Zaczął nagrywać w 2011 roku jako Foodvillain, wypuszczając mixtape pt. „Who Killed JFK’’, rok później „Young Hems” jako Taco Hemingway. W 2014 roku wydał „Trójkąt Warszawski”, dzięki któremu Filip Szcześniak zaczął być rozpoznawalny na arenie hip-hop. W miarę rozwoju kariery artysty ukazywały się kolejno produkcje: „Umowa o dzieło”, „Wosk”, „Marmur”, „Szprycer” oraz sławny album w duecie z Quebonafide pt. „Soma 0,5mg”, który został wyprzedany w nakładzie 60 tys. egzemplarzy, przyznano mu status podwójnej platynowej płyty, był również najlepiej sprzedającym się krążkiem pierwszego półrocza 2018 roku. Zwykłemu „pożeraczowi” polskiego rapu wydaje się, że „Café Belga” to kolejna płyta tego artysty rodem z „Somy”, jednak po dokładnym odsłuchaniu całości da się dostrzec, że Taco powraca do starych brzmień podobnych chociażby do „Szprycera” z 2017 roku.
Już sama okładka stanowi zapowiedź tego, co czeka nas w środku. Postać Taco Hemingwaya jest niejako „pomalowana”, co wskazuje na cofnięcie się do czasów jego starych kawałków rodem z chociażby „Young Hems”, bo podobieństwo wyglądu albumu jest bardzo zauważalne. Artysta proponuje nam jedenaście kawałków o różnej tematyce, jednak spojonych poprzez wplatanie w utwory fragmentów wywiadu z samym wykonawcą. Czas tworzenia albumu to styczeń-czerwiec 2018, ponieważ raper nawiązuje do historii z ostatnich miesięcy swojego życia, opowiada, jak zmienił je album „SOMA 0,5mg”.
Całość jest utrzymana w charakterystycznym dla Taco stylu. Stonowane i płynne flow, bogate językowo teksty, liczne rymy, porównania i wiele nawiązań do świata popkultury. W jednej ze zwrotek „ZTM” Taco Hemingway czyni aluzję do hrabiego Dooku, postaci z filmów „Atak klonów” i „Zemsta Sithów” sagi „Gwiezdne wojny” oraz… Pokemona Mewtwo ze słynnego anime – „Ona straciła już głowę jak Dooku, ona ma uda i głowę jak Mewtwo”. Kawałek „Adieu” zaś przypomina o trzech filmowych i serialowych produkcjach, które doskonale zna każdy, kto dorastał w latach 90. – serialach „McGyver”, „Nieustraszony” i filmie „Toy Story” – „A zrobiliśmy coś z niczego, Fifi MacGyver, za dzieciaka chciałem latać, niby Buzz Lightyear, a teraz jadę nocą, gadam do swej fury, jestem Night Rider”. Na krążku znajdziemy też utwór anglojęzyczny – „4 am in Gironia”, autor nawiązuje w nim do starych czasów, gdy tworzył tylko w tym właśnie języku. Podmiotem utworu jest partnerka artysty – Iga Lis, o której mówi „Now this is the season for fox hunting”.
Kolejną rzeczą, która sprawia, że tych kawałków słucha się tak dobrze, jest niewątpliwie muzyka, która idealnie oddaje nastrój każdego z utworów. Za produkcję na płycie odpowiadają Rumak oraz Borucci, czyli producenci, którzy już wcześniej stworzyli znaczną część kawałków Taco, co oznacza, że już dobrze wyczuwają jego stylówkę i wiedzą, co robić, żeby track w połączeniu z nawijką artysty brzmiały po prostu bardzo dobrze. Raper odświeżył swój styl rapowania poprzez niekłującą w uszy modulację głosu czy chociażby śpiewane refreny, coraz częściej pojawiały się też kombinacje z flow, przyśpieszenia czy inne liczne zabawy słowem, które świetnie wpływają na jakość numerów.
Jedynym mankamentem całej płyty według mnie jest kawałek „2031”, który zdaje się mieć przesyt nostalgii i jednocześnie zamartwiań o przyszłość życia artysty. Utwór ma lekko denerwujący charakter przez sposób wypowiadania kolejnych słów, mamy wrażenie żalenia się słuchaczowi, który zaczyna mieć dosyć narzekań autora.
Płyta wytwórni Asfalt Records wydana 13 lipca 2018 roku jest idealną propozycją na letnie dni czy też zimowe wieczory, które przypominają nam o ubiegłych wakacjach spędzonych w gronie przyjaciół. Poprzez różnorodność kawałków, każdy może znaleźć coś dla siebie. Jako ciekawostkę warto dopowiedzieć, że tytułowa „Café Belga” istnieje naprawdę! To miejsce, które znajdziecie w Belgii. Funkcjonuje ono pod Brukselą na Plac é Eugene Flagey 18, w gminie Ixelles. W albumie znajdziesz również płytę EP „Flagey” nawiązującą do miejsca, w którym tworzył artysta, zawierającą pięć dodatkowych kawałków. Serdecznie zachęcam do odsłuchania!