Wydawało się, że będzie to kolejny zwykły dzień. W telewizji kłócili się przedstawiciele rządu i opozycji. Na ulicy manifestowali na przemian KOD-owcy i PiS-owcy. Rozważania nad tym, którzy zasługują na większą pogardę przerwała mi pewna konkluzja. „Co za idioci”. Na początku nie zdawałem sobie sprawy z doniosłości tego stwierdzenia. Doznałem iluminacji, gdy połączyłem ten wniosek z moimi poprzednimi przemyśleniami.
Nigdy nie mogłem uwierzyć, jak przywódcy polityczni, widząc poziom intelektualny i kulturę osobistą swoich zwolenników, są zdolni do choćby publicznego utożsamiania się z nimi.
Kolejnym problemem, który przykuł moją uwagę, było to, że wielu ludzi światłych traktuje tłumy na ulicach poważnie, tak jakby owe manifestacje były motywowane czymś więcej niż mieszanką prymitywnych emocji, instynktu stadnego i krzykami bezkrytycznie kochanych przywódców (czy też skrajną nienawiścią do liderów przeciwnika).
Gdy połączyłem te przemyślenia z wnioskiem, o którym wspomniałem na początku doznałem oświecenia. Historię tworzą idioci.
Oczywiście jako miłośnik “nauczycielki życia” zdawałem sobie sprawę, że tłum od zawsze jest narzędziem w rękach możnych tego świata. Jednak dopiero będąc naocznym świadkiem i uczestnikiem tych wydarzeń, prawdziwie pojąłem znaczenie tego faktu.
Przecież za 40 lat będziemy czytać o tym w podręcznikach, jako o poważnych ruchach społecznych o powstaniu nowego układu sił politycznych. Rozdział „Przemiany w roku 2016”. Podczas gdy jedyne, co widzę, to bezkształtna tłuszcza wykrzykująca tanie hasełka. A w dodatku ci ludzie porównują się do „Solidarności”. Co gorsza, oni – w przeciwieństwie do mnie – pamiętają wydarzenia lat 80. Być może one w istocie również wyglądały podobnie.
Ale co dalej? Konfederacja Barska, Rewolucja Francuska? Czy wszystkie wydarzenia opisywane w szkolnych podręcznikach jako przełomowe zmiany w dziejach Europy i Świata były w istocie tym samym, co widzę dzisiaj na ulicach i w telewizji? Wielkie tłumy ludzi szczute na siebie wzajemnie przez garstkę manipulatorów, którzy ostatecznie biorą sprawy we własne ręce, zostawiając motłoch, dzięki któremu urośli w siłę? Czy uchwalenie „Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela” odbyło się w wyniku działań tłumów na ulicach Paryża, którego jedynymi, choć być może nieświadomymi, celami były tak naprawdę “chleb i igrzyska”?
Czyżby historia była bitwą kilku grup manipulatorów stojących na plecach motłochu, którego jedynymi pragnieniami są pełny garnek i zapach krwi, skryte za wzniosłymi hasłami ich przywódców?
Powiedzmy sobie szczerze, te szaraczki nie mają żadnego pojęcia o polityce, historii, prawie. Większości – wielu z nich nawet tego nie ukrywa – nie obchodzą ekonomia i konflikty międzynarodowe, póki nie poczują głodu, a w telewizji wciąż widzą ludzi, którzy udają, że są większymi idiotami od swoich widzów.
Czy ludzie wystąpili przeciw komunistom, bo chcieli wolności? Nie, ponieważ wzrosły ceny. Pamiętam obchody „25 lat wolności”. W jakiś okrutny sposób śmieszny wydaje się fakt, że ich hasło powinno brzmieć raczej „25 lat pełnego gara”.
Paryżanie skierowali się przeciwko ancien regime’owi, bo byli głodni. Zaś króla zgilotynowali zapewne, by zaspokoić kolejną ze swoich potrzeb, o której już wspomniałem.
Historia została obdarta ze swojej romantycznej powłoki. Światem nie rządzą bowiem wzniosłe idee, a najbardziej podłe odruchy. Nawet ci manipulatorzy kierujący tłumami są powodowani żądzą władzy, która jest z kolei rozwinięciem prymitywnego dążenia do dominacji nad plemieniem. Wypada mi zmienić postawioną wcześniej tezę. Biegiem historii nie rządzą idioci, koleje losu są wypadkową działań ludzi pod wpływem najbardziej podstawowych odruchów i pragnień.
Komentarze ( )