disco.jpg
http://pixabay.com/ geralt

Gdybym zapytała dziesięciu osób z mojej klasy, jaka muzyka jest najbliższa ich sercu, przypuszczalnie każda z nich zaczęłaby opowiadać o różnorakich gatunkach, począwszy od delikatnego i zmysłowego soulu, na hałaśliwym heavy metalu kończąc. Gdybym zapytała, co sądzą o disco polo i czy lubią słuchać tych barwnych, rytmicznych przebojów, poruszających często błahe tematy, większość z nich z oburzeniem oświadczyłaby, że słuchają ambitniejszej muzyki, a disco polo jest płytkie, przereklamowane i po prostu…żałosne.

Zaskakujący jest jednak fakt, że gdy cicho w radiu VOX FM leci „Szalona ruda”, każdy nuci pod nosem tekst, który-nie wiadomo, dlaczego?!-Zna na pamięć i tupie w takt muzyki! Podobne rzeczy dzieją się w dyskotekach. Przy hitach techno, które zawojowały klubami muzycznymi bawi się zaledwie garstka osób. Kiedy DJ, stojąc na swym piedestale, puści „Jesteś szalona” nieśmiertelnych Boys-ów, sala jest oblężona przez nastolatków, którzy skaczą i śpiewają do utraty tchu „obciachowy” przebój. Jaki z tego wniosek?

Disco polo mamy we krwi, te rytmy nas porywają, sprawiają, że nogi same chcą tańczyć! I bynajmniej nie ma się, czego wstydzić! Mimo naszych różnych upodobań, ta muzyka wpisała się w kulturę i ukształtowała na przestrzeniach lat charakter polskich dancingów. Targa ona jakąś tajemniczą strunę naszego serca, która powoduje jego gwałtowne bicie! Disco polo jest niezastąpione, tak, więc: niech żyje na wieki!