“Strażak to żołnierz armii dobrego dzieła”. Zwani Rycerzami Floriana, dbają o bezpieczeństwo innych. Zawód ten wymaga ogromnej pasji, czego dowodem jest przechodząca z pokolenia na pokolenie chęć do służenia ludziom. Oto rozmowa z Panami: Wiesławem Wilkiem, emerytowanym strażakiem Państwowej Straży Pożarnej w Łańcucie i byłym naczelnikiem Ochotniczej Straży Pożarnej w Albigowej oraz jego synem Dariuszem, ochotnikiem w OSP Albigowa.
Co skłoniło Pana do wykonywania zawodu strażaka?
Wiesław Wilk: Przede wszystkim pasja. Od najmłodszych lat mnie to fascynowało. Dodatkowo mój zapał podsycił starszy brat.
A Ciebie do zostania ochotnikiem ?
Dariusz Wilk: Chciałem być jak tata. Imponowało mi to, co robi.
Co trzeba zrobić aby zostać strażakiem?
Wiesław Wilk: Przede wszystkim trzeba podjąć decyzję, wiedzieć, że chce się to robić. Następnie przechodzi się przez wiele kursów, m.in. podstawowy, specjalistyczny, medyczny, chemiczny, wodny, operatora drabiny.
Dariusz Wilk: Przy ochotniku sprawa jest trochę prostsza. Wystarczy zgłosić się do prezesa jednostki.
Czy musiałeś przejść jakieś kursy?
Dariusz Wilk: Dołączyć można tak naprawdę bez kursów, ponieważ wtedy można brać udział w zabezpieczeniach lub pełnić funkcje reprezentacyjne, ale jeśli chce się brać udział w akcji, czyli wyjazdach do różnego typu incydentów, trzeba mieć ukończony kurs podstawowy, tzw. szeregowy. My robimy go w Jednostce Ratowniczo-Gaśniczej w Łańcucie.
Gdzie uczył się Pan zawodu?
Wiesław Wilk: W Ośrodku Szkolenia Pożarowego w Rzeszowie, a także w podobnej szkole w Nisku.
A Ty gdzie zdobywałeś wiedzę na ten temat?
Dariusz Wilk: Poza kursami przede wszystkim poprzez obserwacja starszych i bardziej doświadczonych oraz słuchanie ich cennych rad.
Na czym polega trudność wykonywania zawodu strażaka?
Wiesław Wilk: Liczy się podejście do zawodu, ale tak, zdecydowanie zalicza się on do najtrudniejszych. Trzeba być sprawnym fizycznie, ale silnym psychicznie. Ważne jest opanowanie w trudnych momentach.
Jaki stopień miał Pan w PSP?
Wiesław Wilk: Byłem Starszym Podoficerem.
Na czym polega codzienna praca w straży?
Wiesław Wilk: Głównie na czekaniu aż ktoś będzie potrzebował naszej pomocy.
Dariusz Wilk: W OSP jest podobnie, z tą różnicą, że my nie siedzimy w jednostce cały czas, ale są sytuacje, gdy jest zwiększony poziom ryzyka, np. w lecie, gdy są pożary traw. Wyznaczane są wtedy dyżury na zasadzie: ktoś musi być w pobliżu, bądź w domu.
Jakie kursy odbywacie?
Dariusz Wilk: Techniczny, oficerski, pilarza, kierowania ruchem, aparatów oddechowych. Na podstawowym jest egzamin teoretyczny, praktyczny oraz przejście przez komorę dymową.
Jakie było najdziwniejsze wezwanie?
Wiesław Wilk: Myślę, że to, kiedy pies nie chciał nikogo dopuścić, aby pomógł kobiecie, która została przygnieciona. Oczywiście nie obyło się bez historii z kotem w roli głównej, który nie bardzo chciał zejść z drzewa.
Dariusz Wilk: Najbardziej zapadające w pamięć było to, gdy kobieta piła sok i osa użądliła ją w ustach. Spuchła jej twarz. Sytuacja wymagała wezwania helikoptera „Ratownik 10” i zabezpieczaliśmy lądowisko.
Co najbardziej utkwiło w Pana pamięci?
Wiesław Wilk: Wypadek z udziałem młodych ludzi, którzy uciekali przed kontrolą policji, padał deszcz i doszło do zderzenia z busem. Najgroźniej było w 92 r. podczas pożaru lasu w Kuźni Raciborskiej. Sytuacja nie była ciekawa, pogarszały ją stare niemieckie niewypały. Tak naprawdę wtedy życie uratował nam wiatr.
A co dla Ciebie było takim wydarzeniem?
Dariusz Wilk: Zdecydowanie tornado w Kraczkowej, gdy duża część domów została pozbawiona dachów oraz wybuch butli gazowej w budynku mieszkalnym, kiedy zginęła jedna osoba.
Jaki sezon jest najtrudniejszy?
Wiesław Wilk: Myślę, że wiosenno–letni. Wypalanie traw, burze, wypadki są częstymi zjawiskami.
Dariusz Wilk: Tak naprawdę każdy z nich ma charakterystyczne dla siebie sytuację zagrażające, każdy z nich jest inny.
Jakie były najbardziej wzruszające momenty w Pana karierze?
Wiesław Wilk: Wypadki z udziałem dzieci, które udało się uratować. A także okoliczności, kiedy ktoś dostaje awans albo order.
Jakie są rodzaje mundurów?
Wiesław Wilk: Koszarowy – ubiera się go, gdy jest się na terenie jednostki, bojowy – służy do akcji, zaś galowy ubieramy na specjalne okazje.
Dariusz Wilk: W OSP koszarowy zakładamy przy zabezpieczaniu imprez, pokazów czy też kursów.
Ile waży taki strój bojowy?
Wiesław Wilk: Cały to ok. 10 kg + butla, która ma ok. 5 kg.
Dariusz Wilk: Jednak nie zawsze ją mamy.
Wiem, że do niedawna był Pan naczelnikiem OSP. Na czym polega ta funkcja?
Wiesław Wilk: Naczelnik OSP jest jak komendant PSP. Dba o to, aby wszystko funkcjonowało.
Jak objaśnić laikom różnicę między OSP a PSP?
Wiesław Wilk: Na pewno jest to inne wyszkolenie oraz sprawność fizyczna. Różnią się też posiadanym sprzętem.
Czy miał Pan inny wymarzony zawód?
Wiesław Wilk: Trudno powiedzieć. Myślę, że chciałem również być pilotem, ale to już inna bajka, po prostu lubię adrenalinę.
Na czym polegają zebrania OSP?
Dariusz Wilk: Porusza się głównie sprawy organizacyjne i podsumowujące.
Wiesław Wilk: Co 5 lat wybierany jest nowy zarząd.
Bardzo dziękuje za rozmowę!