Czerpiąc wzorce z wielkiego i jakże „rzetelnego” świata mediów tysiące kobiet, mężczyzn i dzieci na całym świecie nieświadomie wpada w potężne szpony anoreksji. Dziś modne i piękne jest wyłącznie to, co zdoła zmieścić się w rozmiar zero. Czy era nowoczesności doprowadzi do zagłady ludzkości?
Współczesny kanon piękna
Zaburzenia odżywiania najczęściej pojawiają się w okresie dojrzewania, lecz wielu chorych twierdzi, iż zawsze jest dobry czas na to, aby zacząć „dbać” o siebie. Potrzeba dopasowania się do nowej grupy, zmiany zachodzące z wiekiem zarówno w sferze duchowej jak i cielesnej, stres; to czynniki, które nagromadzone doprowadzają do kresu racjonalnego myślenia. Każdy z nas próbuje uporać się z przeciwnościami losu, złą passą, lecz niekiedy chcemy uciec od codzienności. Potrzebujemy chwili wytchnienia, odpoczynku… Chcemy obejrzeć ulubiony film, nowy teledysk ulubionego zespołu – a tam? Kuse spódniczki, długie nogi, twarze bez skazy… Ludzie idealni, ludzie piękni, ludzie sukcesu. I gdy oczy upijają się kipiącą doskonałością, dociera do nas, że właśnie tego pragniemy. Lecz od czego mamy zacząć? Czy powinniśmy poszerzyć nasz zakres wiedzy, zdobyć nowe umiejętności? Przecież jest to mozolna i katorżnicza praca nad kształtowaniem własnego JA, które nie wzbudzi zachwytu u drugiego człowieka, ponieważ my ludzie najpierw widzimy ciało, a potem intelekt. To niezwykłe objawienie bardzo nas motywuje.
Chwalebne, ascetyczne życie
Wszystko jednak zaczyna się niepostrzeżenie i niezauważalnie nawet dla osób nam najbliższych. Tak przypadkiem zaspaliśmy i nie mamy czasu na śniadanie, dostaliśmy na obiad za dużo ziemniaków, a poczwarna pogoda wprawia nas w tak melancholijny nastrój, że mamy ochotę jedynie na małe jabłuszko. Z czasem wszystko się zmienia: zmniejszają się porcje, rośnie zaangażowanie w unikanie wspólnych posiłków. Wszystko jest dokładnie zaplanowane: co jeść, kiedy, gdzie, jak – bo przecież umiejętność stosownego przeżuwania pozwala nam zgubić kilka z tych kilkunastu kalorii mieszczących się w kęsach naszego „mamuciego” posiłku. Dookoła rozpowiadamy, że to tylko chwilowe, że takie są zalecenia specjalisty, który odkrył kilka nadprogramowych kilogramów, że to nowa fryzura sprawiła, iż wyglądamy lepiej. Tak okłamujemy nie tylko innych, ale i siebie.
Po trupach do celu
Ta wędrówka ma swój początek w naszych głowach. Jesteśmy przecież ludźmi świadomymi, myślącymi. Samodzielnie podejmujemy decyzje, które realizuje mózg kierując pracą wszystkich naszych członków. Pracą ręki, która nie potrafi podnieść do ust łyżki zupy. Pracą nogi, która co ranek melduje się na wadze. Pracą tej „jarzynki”, która niebawem może leżeć bezwładnie w szpitalnym łóżku, podłączona do setek urządzeń, tylko po to – by żyć. Swoim “szczupłym” życiem.