Od lat ludzie inni względem większości wydają się być gorsi. Są nie akceptowani przez społeczeństwo. Najlepszym przykładem negatywnej opinii o ,,inności” wśród ludzi jest środowisko kultury hip-hop, które jest niesłusznie postrzegane jako gorsze. Dlatego też postanowiłam porozmawiać z młodymi raperami z tak zwanego ,,podziemia”, którzy są blisko związani z tą kulturą.
Szare blokowiska, mury z kolorowym graffiti, grupki ,,dresów” osiedlowych, którzy wymieniają się kasetami z rapem przegranym od kumpla… to realia lat 90 w Polsce. ,,Betonowe lasy” przeżywały narodziny dzisiejszych legend polskiej rap-sceny, a zarazem wyrabianie społecznej opinii na temat hip-hopowców, która teraz zbiera swoje żniwo. Dzisiaj młodzi ludzie zainteresowani tym nurtem chcące wnieść do niej coś swojego. ,,Kontakt z tą kulturą mam w zasadzie od dzieciaka. Gdy byłem mały, brat puszczał mi Kalibra 44 i od tego się zaczęło. Zacząłem się w tą kulturę zagłębiać razem z innymi. Robiliśmy na blokach bitwy freestylowe i kumpel poradził mi, żebym pisał teksty i w zasadzie to dzięki niemu teraz tworzę – mówi Biały Smok, jeden z raperów ,,podziemia”, zapytany o początki działalności. W sumie historia wszystkich pytanych przeze mnie raperów ma podobne podłoże – wszystko zaczynało się niewinnie i miało charakter zabawy. Jednak tak szybko, jak zabawa słowem zamieniła się w coś ważniejszego i stała się głównym tematem rozmów, tak i stereotypy o raperach pojawiły się w błyskawicznym tempie.
Każdy artysta ma ludzi, którzy lubią jego muzykę oraz ma takich, którzy nią gardzą. Każdy słuchacz rapu ma swoich znajomych, którzy go wspierają oraz takich, którzy wręcz go nienawidzą. Społeczeństwo jest różnie nastawione do tej muzyki. Jedni ją uwielbiają, drudzy są sceptycznie do niej nastawieni, a trzeci nie chcąc jej poznać, obrażając tych, dla których rap jest czymś więcej niż muzyką – jest życiem. Sama kultura jest bardzo ciekawa i charakterystyczna. Głównymi jej filarami są DJ-ing, breakdance, graffiti i rap. Raperzy wyróżniają się nie tyle ubiorem, co inteligentnymi, prostymi tekstami skupiającymi się na dzisiejszych problemach tego świata. Nie ma tutaj żadnych większych reguł czy ograniczeń. Piszą o tym, co w tym momencie jest dla nich ważne. Każde skojarzenie, doświadczenie życiowe, może stać się zapalnikiem do stworzenia dobrego tekstu. Raper Dżakob mówi tak o zdaniu innych: ,,Nie raz, będąc w gimnazjum, idąc szkolnym korytarzem, słyszałem różne prześmiewcze teksty rzucane w moją stronę. Od niektórych słyszę je do dzisiaj, ale ważne, że ja wiem, co robię i się w tym odnajduje, a reszta jest nieważna, prawda? Czy ktoś się czepiał mojego wyglądu? Było kilka sytuacji, w których czepiali się ,,za dużej koszulki”, ale jakoś zawsze to przechodziło bokiem, także za bardzo nie ma o czym mówić.”
Nie tylko u młodych ludzi spotykamy się ze złośliwymi uwagami na temat ubioru czy innymi obraźliwymi docinkami. Starsze osoby uważają hip-hopowców jako bezrobotnych leniów, którzy malują bohomazy na murach, psując otoczenie w jakim żyją. Skazują ich na życie w ramach marginesu społecznego, który ma na karku wyrok w zawieszeniu za pobicia. Wielki wpływ na taką opinię ma zapewne niewiedza tych ludzi, a także ukazywanie środowiska hip-hopu jako zdemoralizowanego w filmach, w których młode dzieciaki należące do tej kultury sprawiają kłopoty wychowawcze w szkole, a także w domu. Głównymi zarzutami pod adresem hip-hopowców jest uważanie ich jako niewychowanych, którzy traktują kobiety przedmiotowo i są niewykształceni. Tak naprawdę widzimy tylko to co chcemy, a w tym przypadku negatywną stronę. Przecież zawsze w danym środowisku znajdzie się jakaś ,,czarna owca”, która psuje wizerunek reszty. ,,Ludzie starsi wychowywali się w trochę innych realiach i ciężko będzie im zrozumieć naszą sztukę awangardową. Rap dla nich jest muzyką patologiczną, ale nie zważają na to, że swoim przesłaniem dotyka podstawowych trudności dnia codziennego, z którymi oni sami nie raz się męczą”- mówi Gohu, raper krakowskiego podziemia.
Więc jak to jest być innym? Zależy, jak to słowo się interpretuje, bo inny wcale nie musi oznaczać gorszy. Ktoś, kto się wyróżnia, kocha to, co robi i tym żyje, jest postrzegany jako gorszy i zły tylko dlatego, że ma pasję i własny styl. Ludzie często nie potrafią tego zaakceptować, ponieważ mają problem z akceptacją siebie. Szukamy ideałów, wzorców
do naśladowania choć tak naprawdę wystarczy być sobą. ,,Czuję się jak Szaman – żartuje Gohu, zapytany o to, jak to jest czuć się ,,innym” – Serio tą kulturę ma się w sobie i ciężko jest wytłumaczyć komuś, kto jest spoza klimatu, o co tutaj tak właściwie chodzi. Generalnie postrzeganie ludzi, którzy są MC czy też producentami jest bardzo mylne. Ludzie nadal traktują nas jak bezmózgich troglodytów. Oceniają często na podstawie ubioru i jakichś złych czynników, których się naoglądali w telewizji, bo nas zawsze stawiają jako przykład czegoś złego i na tej podstawie wyrobili sobie już opinię”.
Raperzy zapytani o to, jak ich zdaniem zwalczać uprzedzenia ludzi do członków subkultur, odpowiadali różnie. Jedni mówili więcej, drudzy mniej, ale w każdej wypowiedzi dało się dostrzec, że chcieliby coś w tej sprawie zmienić. ,,Ciężko to zwalczyć, gdyż większość jest głęboko przekonana, że mają rację, a nawet, jeśli wiedzą, że jej nie mają, to będą w tych przekonaniach trwać” – stwierdza Volvo z małej wioski Lipiny. Jednak inny z raperów przedstawia pewną propozycję rozwiązania problemu, poprzez próby pokazania społeczeństwu, czym jest kultura hip-hop i co ze sobą niesie. Także poświęcenie większej uwagi prawdziwej strukturze tej kultury, a nie skupianie się na błędach innych, może być wyjściem z sytuacji.
Bycie innym nie jest złe, a nawet czasem korzystnie może wpływać na nas samych. Często dużo mówimy o rzeczach, o których tak naprawdę nie mamy zielonego pojęcia. Lubimy oceniać i słuchać o innych, ale czemu nie o sobie? Czas zwalczać stereotypy i czasem pomyśleć czy słowo ,,inny” rzeczywiście oznacza gorszy?
Reportaż wyróżniony w konkursie dziennikarskim XXIII Rzeszowskich Dni Kultury Szkolnej
Komentarze ( )