Natalia.jpg
materiały wydawcy

Oj tak, na tę książkę czekałam bardzo, ale to bardzo długo. Aż w końcu jest! Niedawno przeczytałam kolejną część (już ósmą) serii opowiadającej o przygodach Harry’ego Pottera: „Harry Potter i przeklęte dziecko” autorstwa Jack’a Thorn’a.

Zapewne fani przygód Harry’ego zauważą „błąd” we wstępie i sprostują , że przecież autorką serii o Harrym Potterze jest J. K. Rowling. Ta opowieść, a raczej scenariusz (ponieważ książka napisana jest właśnie w tej formie), została napisana przez Jack’a Thorn’a, Rowling natomiast pomagała tworzyć fabułę.

Książka wzbudziła we mnie  mieszane uczucia. Nie jest to bowiem schematyczna kontynuacja całej serii. To coś nowego, dość odkrywczego i innego.

Akcja rozpoczyna się sceną kończącą poprzednią część książki,  sytuacją, kiedy dorosły już Harry Potter wraz z żoną, Ginny, odprowadza swoje dzieci na pociąg do Hogwartu (szkoły magii i czarodziejstwa). Na  początku przewija się wielu bohaterów z poprzednich części książki, tylko w dorosłej postaci. Spotykamy np. Hermionę, Rona, Malfoya. Jest to taka „cisza przed burzą” (trudno inaczej ubrać to w słowa). Myślę, że autor chciał, żebyśmy wczuli się w klimat książki i powspominali dawne czasy. A następnie: bum ! Same nowości. W tej części poznajemy bolesną prawdę o niektórych bohaterach. Na pierwszy ogień pójdą Dursleyowie (najbliższa i jedyna rodzina Harrego). Czytając poprzednie części, doszłam do wniosku, że Potter nie miał wcale takiego złego życia. Owszem, może nie mieszkał w pięciogwiazdkowym hotelu i nie miał wszystkiego, czego zapragnął, ale nie miał aż tak złych warunków. Ta część pokazuje nam „ciemniejszą stronę Dursleyów”. Okazuje się, że Harry był wyśmiewany i bity przez ciotkę Petunię.

Myślę także, że w tej części zauważymy naprawdę dużą zmianę samego Harrego. Stał się dość oziębły i zgorzkniały. Nie potrafi porozmawiać ze swoim synem, co może być spowodowane tym, że Potter nigdy nie miał prawdziwego wzorca ojca. Niektóre sprawy go przerastają. Często jest pochłonięty przez wir pracy i nie ma czasu dla rodziny. Myślę, że po tak krótkim opisie zrozumiałe będzie, dlaczego książka budzi tak wiele kontrowersji.

Teraz czas najwyższy zadać sobie pytanie, czy „Harry Potter i przeklęte dziecko” to dobra książka? Jeśli będzie to część, którą przeczytamy jako pierwszą, to bez wahania możemy powiedzieć, że tak. Jednak patrząc przez pryzmat poprzednich części, to dość… przeciętna książka. Nie budzi w czytelniku tylu emocji, niepewności, niczego nie musimy się domyślać, wszystko mamy „podane na tacy. To udana pozycja, ale nie zaliczyłabym jej do całej serii o Harrym Potterze, raczej potraktowałam jako uzupełniający dodatek do reszty książek, napisany dla fanów, którzy utożsamiają się z życiem bohaterów.

Od razu nasuwa się  pytanie czy warto go przeczytać? Warto. Szczególnie polecam go osobom, które miały styczność z poprzednimi częściami Harrego Pottera. Myślę, że nie pożałujecie i też poczujecie po przeczytaniu szok, niedosyt, może zawód. Bez obaw. Przeżyłam to samo. Warto wtedy chwilę „odpocząć” od książki i po przerwie przyswoić sobie te wszystkie nowości. Po dłuższym czasie wszystko do nas dotrze.

Mimo niejednoznacznej oceny książki, opinia jest prawdziwa, bo jak mawiał profesor Dumbledore: „Prawda to cudowna i straszliwa rzecz, więc trzeba się z nią obchodzić ostrożnie.” Nie bądź mugolem, przeczytaj!

Recenzja powstała jako element realizacji projektu w ramach Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa