje się obecnie w Królewskim Muzeum Sztuk Pięknych w Brukseli. Technika wykonania to olej na płótnie.

Zanim jednak przejdę do właściwego opisu obrazu, chciałbym nieco przybliżyć postać na nim ukazaną, którą jest Jean-Paul Marat, przyjaciel Davida – człowiek silnie zaangażowany w rewolucję francuską, polityk, lekarz, dziennikarz, a także wolnomularz. Do 1789 roku Marat zajmował się między innymi badaniami na temat optyki, jednak porzucił je, by poświęcić się wydawaniu gazety pt. „Przyjaciel ludu”, gdy zwołano Stany Generalne. Na łamach swojego czasopisma potępiał on w sposób ultraradykalny monarchię wszelkiego rodzaju, nawoływał do krwawego rozliczenia czynów tzw. „wrogów ludu”, czyli arystokratów oraz umiarkowanych rewolucjonistów, a także afirmował proklamację republiki. Jego co najmniej kontrowersyjna działalność naraziła go na liczne nieprzyjemności – do tego stopnia, że w 1790 roku musiał uciekać z kraju do Anglii w obawie przed uwięzieniem. Po powrocie do Francji Marat wstąpił do klubu kordelierów i kontynuował swoją karierę dziennikarską ze zdwojoną zajadłością – zaczął bowiem jawnie nawoływać do masowych mordów na arystokracji. W 1792 roku został wybrany deputowanym do Konwentu Narodowego i został jedną z postaci wiodących prym w obozie Góry obok Robespierre’a i Dantona. Aktywnie uczestniczył w sporze tego ugrupowania z Żyrondą – został nawet oskarżony przez żyrondystów o działanie na szkodę narodu poprzez wydawanie swej radykalnej gazety i postawiony przed Trybunałem Rewolucyjnym. Został jednak uniewinniony. Spór z żyrondystami nie zakończył się jednak dla Marata dobrze. 13 lipca 1793 roku rewolucjonista oddawał się właśnie kąpieli – gdy musiał ukrywać się w kanałach, nabawił się choroby skóry, na którą miały pomagać długie posiedzenia w wannie pełnej gorącej wody – i redagował kolejny numer swojego pisma. Wcześniej umówił się na spotkanie z Charlotte Corday – żyrondystką, która twierdziła, że ma dla niego nadzwyczaj istotne doniesienia z Normandii. Kobieta jednak zadała mu cios nożem w płuca, nie dając Maratowi tym samym szans na przeżycie. Corday cztery dni później przyznała się do winy i została stracona na gilotynie. Jean-Paul Marat został niemalże uznany za męczennika, a jego ciało złożono w Panteonie. Jego imieniem nazwano kilka świąt, a nawet jedno z miast. („Zasługi” Marata doceniono również w ZSRR, gdzie miał on kilka ulic na jego cześć, jak również okręt wojenny ochrzczony jego imieniem.) Jednak już w 1795 roku kult Marata dobiegł końca, a samego rewolucjonistę uznano za szkodliwego podżegacza do rozlewu krwi, natomiast jego ciało zostało usunięte z Panteonu.

Sytuacją przedstawioną na obrazie jest moment, w którym Marat dokonał żywota, ginąc od rany zadanej przez sztylet żyrondystki. Denat leży w wannie, w jednej ręce trzyma list ze zdaniem: „moje wielkie nieszczęście czyni mnie godną twej łaskawości”. W bezwładnie zwisającej prawicy jest zaś pióro – narzędzie pracy zmarłego. Marat ma na głowie turban z ręcznika, na jego twarzy maluje się spokój. Krew z rany poplamiła białe fragmenty materiału, którymi wycierał się nieboszczyk. Na podłodze leży nóż – narzędzie zbrodni. Przed wanną stoi drewniany stolik, na którym wyryta jest dedykacja od malarza: „ Maratowi David”. Na meblu leżą jakieś skrawki papieru, być może inne listy, albo zapiski dziennikarskie, a także pióro i kałamarz. Barwy są raczej stonowane – próżno szukać tu wyraźnych kontrastów kolorystycznych. Artysta opiera się w tym przypadku przede wszystkim na kolorach brunatnych, brudnej bieli, brązach, zgniłej zieleni oraz czerni – nie jest to jednak czarny czysty, głęboki, tudzież hebanowy, a lekko „zanieczyszczony”, płynnie przechodzący w jaśniejsze barwy. Brak tu również dynamizmu – scena jest raczej statyczna, choć spokój na twarzy Marata jest nieco nienaturalny i przez to lekko niepokojący.

Takie przedstawienie zamordowanego rewolucjonisty ma swój określony cel. David przedstawił Marata jako świeckiego męczennika. Poza, jak i białe płótna, którymi postać jest owinięta, przywodzą na myśl obraz Caravaggia pt. „Złożenie do grobu”, na którym ukazana jest scena pochówku Chrystusa (podobnie ta sama sytuacja została przedstawiona na dziele o takim samym tytule, którego autorem jest Rafael Santi). Porównanie do Jezusa wskazuje na wielki szacunek malarza do przyjaciela i uznanie dla jego dokonań. David maluje więc Marata jako człowieka, który poświęcił się dla rewolucji i dla całego ludu Francji. Zestawienie pióra i sztyletu – narzędzia pracy i zbrodni, wyraża potępienie wobec metod walki żyrondystów, czyli podstępu i przemocy. Nóż kontrastuje bowiem z piórem, które symbolizuje walkę Marata za pomocą słowa pisanego. Postać ta zostaje w ten sposób wyidealizowana – nieważne staje się, do jak straszliwych czynów dziennikarz na łamach swojego pisma nawoływał. Istotne jest bowiem ukazanie jego heroizmu, które dokonuje się również za pomocą nawiązań do kultury antyku – białe płótna przypominają starożytne szaty, a wanna stylizowana jest na antyczną mogiłę. Spokój, który jest aż nienaturalny, a mimo to wyraźny jest tak na twarzy nieboszczyka, jak i na całym obrazie (wyrażony za pomocą stonowanej palety barw oraz pustego tła i zastosowanie linii pionowych, a także poziomych), sugeruje, że Marat przyjął swój los spokojnie, wręcz bohatersko. Jest herosem, który oddany w całości walce na rzecz ludu był w stanie zapłacić za swe działania najwyższą cenę.

W mojej opinii obraz ten ma niezaprzeczalnie wartość estetyczną, jednakże nie zgadzam się z przekazem autora. Postać Marata została tu wyidealizowana, choć w rzeczywistości historia nie oceniła go później zbyt pochlebnie. Według mnie działania, jakie prowadził Jean-Paul Marat zasługują na potępienie, a nie na pochwałę. Jednakże, trzeba pamiętać, iż obraz jest osobistym wyrazem uczuć malarz, który ma do swoich osądów i poglądów prawo. Na tym polega właśnie sztuka – na wchodzeniu w dialog z odbiorcą, wywoływaniu emocji i pobudzaniu do refleksji.