Jest rok 2001, małe nikomu nieznane niemieckie studio Piranha Bytes ukazało światu swoja pierwszą produkcję – Gothic. Grę, która zatrzęsła gatunkiem Action RPG, lecz ostatecznie została skazana na krzywdzące miano „średniaka”, za wyjątkiem Polski, gdzie ma status kultowej i gracze dalej chętnie do niej wracają.
Prolog
Uniwersum “Gothic’a” wrzuca nas do świata odpowiadającego technologicznie naszemu średniowieczu. Ludzie potrafią wykorzystywać rudy surowców, opanowali budowę kamiennych fortyfikacji oraz umiejętność żeglugi, a do tego istnieje magia w postaci run. A to wszystko okraszone gotyckim klimatem. Ludzie dotychczas żyli w pokoju do czasu inwazji orków. Wybuchła krwawa i długa wojna, przywódca ludzi, król Rhobar II, aby móc stawić skuteczny opór najeźdźcy potrzebuje oręża z magicznej rudy. Ta znajduje się w dużych ilościach jedynie na wyspie Khorinis. Toteż każdy przestępca niezależnie od występku jest zsyłany do górniczej doliny na owej wyspie, aby tam wydobywać w niewolniczych warunkach ów niezwykle wytrzymały kruszec. Naszego bezimiennego protagonistę poznajemy jako skazańca na chwilę przed przerzuceniem przez magiczną barierę do kolonii karnej. Naszym powołaniem jednak nie będzie machanie kilofem w kopalni. Zostajemy wyznaczeni jako przymusowy ochotnik do roli jednorazowego kuriera, który może zmienić status quo pod kopułą.
Witamy w kolonii
Świat, jaki przyjdzie nam zwiedzać, jest stosunkowo mały, lecz jest to uzasadnione fabularnie barierą i możliwościami ówczesnych komputerów. Niewielki rozmiar nie jest tu wcale wadą, mapa jest gęsto zapełniona różnymi aktywnościami, a górnicza dolina jest mocno zróżnicowaną topograficznie krainą. Na środku mapy znajduje się potężna warownia zwana „starym obozem”, jest to jedyne miejsce, które utrzymuje kontakt ze światem zewnętrznym i handluje wydobytą rudą. Na zachodzie znajduje się „nowy obóz”, pełniący rolę swego rodzaju opozycji dla “starego”. Jego mieszkańcy chcą za wszelką cenę zniszczyć magiczną barierę, a stężenie awanturników i cwaniaków oscyluje w granicach trzech czwartych populacji. Dla równowagi na wschodzie leży obóz na bagnach, zamieszkany jest przez fanatyków religijnych czczących wymyślone bóstwo i zajmujących się handlem halucynogennymi ziołami z resztą kolonii. Oczywistym wyborem wydaje się być stary obóz, lecz w miarę poznawania nowych ludzi i realiów, wybór może okazać się znacznie trudniejszy.
Imersja świata
Jeśli skupimy się na głównym wątku opowieści, umknie nam wiele szczegółów tego niezwykłego zamkniętego ekosystemu, jakim jest kolonia. Bariera skrywa pod sobą miejsca, które z oddali głucho nawołują do eksploracji i zgłębienia swoich tajemnic. Ludzie, których napotykamy, wiodą własny żywot. Rano, jak co dzień, wstają i zabierają się do własnych obowiązków, a wieczorem idą spać lub schodzą się do tawern. Bohaterowie niezależni mają swój charakter i motywy, a z czasem wyrabiają sobie także stosunek do bezimiennego.
Mechanika – spacer z kulą u nogi
Gothic wyróżnia się zastosowaniem przycisku akcji. Zatem aby wejść w interakcje z otoczeniem, musimy cały czas z niego korzystać. Jest to rozwiązanie nieintuicyjne, a przy dłuższych sesjach męczy rękę. System walki został zrealizowany dość ubogo, oferuje raptem trzy kierunki wyprowadzenia ciosów, blok oraz unik. A broń dystansowa – z racji zastosowania przycisku akcji – została skazana na niedopracowany system autocelowania. Pobieżnie potraktowano również myszkę, której początkowo nie planowano zaimplementować jako kontrolera, w rezultacie jej rola sprowadza się tylko do rozglądania. Przeciwnicy natomiast wychodzą jedynie z założenia: „I Herkules ciele, kiedy wrogów wiele” i zawsze kiedy jest taka możliwość, atakuje nas największa możliwa ich ilość. W połączeniu z słabo wykonanym sterowaniem sprawia to, że walka tylko z dwoma oponentami jest już wymagająca i pozostaje taka przez większą część gry. Lepiej niż same potyczki prezentuje się system rozwoju postaci. Po każdym zdobytym poziomie, dostajemy do rozdysponowania punkty nauki. Aby mieć z nich pożytek, musimy znaleźć najpierw nauczyciela, który zgodzi się nas trenować w danym zakresie. Rozwijać możemy sprawność posługiwania się wybranym typem oręża, zwiększać manę potrzebną do używania zaklęć oraz uczyć umiejętności jednorazowych, np.: skórowania zwierząt, akrobatyki czy skradania się. System ten daje graczowi dużo możliwości, jaką postacią ma być jego Bezimienny. Należy jednak pamiętać, że Bezimienny jest na początku wychudzoną miernotą po trzymiesięcznym zakwaterowaniu w zamkowym lochu, zaleca się więc trzymać blisko ścieżek i nie zapuszczać za daleko w las, ale… do czasu.
Oprawa audiowizualna, czyli to, co słychać i widać
Muzyka do gry została skomponowana przez początkującego wówczas artystę Kai’ego Rosenkranz’a. Utwory świetnie oddają atmosferę miejsc, w których przebywamy. Dodatkowo zostały nagrane w dwóch wersjach i pocięte na kawałki. Co za tym idzie, płynnie dostosowują się do zdarzeń obserwowanych na ekranie. A w nocy odgrywana jest ich bardziej mroczna wersja dodająca szczyptę niepewności podczas samotnych wędrówek. Na pochwałę zasługuje też polski dubbing. Aktorzy głosowi świetnie zagrali swoje role, szczególnie w pamięć zapada głos bezimiennego protagonisty w wykonaniu Jacka Mikołajczaka, który mimo bogatego doświadczenia do dzisiaj jest utożsamiany z postacią „Beziego”. Jedyne, co można zarzucić to, że kilka osób w kolonii zdaje się mówić tym samym głosem.
Najszybciej starzeje się grafika, kiedyś powalała ogromem świata i dbałością o szczegóły, a dzisiaj już widocznie trąci myszką. Tekstury są w niskich rozdzielczościach i zdarzają się przypadki, że są źle nałożone. Podczas przemieszczania się można dostrzec wygładzanie modeli dodatkowymi wielokątami. Jednak oprawa wizualna nigdy nie powinna być rzeczą, która ma decydować o tym, czy gra jest dobra, czy zła.
“Gothic” serwuje nam wciągająca fabułę, charyzmatyczne postacie, wyrazisty klimat straconej krainy i wymagającą rozgrywkę. Ukończenie jej daje dużo satysfakcji, szczególnie w czasach, w których często gry przechodzą się same i nie wymagają kompletnie myślenia od graczy. Gdybym miał określić jednym słowem starego ’’Gotuka’’ byłoby to: ponadczasowy.
Komentarze ( )