Stało się! Wreszcie po długim oczekiwaniu mogłem zobaczyć na dużym ekranie najnowszą produkcję Marvela „Avengers: Endgame”. Naprawdę nie mogłem się doczekać zakończenia historii. Reżyserami filmu są bracia Russo, tak jak w „Avengers: Wojna bez granic”. Scenariuszem zajęli się Christopher Markus i Stephen McFeely.
Początek filmu nie napawa optymizmem. Nasi ocalali bohaterowie są rozbici psychicznie oraz w żałobie po stracie przyjaciół. Pałają jednak żądzą zemsty. Udaje im się zlokalizować planetę, na której ukrył się Thanos, który zresztą jest jej jedynym jej mieszkańcem. Na miejscu okazuje się, że zdążył on zniszczyć wszystkie kamienie nieskończoności i nie jest możliwe odwrócenie biegu wydarzeń. ”Mściciele” w okrutny sposób dokonują zemsty na mordercy połowy wszechświata. Pozbawieni nadziei próbują dostosować się do nowej, przerażającej rzeczywistości …
Co wydarzyło się później dowiecie się oglądając film.
Fabuła filmu mnie wciągnęła i nawet nie czułem jak minęły 3 godziny. Po seansie długo nie mogłem opanować emocji. Ochłonąłem dopiero po powrocie do domu i wypiciu herbaty. Jeszcze raz zastanowiłem się nad tym, co zobaczyłem. W głowie kłębiły się różne myśli. Nie mogłem pogodzić się z tym co zobaczyłem. Miałem wrażenie, że twórcy filmu trochę przesadzili. Wydawało mi się, że zafundowano nam super zabawę opartą jednak na paradoksach, które dopiero dostrzegłem po głębszej analizie filmu. Nie zdradzę jednak jakich, by nie psuć zabawy.
Po zastanowieniu się, rysy w opowiedzianej historii były coraz wyraźniejsze. Jedną z nich jest przedstawienie świata po zagładzie, niewiarygodnie czystego. Panuje w nim nienaturalny spokój. I niby są pokazane zniszczone samochody, opuszczone domy czy parki z pomnikami upamiętniającymi „znikniętych”, to nie jest to tak przerażające, jak sobie to wyobrażałem.
Na tym tle samochody naszych bohaterów – bardzo popularnej marki – wyglądają jak wyjęte z reklamy. Z przekąsem stwierdzam, że w świecie Marvela nie trudno o najnowsze samochody, nawet gdy panuje w nim chaos po końcu świata. Oczywiście to była kryptoreklama.
Uśmiechnąłem się także jak zareklamowano w filmie grę na PS4.
W „Końcu gry” spotykamy się z większością superbohaterów Marvela. Małym minusem jest bardzo mały udział Kapitan Marvel, która pojawiała się i … znikała równie szybko.
Rewelacyjnie pokazana została przemiana bohaterów – zarówno fizyczna jak i psychiczna. Sami aktorzy grają wspaniale, szczególnie „nowy” Hulk i oraz „nowy” Thor. Scena, gdy Hulk chce sobie zrobić „selfie” z dziećmi jest tak śmieszna, że człowiek nie może powstrzymać się od śmiechu.
Uważam, że mimo pewnych nielogiczności film jest fantastyczny i gwarantuje świetną zabawę. Skoro wierzy się w gadającego szopa, humanoidalne drzewo, Kapitana Amerykę, Thora to nie warto doszukiwać się w opowieści błędów logicznych. To świat komiksów Marvela rządzący się swoimi prawami.
Zapraszam wszystkich na seans jeszcze z jednego powodu. Ten film zamyka pewną epokę. Miliony ludzi oglądało kolejne ekranizacje komiksów, zjadały kilogramy popcornu i wypiły litry coli. Ale to koniec. Już nic nie będzie takie jak dawniej. No i prawdopodobnie jest to ostatni film, w którym pokazano króciutką scenę z twórcą komiksów – Stanem Lee.
Komentarze ( )