couple260899_640[1].jpg
https://pixabay.com/pl/Olessya

Od dłuższego czasu obserwuję w szkole zakochane pary i zamiast uśmiechać się na ich widok, jestem w stanie jedynie lekko się skrzywić. Ktoś zapyta: „Dlaczego? Przecież miłość jest piękna!” Owszem, piękna. Cieplej się na sercu robi na widok szczęśliwych, młodych ludzi trzymających się za ręcę, uśmiechniętych. Skąd więc ta niechęć?

Nietrudno zauważyć, że niektórzy nie znają umiaru w okazywaniu sobie uczuć. Coś, co według nich może wydawać się „słodkie” i romantyczne, budzi jedynie moją odrazę. Zakochani nie mogą się od siebie oderwać i to dosłownie. Buziak na przywitanie, buziak na pożegnanie i milion buziaków w trakcie spotkania. Chociaż… czy ja wiem, czy można to nazwać buziakiem? Nawet nie próbuję znaleźć słowa, które mogłoby to opisać. A proszę sobie wyobrazić, że to wszystko dzieje się w ciągu pięciu czy dziesięciu minut przerwy! Ciągle razem, wśród kolegów i koleżanek, non stop wpatrzeni w siebie. O zgrozo!

Uważam, że okazywanie sobie uczuć powinno być intymne, nie na pokaz. Długie pocałunki i „przylepione” do siebie pary są więc odrzucające i jest to niesmaczne. Rozumiem, że się kochają i chcą okazywać swoją miłość, najlepiej niech cały świat wie, jacy są w sobie zakochani! Ale czy naprawdę trzeba to aż tak demonstrować? Wśród całej szkolnej społeczności? Już nawet jedna z klatek schodowych przybrała nazwę „klatki zakochanych” i nie jest to bynajmniej określenie pozytywne.