Na niespotykaną dotąd skalę w szkołach dochodzi do niszczenia, dewastowania mienia. W swoim artykule spróbuję odpowiedzieć na pytanie, kto i dlaczego, niszczy mienie szkolne oraz jakie są, a jakie powinny być, konsekwencje tego typu zachowania.
Nagana a konsekwencje
Zazwyczaj za zniszczenie szafki czy kopanie w ścianę, nawet jeśli odpada tynk, otrzymuje się upomnienie, uwagę, a rzadziej konsekwencją jest rozmowa z wychowawcą. W porównaniu do tych dość łagodnych sankcji, w obliczu problemu, rzadko zdarza się wizyta u dyrekcji, rozmowa z psychologiem czy wezwanie do szkoły rodziców dewastatora lub dewastatorki. Jak widać, czasem również w naszej szkole takie konsekwencje nie wywierają zbyt dużego wrażenia na karanych czy też w ogóle nie działają. Mimo wysiłków nauczycieli czy dyrekcji, szkoła jest po prostu niszczona. O ile dewastowanie drzwi w toalecie, uderzanie czy kopanie powodujące dziury można zrozumieć, o tyle poza granicę daleko wykracza zwijanie naprawdę dużej ilości papieru toaletowego, moczenie go i rzucanie w biały sufit. Takie “kule papierowe”, nie dość, że się przyklejają do ściany, to dodatkowo zostawiają ciemny, bardzo wyraźny ślad. Jeszcze w ubiegłym roku doszło do zniknięcia klosza z męskiej toalety w niewyjaśnionych okolicznościach. Pomimo iż jest wielu świadków tego zdarzenia, nikt nie zgłosi tego, ponieważ stara się kryć dewastatora. Jak obserwujemy, łagodne sankcje nie wywołują u niszczących uczniów żadnych refleksji, a tym bardziej nie powodują poprawy czy też skruchy.
Co na to statystyki?
W przeprowadzonej przeze mnie ankiecie na początku stycznia tego roku, w której udział wzięli zarówno uczniowie, jak i dorośli, z różnych grup wiekowych, wynikają następujące wnioski.
W pierwszym pytaniu (“Czy rodzice powinni pokrywać koszty zniszczonego mienia szkolnego?”)80% pytanych odpowiada, że tak. 20% jest przeciwne takiemu rozwiązaniu.
Na zapytanie drugie (“Czy uczeń powinien otrzymać dodatkowe sankcje oprócz uwagi lub nagany?”) 35% respondentów odpowiedziało, iż powinien otrzymać surową karę. Po 30% badanych odpowiedziało, że uczniowi należą się łagodne sankcje oraz druga opcja, czyli tylko uwaga i upomnienie jako konsekwencje za dewastację. Najmniej, a zatem 5%, wskazało odpowiedź, z której wynika, iż uczeń nie powinien w ogóle otrzymać kary.
W trzecim i ostatnim pytaniu (“Czy pochwalasz dewastację szkoły jako odwet za pojawiające się braki podstawowego wyposażenia, takiego jak mydło w łazience?”) 90% stwierdziło, że nie.
Na podstawie tych odpowiedzi można wnioskować, że około 10% społeczności szkolnej niszczy budynek. To bardzo dużo w skali szkoły. Przy takim procencie niszczących, konsekwencje zbiorowe byłyby niesprawiedliwe wobec pozostałych. Nasuwa się również myśl, że kary są zbyt łagodne, skoro sytuacja się nie zmienia. Ankietowani nie pochwalają dewastacji, ale tylko 35% z nich domaga się surowych kar wobec chuligańskich wybryków kolegów i koleżanek. Około 60% uważa, że łagodne sankcje są najlepszą metodą, jednak w obliczu nawracających za każdym razem, jeszcze gorszych, aktów wandalizmu, ciało pedagogiczne będzie zmuszone podjąć dużo surowsze działania. Na to zapewne liczy blisko 95% badanych, gdyż jeśli uda się zwalczyć takie zachowania lub je zmarginalizować, wówczas wszystkim będzie lepiej i przyjemniej przebywać w szkole.
Czy da się walczyć ze zjawiskiem dewastacji?
Być może, ale aby się tego dowiedzieć, należy zająć się zagadnieniem, jak skutecznie to robić? Oczywiście dla każdej szkoły będą to metody o innym charakterze. Na jednych zadziała danie uczniowi zachowania nagannego na semestr, a do innych będzie trzeba wzywać policję lub niestety, co najgorsze, stawiać ich przed sądem rodzinnym. Problem przede wszystkim polega na tym, iż niszczący często nie zdają sobie sprawy z konsekwencji, a właściwie traktują swoje działania jako żart, nie robi to na nich wrażenie. Musimy sobie oczywiście zdawać sprawę z tego, że gdybyśmy mieli hipotetycznie dwadzieścia czy więcej uwag, to zapewne nie wywierałaby ona na nas dużego wpływu; praktycznie zerowy. Osobiście radziłbym nauczycielom nie rezygnować z tego, gdyż może drastycznie nie wpływa to na poprawę zachowania ucznia, ale powstaje za to obszerna dokumentacja jego “dokonań”. Na większość z nas zapewne zdecydowanie zadziałałoby drastyczne obniżenie zachowania. Zatem każda szkoła musi szukać własnych metod, rozwiązań, na narastające zjawisko dewastacji.
