Trudno jest pisać obiektywnie o czymś, w co włożyło się dużo pracy, energii oraz serca, a tak właśnie jest w przypadku spektaklu „Mama”, w którym zagrałam. We wstępie więc uprzedzam, iż jest to całkowicie subiektywna wypowiedź.
„Mama” to 28 premiera Teatru KOD, a zarazem pierwsza w częściowo nowej obsadzie. W spektaklu wystąpili: Aleksandra Jelińska, Wiktoria Jelińska, Nikola Klimek, Klaudia Kulka, Zuzanna Kuszyk, Oliwia Faron oraz Łukasz Cytynowicz. Dla Oliwii, Zuzi oraz Łukasza był to debiut aktorski i to przed tak liczną publicznością. Jednak nie był to jedyny debiut aktorów Teatru KOD. Nasza grupa po raz pierwszy sama uszyła swoje kostiumy, co okazało się być niezwykle przydatną lekcją. Autorem scenariusza oraz reżyserem przedstawienia jest pan Anatol Wierzchowski – reżyser oraz instruktor teatralny nagrodzony odznaką honorową „Zasłużony dla Kultury Polskiej”. Całość dopełniały wspaniałe utwory, idealnie wpasowujące się w klimat spektaklu – Klezmafour – The Storm oraz DagaDana – Koby ne moro.
Obecnie nasza grupa składa się w całości z młodzieży gimnazjalnej. Chcieliśmy więc poruszyć nie temat, o którym czytaliśmy w Internecie czy o którym opowiadali nam rodzice bądź znajomi, ale taki, który nas dotyka, jest dla nas ważny. Podczas warsztatów tworzyliśmy obrazy matek na podstawie swoich doświadczeń, przeżyć. Zapisywaliśmy skojarzenia oraz słowa nieodzownie łączące się z osobą mamy. Co o spektaklu mówi reżyser? – „Oto portrety matek widziane oczyma współczesnych nastolatek. Nie zawsze są to śliczne laurki, ale też nie ma w nich mowy nienawiści. Natomiast w każdym jest trochę ckliwości, sarkazmu, obaw, humoru i skrywanej czułości. Ten temat to debiut emocjonalny aktorów KOD-u, bo zawsze łatwiej było opowiedzieć o kimś, o cudzej historii, o nie swoich emocjach, niż zmierzyć się ze swoimi problemami i to w taki sposób, by każdy w to uwierzył i znalazł w tych opowieściach cząstkę swojego zbuntowanego życia. Młodzi aktorzy zrozumieli, że są kopiami charakterów swoich rodziców, a nie idealnymi wytworami medialnych programów.”
Dla aktorów bardzo istotną kwestią są także reakcje publiczności, ich emocje oraz odczucia po obejrzanym spektaklu. O opinię poprosiłam jednego z widzów, który w trakcie spektaklu został przeze mnie zaproszony do udział w pewnej interakcji – pana Grzegorza Kulbickiego, który niezwykle trafnie odebrał intencje spektaklu oraz bardzo pochlebnie się o nim wypowiedział – „Z lekką obawą zasiadłem w pierwszym rzędzie, aby obejrzeć spektakl „Mama” w wykonaniu teatru „KOD”. Nie z obawy o aktorów, bo wiem, że to profesjonaliści pod każdym względem. Wiedziałem, że te młode osoby na scenie samodzielnie przygotowały swoje stroje, wymyśliły dialogi, przygotowały ogólną koncepcję sztuki, a ponadto mają w zanadrzu ogromy atut – reżysera z najwyższej półki. Bałem się tego, że cała ta mozolna praca polegnie w konfrontacji z podjętą tematyką. Na ile będzie to sztuka oryginalna, całkowicie wypływająca z ich przeżyć i życiowych doświadczeń, a na ile pokłosie opacznie pojmowanego modelu współczesnej matki? Myliłem się. Cieszę się, że się myliłem, a moje obawy były absolutnie bezpodstawne. Zobaczyłem, doświadczyłem i przeżyłem wspaniałe widowisko estetyczne, w którym patos łączył się z komizmem, idealizm zaś ustępował miejsca chłodnemu realizmowi. Rysy matek, ukazane w spektaklu, to zaledwie namiastka naturalnego świata i codziennych zmartwień oraz problemów. Wybrane jednak zostały typy wyraziste, autentyczne, a momentami wręcz brutalne w swej realności. Ciekawe jak aktorzy zagraliby tę sztukę razem ze swoimi mamami?
