Młody, siedemnastoletni chłopak poznaje w szkole wyjątkową dziewczynę w tym samym wieku, od tej pory zaczyna ich łączyć niesamowita więź, której nikt nie potrafi wyjaśnić, nawet oni sami. Tak zaczyna się spora część filmów i seriali dla młodzieży, jednak jeżeli ktoś postanowi oglądać ten serial z takimi oczekiwaniami, może być bardzo zaskoczony, jak bardzo jest on nieszablonowy.
„The End of the F***ing World” to brytyjski serial wyreżyserowany przez Jonathana Entwistle oraz Lucy Tcherniak, który można obejrzeć na platformie Netflix. Świeżo po premierze (2017 r.) zebrał mnóstwo pozytywnych recenzji widzów z wielu krajów. Doceniana była nie tylko fabuła, ale również wyjątkowy klimat i dopracowana muzyka.
Główni bohaterzy, Alyssa (Jessica Barden) oraz James (Alex Lawther), dają się poznać jako młodzi, niestabilni emocjonalnie ludzie, którzy by zrozumieć siebie, potrzebują przesuwać coraz dalej ogólnie przyjęte granice „normalności”. Jedno jest pewne, nie są to zwykli, oklepani bohaterowie, jakich zazwyczaj mamy okazję oglądać, lecz całkowicie pochłaniające osobowości, które mimo swoich ewidentnych problemów psychicznych, zyskują dużą sympatię widzów. Szybkie utożsamienie z głównymi bohaterami ułatwia odczucie ich wiarygodności, która jest zauważalna, mimo że odcinki są krótkie i nie dają wiele czasu na dokładniejsze poznanie bohaterów. Ciekawe w Alyssie i Jamesie jest też to, że choć oboje odstają od reszty nastolatków, różnią się też od siebie. Alyssa jest rozgadana, szczera aż do bólu i odważna , a James cichy, opanowany i jak sam uważa, ma zadatki na mordercę.
Oprócz bohaterów, warty uwagi jest również soundtrack, stworzony przez Grahama Coxona, który ma wielki wpływ na odczucia widzów związane z „The End of the F***ing World”. Muzyka ta nie tylko tworzy wyjątkowy klimat, ale też zapełnia widzom liczne chwile milczenia, które były konieczne w tym serialu, by stworzyć odpowiednią atmosferę. Ścieżka dźwiękowa tak bardzo się spodobała, że postanowiono wydać płytę winylową ze wszystkimi utworami z serialu. Pierwszy z nich nosi tytuł „Walking All Day” i właśnie on kojarzy się najbardziej z „The End of the F***ing World”. Coxon po premierze mówił: „Bywały takie dni, podczas których pisałem ciągiem trzy, cztery nowe piosenki. Szaleństwo, nigdy nie pracowałem w takim tempie. Serial szczególnie przemówił do mnie ze względu na zamiłowanie do mrocznej muzyki, jak i czarnego humoru. Idealnie mi przypasował”. Słowa te tylko upewniają producentów i widzów, że Coxon był odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu.
Serial kojarzy się z szaleństwem, wyjątkowym klimatem i specyficznym humorem. Netflix do tej pory wyemitował tylko jeden sezon, jednak, jak wiadomo, trwają już prace nad drugim, na co czekam z wielką niecierpliwością i ciekawością nie tylko ja, ale i bardzo duże grono fanów. Chęć poznania dalszych losów Alyssy i Jamesa potęguje bardzo zaskakujące zakończenie sezonu. „The End of the F***ing World” przypadnie do gustu głównie młodym ludziom, otwartym na nowości i nielubiącym powielanych schematów. Serial ten jest na pewno godny polecenia wszystkim miłośnikom nowych doświadczeń.
Komentarze ( )