“No stary…”, czyli o powodach, które kierują młodocianymi chuliganami
Niszczącymi kierują najróżniejsze motywacje. Nie ma możliwości, aby oni sami wskazali przyczyny, ponieważ ujawniliby się, ale z moich obserwacji wynika, iż głównym powodem są podżegający koledzy. Takie zachowanie ma u nich wywołać szacunek. Zazwyczaj satysfakcja z takich ataków to właśnie pseudoszacunek kolegów. Bardzo rzadko ktoś to robi w zemście na nauczycielach czy całym systemie edukacji. Jeden na 10 uczniów dewastuje szkołę, więc niektórymi muszą kierować szczególne względy. Warto zauważyć, iż czasem jednak brakuje reakcji dyżurujących nauczycieli. W końcu wchodzenie 20 osób do toalety i tłum obserwujący z zewnątrz, powinny przynajmniej budzić podejrzenia. Oczywiście nie mówię o wszystkich nauczycielach, bo wielu świetnych pedagogów zostałoby zdyskredytowanych czy też po prostu zniesławionych.
“Ten z nami, ten przeciw nam”, czyli jestem konfidentem czy pomagam społeczności?
Wobec bardzo wielu niesłusznie używane jest określenie konfident. Najprościej tłumacząc słowo to stosowane jest w stosunku do osób, które skarżą czy też donoszą. Nim pokażę różnicę pomiędzy dwiema osobowościami podkreślę. Jeśli jesteś naocznym świadkiem zdarzenia lub po prostu masz wiedzę na ten temat to nie możesz tego zgłosić. Ty masz OBOWIĄZEK poinformowania dyrekcji lub nauczyciela o tym zjawisku. To nie jest wybór, tylko obywatelski, czy też uczniowski, obowiązek. Naszym wspólnym zadaniem jest dbanie o to, co należy do szkoły, czyli o to, z czego wszyscy korzystamy. Zapychanie toalet czy kradzieże klosza są skandaliczne, więc musimy reagować, interweniować. Nie chodzi o to, aby stawać do konfrontacji, ale aby nie pozwalać na bezkarność chuliganów. Nie musimy przecież chwalić się całemu światu, że przekazaliśmy informacje na temat danego zdarzenia, a jedynie dyskretnie przekazać te informacje, najlepiej dyrekcji, a jeśli nie tą drogą, to wychowawca, czy każdy inny nauczyciel, jest gotów zebrać te informacje i przekazać je w odpowiednie miejsce.
Pomiędzy konfidentem, a osobą, która zgłasza akty wandalizmu, jest stanowcza różnica. Konfidentem może być osoba, która z pierwszym lepszym popchnięciem biegnie do nauczyciela. Nienawidzimy też chamstwa, więc zgłoszenie wychowawcy, że ktoś inny rozmawia na lekcji lub korzysta z telefonu to również jest po prostu “chamskie”. Donoszenie nauczycielom, gdy nikomu nic nie zagraża czy nie występuje zjawisko niszczenia jest tylko po to, aby komuś dokuczyć; by spotkały go konsekwencje ku naszej uciesze. Podsumowując: konfident to osoba, która donosi nauczycielom o wszystkim, nawet najmniejszym złamaniu regulaminu, które nie wpływa znacząco na otoczenie. Polega to wręcz na celowym utrudnianiu innym spokojnego egzystowania. W pozytywnym świetle oraz opozycji stoi ktoś podejmujący interwencję w sytuacjach, gdy jest coś dewastowane lub komuś zagraża niebezpieczeństwo, to zwyczajnie dobra postawa. I choć nie musimy zgłaszać niewiele znaczących wykroczeń, to fakt, że ktoś wynosi klosz z toalety, powinniśmy zauważyć i się temu wyraźnie sprzeciwić. Nie może paraliżować nas strach przed grupką wandali.
Podsumowanie
Reasumując, musimy zgłaszać takie wybryki, reagować na nie i nie pozostawać obojętnymi. Jeśli naprawdę nie mamy ochoty na rozmowę z pedagogami, to przynajmniej powinniśmy zgłosić tę sytuację komuś zaufanemu z samorządu, aby załatwił tę sprawę z dyrekcją. To nasz obywatelski obowiązek wobec innych oraz zwykła przyzwoitość wobec placówki. Dewastatorzy niszczyli, niszczą i pewnie niszczyć będą, ale szkoła musi reagować, nie pozostawać obojętną. Wymaga to chęci, zarówno ze strony Dyrekcji, jak i nauczycieli. Należy opracować metodę walki z takimi osobami, ale nie w kierunku maksymalnego ukarania, ale w kierunku duchowej przemiany tej osoby. Aby koniec wybryków nie wynikał z zastraszenia, bo to ostateczność, ale aby było to skutkiem skruchy, refleksji, zrozumienia popełnionych błędów. My również starajmy się pomagać takim osobom, aby blokować takie zapędy, ponieważ często możemy być autorytetem dla kogoś lub też wywrzeć na nim zmianę decyzji i zaprzestanie niszczenia.
Komentarze ( )