Wypada wspomnieć o jednej jeszcze kwestii. Koncepcja teatru interaktywnego, zaprezentowana przez grupę, to forma niezwykle trudna i wymagająca. Młodzi aktorzy poradzili sobie doskonale z tym zadaniem. Z pełnym uznaniem patrzyłem na ich profesjonalny kontakt z publicznością, a także niezwykłą lekkość i sprawność retoryczną. Całość podsumuję prostym zdaniem: trudno w przypadku tej grupy mówić o amatorstwie, to prawdziwie zawodowi artyści.”
Istotna jest także opinia młodszych widzów, jak oni odebrali nasz spektakl? Iga z klasy 4 Szkoły Podstawowej nr 1 w Dębnie powiedziała: „Spektakl rozbawił mnie i pouczył. Rozbawił strojami, które, jak się dowiedziałam, aktorzy wykonali samodzielnie. Pouczył o roli mamy w moim życiu. Chyba zbyt wiele od niej oczekuję. Bardzo podobało mi się to, że aktorzy zwracali się do konkretnych osób z widowni. Ogólnie, chętnie obejrzałabym jeszcze raz ten spektakl”. Swoją opinię wyraziła również Maja z klasy 6 (także Szkoła Podstawowa nr 1): „Przedstawienie bardzo mi się podobało. Aktorzy bardzo wczuli się w swoje role i było to widać. Z jednej strony było śmiesznie, a z drugiej smutno (szczególnie momenty, w jaki sposób mamy zachowywały się w stosunku do swoich dzieci i na odwrót). Podobało mi się to, że występujący w spektaklu nie byli na scenie, tylko wokół nas i zwracali się do nas bezpośrednio. Momentami występ był bardzo wzruszający. Nauczył mnie być bardziej w porządku wobec mamy. Z chęcią obejrzałabym go jeszcze raz”.
Teraz przyszedł czas na moją ocenę. Na początek zacznę od wyrażenia mojego wielkiego podziwu dla reżysera spektaklu – pana Anatola Wierzchowskiego. Każde przedstawienie naszego instruktora jest dokładnie przemyślane oraz dostosowane do możliwości aktorów. Nigdy nie jesteśmy „tresowani”. Pan Anatol zawsze dąży do tego, abyśmy sami próbowali kreować swoją postać, maksymalnie się w nią wczuli, zapominając tym samym o swoich nawykach, manierach, barierach, tym samym naprowadzając nas na odpowiednie rozwiązania. Tak było i tym razem podczas prób do nowego spektaklu. Co więcej, osoby, które są w Teatrze KOD już stosunkowo dłuższy czas, ochoczo pomagały młodszym aktorom, co wpłynęło również na zacieśnienie więzi między nami i sprawiło, że praca stała się o wiele efektywniejsza, a zespół okazała się naprawdę zgrany.
W moim mniemaniu, świetnym pomysłem było zagranie owego spektaklu nie na scenie, lecz wśród publiczności. Pomogło to w utrzymaniu stałego kontaktu z widzami oraz wprowadzeniu kilku ciekawych rozwiązań technicznych. Mieliśmy także szansę, aby ciekawie rozdysponować przestrzeń wokół nas. Ponadto bardzo lubię, gdy w czasie spektaklu aktorzy śpiewają. W naszym przypadku nie były to piękne ballady, lecz fragmenty dwóch piosenek, które chyba większość z nas pamięta z własnego dzieciństwa. Sądzę, że był to pewien rodzaj połączenia pokoleń – mamy, która uczyła nas tych piosenek oraz dziecka. Bardzo cenię sobie także spektakle, w których humor łączy się z nutą goryczy, a świat nie jest jedynie czarno-biały.
Wspaniałe jest również to, że tak naprawdę nie ma grupy osób,do których spektakl jest adresowany. Sądzę, że do refleksji może skłonić zarówno mamy, których portrety przedstawiliśmy oraz ich dzieci, które często mylnie uważają, że mają kompletnie odmienny charakter. Tak więc serdecznie zapraszam na kolejny występ całe rodziny.
Autorką wszystkich zamieszczonych zdjęć jest Dominika Podbereska.
Komentarze ( )