Kto z nas nie zna albo przynajmniej nie słyszał o serialach trwających w nieskończoność? Nieustanne powtórki i kręcenie nowych odcinków, które z każdą minutą tracą sens. Po obejrzeniu prawie 6 sezonów (każdy liczy sobie aż 22 odcinki) do tej grupy mogę zaliczyć amerykański serial stworzony na podstawie serii powieści L. J. Smith – „Pamiętniki wampirów”.
Serial opowiada o dwóch braciach – wampirach, którzy oczywiście „przypadkiem” zakochują się dwa razy w dwóch takich samych dziewczynach. Skompilowane? To dopiero początek. Pierwsza z wybranek – Katherine jest wampirzycą bez skrupułów, natomiast Elena, która wygląda identycznie, ponieważ jest jej sobowtórem to słodka, miła i niesamowicie empatyczna licealistka.
Cała fabuła bazuje jednak na przygodach Stefana, Demona i Eleny (która w 6 sezonie od dawna jest już wampirzycą – doprawdy niesamowity zwrot akcji!) oraz przyjaciołach i mieszkańcach małego miasteczka – Mystic Falls.
Teraz ze wstydem przyznaję, że pierwsze sezony oglądałam z zapartym tchem. Jest to na pewno kwestia wieku, ale też dowód na to, że seria z każdym sezonem stawała się po prostu coraz gorsza… Gdy emitowany był 6 sezon i ze zgrozą patrzyłam na każdą informację, zapowiadającą kolejny.
Mimo że fabuła od początku nie nawiązywała do tematów ambitnych czy górnolotnych uważam, że pierwsze sezony miały przynajmniej jakiś sens. Można było nawet znaleźć nawiązanie do tytułu, które teraz (na pewno przypadkiem) zniknęło. Twórcy serialu nie są zdolni do pożegnania się z najważniejszymi postaciami, więc w 6 sezonie nadal oglądamy ten sam stary skład. A jeśli już ktoś umiera, to przecież zawsze może „zmartwychwstać” za pomocą magii, krwi wampira lub po prostu nim zostać. Efekt? Przewidywalność i nuda. Myślę, że każdy widz, oglądając choć jeden z najnowszych odcinków odniósłby wrażenie, jak bardzo twórcy silą się, by „nagrać” kolejne losy bohaterów, którzy już tak wiele przeszli.
Zatem co ma powiedzieć wierny „fan”? Zostaje nam tylko „wystarczy!”. Jeżeli komuś brakuje kreatywnych pomysłów i nie ma pojęcia, w którym kierunku powinien podążać to znak, że nastał moment, gdy należy się pożegnać i przestać myśleć o pieniądzach.
W ostatniej serii kilka odcinków skupia się na chorobie i śmierci jednej z postaci drugoplanowych, po czym dochodzi do sytuacji, w której córka owej zmarłej postanawia przestać kontrolować swoje brutalne, wampirze alter ego. Kolejny raz nuda, przewidywalność i na dodatek powtarzanie, czegoś, co już znamy, bowiem sytuacja „wyłączenia człowieczeństwa” pojawiła się przynajmniej 4 razy w poprzednich sezonach…
Reasumując, fabuła to totalne dno. Kevin Williamson i Julie Plec nie potrafią mnie już niczym pozytywnie zaskoczyć. Jedyne plusy produkcji to przyzwoita gra aktorów (w porównaniu do fabuły) i sporadycznie wpadające w ucho piosenki. Serialu na pewno nikomu nie polecam. Przy tak bogatej ofercie naprawdę dobrych produkcji, jaką proponują nam obecnie realizatorzy, nie warto tracić czasu na coś tak słabego.
Komentarze ( )