„- Nieczęsto bywają tu obcy? – popatrzyła na Leonida
– Sam jestem tu obcy – muzyk wzruszył ramionami.
– To gdzie jesteś u siebie?
– W miejscu, gdzie ludzie (…) rozumieją, że samo żarcie człowieka nie zbawi.”
METRO 2034
Sztuka. Czymże ona jest? Wielcy myśliciele przez lata odpowiadali na to pytanie. Horacy przy jej pomocy „stawiał sobie pomnik trwalszy niż ze spiżu”, sam Leonardo Da Vinci mówił: „piękno rzeczy śmiertelnych mija, lecz nie piękno sztuki”. Zgadzali się, że sztuka sama w sobie jest nieśmiertelna, przedwieczna. W opozycji, od czasów biblijnych funkcjonował motyw vanitas, w którym nacisk kładziony był na przemijanie wszystkiego, co materialne. Życie to „czwarta częścią mgnienia” pisał hiperbolicznie barokowy poeta Daniel Naborowski. Jednak mimo całego nieszczęścia przemijania tworzył i nie przeminął – dzięki swoim dziełom. Wreszcie artyści poszli jeszcze dalej w postrzeganiu twórczości. Hasłem „sztuka dla sztuki”, zobrazowanym między innymi w manifeście „Confiteor” Przybyszewskiego, sprzeciwiali się utylitaryzmowi, przypisywaniu dziełu przekazu politycznego, edukacyjnego czy jakiegokolwiek innego. Przez wieki zdania na temat sztuki zmieniały się. Czym innym jest ona dla artysty, a czym innym dla zwykłego zjadacza chleba. W poezji, malarstwie, muzyce, architekturze, literaturze – nie każdy jest w stanie ujrzeć drugie, trzecie i kolejne dna, ukryte sensy. Nie trzeba jednak być wybitnym znawcą sztuki, aby dostrzec piękno. Nawet elementy użytkowe mogą być kunsztownymi dziełami.
Mieszkańcy Moskwy, ludzie tam pracujący, turyści, mają wiele okazji do patrzenia na piękno podczas tak codziennych czynności, jak poruszanie się linią metra, a trzeba przyznać, że moskiewskie jest szczególnie imponujące. Stacje Arbatskaja, Kijewskaja, Komsomolskaja imponują swym socrealistycznym przepychem, który dziś krzyczy: “Rosja jest wielka” – zarówno w dosłownym znaczeniu, jak i w przenośnym.
Moskiewskie metro samo w sobie jest niezwykłe. Zostało otwarte 15 maja 1935 roku. Ponad 7 milionów pasażerów korzysta codziennie z tego środka transportu. 12 linii, około 333 kilometrów, 200 stacji. Ale to nie liczby odgrywają tu główną rolę. Ta należy do ludzi, nie tylko podróżnych, ale też tych grających na instrumentach, śpiewających z kapeluszem lub futerałem od gitary obok stopy i karteczką, na której są wypisane cele datku. To oni tworzą klimat podziemnej kolei.
Jest też pewna tajemnica związana z tym miejscem – niezależne metro d6. Są różne informacje na ten temat, ale najbardziej potwierdzona jest ta, że zostało stworzone na potrzeby władz rosyjskich do przeprowadzania tajnych akcji. Dlatego nie dziwi, że właśnie w tym miejscu Dmitrij Głuchowski umieścił akcję swojej trylogii: “Metro 2033” i kolejnych części (2034, 2035). Miejsce to dla niektórych stanowi wręcz labirynt linii łączących i przecinających się ciemnych tuneli… Czy to nie idealne miejsce na ukrywanie się i walkę z mutantami? W końcu to jeden z największych schronów przeciwatomowych na świecie. Choć książka jest fantastyczno-naukowa, to obecna sytuacja międzynarodowa pozwala przypuszczać, że podobny scenariusz jest możliwy, być może w najbliższej przyszłości.
Czy w takich czasach sztuka ma rację bytu? W trylogii Głuchowskiego pojawia się bohater, muzyk. Gra na flecie, instrumencie, który raczej kojarzy się z dziecięcym muzykowaniem, gdyż nie jest trudno pojąć technikę. Czego to dowód? W każdej sytuacji, nawet zagrożenia życia, człowiek potrzebuje kontaktu ze sztuką, nawet jeśli jest ona niewyszukana.
