W polskich ośrodkach żeglarskich zaczynają się powoli przygotowania do sezonu 2018. Zmobilizowani zawodnicy czekają już na regaty rozpoczynające sezon.
Przede wszystkim trwa ustalanie harmonogramu regat. Sam oczekuję na podanie terminów. Na tym etapie przygotowań załatwiane są przede wszystkim sprawy formalne, np. kto stanie za sterami danej łódki, jaką podjąć politykę finansową w tym roku czy na których regatach skupić się najbardziej? Tu spieszę z odpowiedzią, ponieważ nie istnieją “nieważne regaty”. Wszystkie zawody są traktowane poważnie. Oczywiście, te najbardziej prestiżowe, w których do zgarnięcia jest najwyższa pula punktów do klasyfikacji zawodników, na przykład do tabeli wojewódzkiej czy rankingu Polskiego Stowarzyszenia Klasy Optimist, są celem każdego i cały cykl przygotowań ukierunkowany jest właśnie na to wydarzenie. Ważne jest też to, który klub miał najlepsze wyniki. Od tego zależy „rozłożenie” dofinansowań od marszałka województwa.
Nie mogę się doczekać się walki o stopnie podium na jeziorach. Na pewno najważniejsze będą dla mnie regaty na jeziorze, na którym wszystko się zaczęło…. Na Jeziorze Kierskim, oddalonym od Poznania o kilka kilometrów. Akwen w Kiekrzu jest dla mnie niczym drugi dom.
Przypomnę może nieco moje początki… Pewnego dnia, pamiętam, że był to 11 listopada, a więc Święto Niepodległości, tata zabrał mnie do bunkru w okolicach jeziora. Po ciekawym zwiedzaniu, pojechaliśmy na jedną z miejskich plaż. Wtedy opowiedział mi, jak to mój dziadek wraz z jego bratem burzyli fale, pływali łódką, startowali w regatach, raz halsowali, a innego razu płynęli z wiatrem… Potem dowiedziałem się, iż (po dziś dzień) mój wujek jest sędzią regatowym w Wielkopolsce, pełni ważną funkcję w Wielkopolskim Okręgowym Związku Żeglarskim i – jako arbiter – jest członkiem Polskiego Związku Żeglarskiego. Przez moment poczułem dumę, a następnie mobilizację, by stać się “kimś” w juniorskim dziale tego sportu. Już na początku wiosny rozpocząłem swoją przygodę… Zaczęło się od jachtów kabinowych, ze względu na fakt, iż mój tata, dziadek, brat dziadka i brat mojego taty mają dokument upoważniający ich do wypożyczenia sprzętu, tak zwany patent.
Na początku starty dawały mi ogromną satysfakcję. Teraz to zabójcza – w dobrym tego słowa znaczeniu – mieszanka… Strach, mobilizacja, rywalizacja, walka z samym sobą i radość czerpana z wysiłku… To nieopisywalne uczucie. Na początku nie sądziłem, że zajdę tak daleko. Mogę się poszczycić 45. miejscem na ponad 400 uczestników w Mistrzostwach Polski 2017. To motywuje mnie do dalszej pracy. Mam nadzieję, iż następny sezon będzie dobry, udany i pokonam go bez strachu.
Na razie jednak trzeba jeszcze trochę poczekać…