Jedno sformułowanie ku oddaniu wielkości tego filmu? “Kontrast doskonały”. Właśnie takim mianem opisałbym obraz zaprezentowany widzowi na wielkim ekranie w produkcji, ku której kieruję uwagę w tym tekście. Produkcji tak delikatnej, pełnej niedoskonałości i dramatów ludzkiego życia przedstawionych w historii na pozór tak nierealnej, ale czy na pewno?
Niedawno podjąłem się cofnięcia nieco w czasie. Nie tylko ze względu na datę powstania filmu, ale i do ubiegłego wieku gdzie zabiera nas ekranizacja wyreżyserowana przez Davida Finchera. Zaczęło się niepozornie – od jednej z propozycji jakie wyświetlają serwisy internetowe, jednak to co działo się później trudno jest opisać w jednym czy dwóch banalnych zdaniach.
“Ciekawy przypadek Benjamina Buttona” to film całkowicie nieprzeciętny – doceniony przez krytyków, przyznających nominacje i Oscar’y, przez miliony widzów. Choć kilka ekranizacji miałem już okazję obejrzeć, chyba nie zdarzyło się jeszcze by któraś w sposób tak wyjątkowy poruszała tak liczne sfery ludzkiego życia, by robiła to z tak właściwą sobie delikatnością i subtelnością. Ktoś może powiedzieć, że to ekranizacja z roku 2008, że widziały ją już miliony i lepiej byłoby się zająć współczesnym kinem, a jednak – do niektórych propozycji warto wracać po latach i o nich przypominać coraz to nowym spadkobiercom dorobku światowej kinematografii.
Owa produkcja jest filmową adaptacją książki napisanej przez Francisa Scotta Fitzgeralda wydanej w roku 1922 pod tym samym tytułem. To wyjątkowo ckliwy melodramat, który zawiera w sobie elementy fantastyczne, a jego nacechowanie podkreśla absolutnie genialna gra aktorska Brada Pitta, Cate Blanchett czy Tildy Swinton. Jednak to nie indywidualności odgrywają tzw. pierwsze skrzypce w tym filmie – całość kompozycji jest wręcz wybitna. Film w sposób niesamowity opisuje prozę życia. Sprawia, iż widz przed ekranem zaczyna podążać za bohaterami, przez kolejne sceny angażuje się wewnętrznie w problemy i sytuacje, z którymi mierzą się postaci. Każde wydarzenie i jego detale pozostają w pamięci oglądających. Choć z początku splot filmowych wydarzeń dla wielu może wydać się nierealny to z upływem akcji można spojrzeć na życie niczym na gotowy scenariusz kreowany każdego, nawet najbardziej zwykłego i szarego dnia.
Przede wszystkim poruszają sceny narodzin i odejść. Cykl życia jest elementem esencji tej produkcji, z upływem czasu widz zaczyna dostrzegać i pojmować jak nasze życie dotykają powitania i rozstania, co więcej odbiorca dostrzega jak wbrew pozorom wiele łączy obydwa te stany. Historia życia głównego bohatera pozwala nam z zupełnie innej perspektywy spoglądać na kręte ścieżki ludzkiej egzystencji. To niesamowita okazja by choć na chwilę się zatrzymać, pomyśleć o rodzinie, otaczających nas ludziach, o świecie w nieco odmienny sposób. To szansa by zastanowić się nad jutrem, ale i docenić to co już się posiada. Droga, którą przebywa tytułowy bohater posiada wiele cech zwykłej, ludzkiej wędrówki mimo, iż on sam jest ‘inny’ i jego historia również pozornie jest całkowicie inna. Rodzi się starcem, a umiera będąc niemowlęciem. Podczas gdy wszyscy zewnętrznie się starzeją, on młodnieje. Będąc tak wyróżniającym się spośród tłumu musi radzić sobie z trudnościami na swój sposób lecz uczy się żyć tak jak pozostali. Jednak ten nieco surrealny scenariusz jego życia sprawia, iż walczy z trudnościami, z którymi zwykły śmiertelnik nigdy nie spojrzy oko w oko – jak choćby fakt, iż jego córka z czasem staje się starsza od niego. Przemijanie zostało tu przedstawione w sposób naprawdę magiczny, gdyż tytułowy bohater odbywa swą wędrówkę w przeciwnym kierunku niż wszyscy. Zmuszony jest on także do podejmowania wyjątkowo trudnych decyzji związanych z tym w którą stronę podąża jego organizm – jak choćby fakt odejścia, by córka nie musiała patrzeć jak jej ojciec młodnieje, by ktoś “godnie” zajął jego miejsce. W zasadzie można ten stan określić mianem wyjątkowego kontrastu, na pozór tak banalnego, a jednocześnie tak pięknego w swej złożoności.
Jednak bardzo ciekawy w tym filmie jest także balans zawarty pomiędzy życiem a śmiercią. Benjamin ‘dorasta’ w domu spokojnej starości, na jego oczach ludzie tam przychodzą i odchodzą, a zatem wydaje się być oswojony z powitaniami i rozstaniami. Dla widza to interesująca szansa by na chwilę się zatrzymać, oddać refleksji. Detale, osoby które spotyka Benjamin, to wszystko nie jest przypadkowe – ani dla filmowych zdarzeń, ani dla odbiorcy dzieła. Z upływem akcji widz zaczyna rozumieć jak ważni są ludzie otaczający nas każdego dnia. Jest to także częściowo odpowiedź na pytanie o sens i cel ludzkiej wędrówki.
Bardzo rzadko zdarza się by film zawierał tak wiele wątków. Oddając się przez kilka chwil refleksjom po obejrzeniu tej produkcji nie sposób było pojąć jego przekaz w pełnej złożoności, pełnej krasie. Długość trwania tej ekranizacji może nieco przytłaczać lecz w moim odczuciu nie ma tam momentów gdy produkcja się dłuży. Wręcz przeciwnie, kolejne zdarzenia pobudzają ciekawość widza, który tylko czeka na rozwój wydarzeń. Setki zdarzeń – tych planowanych i losowych, wybitna gra aktorska, genialna scenografia i charakteryzacja, historia chwytająca za serce – po prostu kompozycja doskonała. Nie zdradzając już więcej szczegółów zachęcam do obejrzenia, naprawdę warto.
Fot. Czas Zegar Klepsydra – Darmowe zdjęcie na Pixabay – Pixabay
Komentarze ( )