Co słyszeliście o klasykach kulturowej popularności późnych lat dziewięćdziesiątych? A co ważniejsze, klasykach w zakresie komiksu? Przedstawiam dziś „Złoto gór lodowych”, czyli jedną z zakręconych przygód Kaczora Donalda i jego Wuja Sknerusa McKwacza. Autorem jest oczywiście Walt Disney, który wsławił się postacią „gadającej kaczki”.
Komiks nie ma zbyt głębokiego przekazu, lecz autor jest uczciwy i szczery w tym, co robi – rozbawianiu. Podczas czytania można naprawdę nieźle się uśmiać.
Przyjaźń, zaufanie i wybaczanie wrogom – tych tematów można się doszukać w fabule „Złota gór lodowych”. Bohaterowie musieli przejść przez wszystkie te sytuacje podczas podróży. Sami możemy się czegoś nauczyć, czytając o ich poczynaniach. Akcja przedstawia historię wyprawy grupy Kaczora Donalda w głąb mroźnej Arktyki w poszukiwaniu grobowca króla Eskimosów. Czy szpiedzy przeciwnika Sknerusa – Kwakerfellera sprawią, że wyprawa zakończy się fiaskiem?
Komiks wyróżnia się luźną, choć niekoniecznie spokojną, atmosferą. Z każdą linijką tekstu – co jest wręcz przedziwne, biorąc pod uwagę, że to jest komiks – rośnie napięcie! Czy to nie zasługuje na nasze uznanie? Szczególną uwagę zwraca rodzaj humoru zastosowanego w tekście. Jest on zabawny dla dorosłych i dzieci, ale nie w sposób jednakowy. Dzieci oczywiście bawią proste żarty, natomiast dorośli mogą zwrócić uwagę na niespodziewaną grę słowną uwzględniającą wydarzenia, postaci historyczne czy nawiązania do stereotypów i społeczeństwa.
Walt Disney „zrobił dobrą robotę”. Zaletą komiksu, która najbardziej do mnie przemawia, jest humor. W fabule można zobaczyć pewne rozbieżności, które jednak nie mogą przyćmić ogólnie pozytywnego charakteru takiej lektury. Ten komiks jest dobrą odskocznią od świata.
Recenzja powstała jako element realizacji projektu w ramach Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa