Opuszczony, stary, zarośnięty drzewami dom skrywa w sobie pewną tajemnicę. Nie zawsze możemy być pewni, że wprowadzając się do nowego miejsca sami nie staniemy się tajemnicą.
Thriller „Dom snów” w reżyserii Jima Sheridana opowiada historię pisarza, który odniósł wiele sukcesów wydawniczych. Wraz z żoną i dwójką córek wyprowadza się z miejskiej dżungli Nowego Jorku i zamieszkuje w spokojnym i bardzo malowniczym miasteczku w Nowej Anglii. Gdy cała rodzina czuje się na dobre zadomowiona, dowiaduje się, że poprzedni lokatorzy (kobieta i jej dzieci) zostali okrutnie zamordowani. O zbrodnię podejrzewano męża i ojca rodziny, który niedawno wyszedł z domu dla psychicznie chorych. Główny bohater stara się jak najwięcej dowiedzieć o tej zbrodni – w odkryciu prawdy pomaga mu sąsiadka. Willy odkrywa, że poprzednie morderstwo lokatorów rozpoczęło serię przerażających historii, które mogą spotkać także jego bliskich…
Reżyser filmu to utalentowany człowiek, któremu możemy zazdrościć pomysłowości. Zarówno “Bokser”, jak i inne jego filmy, zyskały w oczach publiczności uznanie. Jednak ocena filmu nie jest tylko zasługą reżysera, ale także aktorów i ich wcielenia się w role. Ale czy produkcja zasługuje na najwyższą ocenę? Nie. Choć czasami thriller bywa naprawdę trzymający w napięciu, to niektóre sceny są stworzone banalnie i kiczowato. Poszczególne fragmenty są dość przewidywalne i odbierają widzowi wrażenie napięcia.
Dużą rolę w produkcji odgrywają zdjęcia Caleba Deschanela, który ze świata realnego wyeksponował to, co wpływa na nasz nastrój: wyblakłe, pozbawione życia kolory, szarobure budynki czy ludzi, którzy nie pokazują po sobie żadnych oznak radości i zadowolenia. Świat snów stworzył jako przeciwieństwo realnego. Miejsce, gdzie główny bohater czuje się bezpiecznie. Warto zwrócić uwagę na muzykę Johna Debneya, która bardzo dobrze skomponowała się z różnymi fragmentami ekranizacji.
Może nie jest to arcydzieło, ale na pewno film, zasługuje na to, aby go obejrzeć.
Komentarze ( )