Dziś przeprowadzę rozmowę z Emilią Leniar – osobą, która pasjonuję się motoryzacją. Opowie nam, o swoich przygodach oraz o tym, że warto spełniać swoje marzenia.
Dlaczego zaczęła się Pani interesować motoryzacją?
Wszystko zaczęło się od tego, że mój starszy brat dostał w prezencie małą „jawkę”. Byłam wtedy jeszcze dzieckiem, ale bardzo mi się spodobała i wyobrażałam sobie, że w przyszłości będzie ona należała do mnie. Poprosiłam, więc brata, by mnie przewiózł. Moi rodzice nie chcieli się na to zgodzić, bo uważali, że dziewczynki nie powinny na „tym” jeździć. Wtedy jeszcze bardziej zaczęłam się tym interesować i ukradkiem zakradałam się do garażu, by chociaż na nią popatrzeć. Jednak kilka lat później sytuacja się zmieniła i mając już 13 lat zaczęłam uczyć się jazdy, a bywały naprawdę trudne.
Dziś dużo słyszy się o wypadkach motocyklistów. Kiedy zaczęła Pani jeździć po ulicach, nie obawiała się Pani, jak to może się skończyć?
Oczywiście, że się bałam. Nadal się boję, kiedy wyruszam w dłuższą podróż, że mogę nie wrócić do domu, ale gdyby wszyscy motocykliści się bali, to nikt nie odważyłby się na ten sport. Jak to mówią: „gdy się nie wywalisz, to się nie nauczysz”. To taka przestroga dla motocyklistów i nie tylko. Miałam wiele wypadków, które mogły się źle skończyć, jednak nie były one zbyt poważne i zawsze wychodziłam z nich bez większych obrażeń.
Czy pamięta Pani wszystkie swoje wypadki, który z nich jest najsilniejszym wspominieniem?
Nie pamiętam wszystkich wypadków. Wiem, że nie było ich aż tak dużo. Jednak najbardziej utkwił mi w pamięci wypadek na kamieniach, gdy jechałam na skuterze z kolegą. To wszystko działo się bardzo szybko, gdyż zaczęłam gwałtownie hamować i obróciło nas razem ze skuterem w drugą stronę. Na szczęście nie wyglądało to groźnie. Mieliśmy lekko obdarte nogi. Ja uderzyłam się w głowę, a skuter stracił kilka części. Później przez jakiś czas bałam się jeździć, ale to szybko minęło. Od tamtego czasu nie miałam już żadnych wypadków i zaczęłam ostrożniej jeździć. To była chyba dla mnie taka nauczka na przyszłość.
Czy oprócz tego, że sama Pani jeździ, lubi Pani także oglądać, jak jeżdżą inni?
Tak, bardzo lubię oglądać żużel. Jeżdżę właściwie na każde zawody, gdy tylko mam czas. Mam swoich faworytów i im kibicuję, ale często jest też tak, że oglądam wyścigi tylko w telewizji lub Internecie. Wiem, że to nie to samo, co na żywo, ale również jest to przyjemne i dostarcza mi dużo emocji. Sama chciałabym kiedyś wziąć udział w takich jazdach, kiedy ludzie patrzyliby na mnie z zachwytem i kibicowali mi. Chociaż to raczej tylko takie marzenie.
Mówiła Pani, że warto jest spełniać marzenia. Jest coś, co radziłaby Pani ludziom, którzy w przyszłości chcieliby zostać motocyklistami?
Przede wszystkim radziłabym im, aby w siebie uwierzyli, bo jeśli my sami w siebie uwierzymy, to inni też w nas uwierzą. Dlatego pamiętajcie, by się nie poddawać i dążyć do spełniania swoich marzeń. Gdyby wtedy, ktoś powiedział mi, że za jakieś 10 lat będę tym, kim jestem teraz, z pewnością nie uwierzyłabym. Bądźmy „ludźmi z krwi i kości”, nie bójmy się realizować naszych marzeń.
Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia.
Ja również dziękuję za rozmowę.
Tekst autoryzowany.
Komentarze ( )