Potwierdzenie tej myśli można znaleźć nie tylko w tekstach o fantastycznej konwencji, lecz również w tych odnoszących się do historii. Jest ona przecież pełna mroku, także w XX wieku, gdy na syberyjskich pustkowiach ludzie często bez realnej winy byli zamykani w łagrach i w nieludzkich warunkach pracowali ponad swoje siły. W „Innym świecie” Gustawa Herlinga-Grudzińskiego jest opisana historia więźniarki obozu w Jercewie. Natalia Lwowna jest przykładem osoby, która zachowała swą tożsamość i człowieczeństwo między innymi dzięki książce Dostojewskiego „Zapiski z martwego domu”. Dzięki temu kontaktowi z literaturą zyskała przekonanie, iż bezpodstawne pozbawianie wolności nie jest tylko i wyłącznie domeną czasów, w jakich żyła, ale istnieje znacznie dłużej. Tutaj ukazuje się kolejny atut sztuki – „pokrzepianie serc”. Tę funkcję spełnił ze spektakularnymi efektami „Pan Tadeusz”, a oddziaływanie utworu Mickiewicza uwiecznił także Sienkiewicz w „Latarniku”. Skawiński po zagłębieniu się w lekturę i „przeniesieniu duszy utęsknionej do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych” zasypia i śni o swej ojczyźnie, o domu, do którego po latach emigracji podświadomie tęsknił. Tak rozumiana funkcja sztuki doczekała się również symbolicznych przedstawień, jak motyw ojczyzny – tonącego okrętu, czy przedstawienia więzi z nią przy pomocy relacji rodzicielskich.
Rosjanie mówią „Mатушка Росси”. Motyw ojczyzny jako matki i obywateli jako dzieci występuję również w polskiej literaturze, ale matka-ojczyzna jako frazeologizm jest bardziej zakorzenione w rosyjskiej kulturze. Podobnie jest z motywem ojczyzny jako domu, miejsca, gdzie pragniemy powracać, gdzie nie czujemy się obcy. Są jednak – w historii lub wyobraźni – czasy klęsk, zawieruch wojennych, wrogości i chaosu, gdy trudno dom w ten sposób definiować. Niektórzy szukają wtedy innego azylu, a mogą go znaleźć w miejscu, gdzie „ludzie […] rozumieją, że samo żarcie człowieka nie zbawi”, ponieważ „не хлебом единым жив человек”. Słowa wypowiadane przez wspomnianego Leonida, flecistę, bohatera trylogii Głuchowskiego, dowodzą, że czuł się obcy nawet we własnym państwie, w samej stolicy. Czy możemy mówić o tożsamości narodowej w sytuacji zagrożenia życia, a nawet przetrwania gatunku ludzkiego w niezmutowanej formie? Moje miejsce jest tam, gdzie jedzenie nie jest najważniejsze, gdzie człowiek jest ponad swoimi fizycznymi potrzebami, gdzie oprócz tychże istnieją również inne zakładające, że ludzie potrzebują samorealizacji, aprobaty oraz kontaktu z tym, co sprawia estetyczną przyjemność. Słowa wypowiadane przez muzyka dają się zrozumieć w kontekście jego profesji: mój dom jest tam, gdzie jest muzyka, sztuka i ludzie, którzy są w stanie w metrze, śpiesząc się do pracy, szkoły, zatrzymać się, posłuchać ulicznego grajka, wrzucić do kapelusza choćby trzydzieści rubli.
Akcja trylogii Głuchowskiego zakorzeniona jest w przyszłości i to dość niedalekiej. Mimo różnych czasów, czy to przeszłość, czy przyszłość, która jest przecież jeszcze nieznana i pozostaje w sferze domysłów, potrzeby ludzkie są niezmienne. Jesteśmy na takim szczeblu ewolucji, na którym do szczęścia nie wystarcza nam zaspokajanie podstawowych funkcji życiowych, jak odżywianie, sen czy potrzeba bezpieczeństwa. Ważną rolę odgrywa również chęć samorealizacji, rozwoju czy akceptacji. Dlatego potrzebujemy różnych przejawów sztuki w naszym życiu, na pytanie: „czym jest sztuka?” można więc odpowiedzieć również tak: sztuka jest wszystkim, a jednocześnie niczym, bo bez niej da się żyć, ale życiu brakuje wtedy piękna, a umysłowi pożywienia.