Film pt. „Joe Black” to dzieło Martina Bresta. Główne role zagrali Brad Pitt, Anthony Hopkins oraz Claire Forlani.
Susan Parrish (Claire Forlani) to pani doktor, która spotyka w kawiarni młodego mężczyznę. Po krótkiej rozmowie rodzi się między nimi więź. Niestety trzeba się rozstać, każdy idzie w swoją stronę. W tym samym czasie siostra Susan organizuje przyjęcie urodzinowe dla ojca. Jednak nie wiadomo czy William (Anthony Hopkins) dożyje urodzin. Niespodziewanie odwiedza go Śmierć – mężczyzna zwany Joe Black (Brad Pitt), który chce przekonać się, jak żyją ludzie. Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że Joe wciela się w tajemniczego mężczyznę z kawiarni. William musi toczyć tak swoje życie, aby Joe się nie znudził. Pokazuje mu, na czym polega jego praca oraz jak spędza czas z rodziną. Niespodziewanie Joe zakochuje się w Susan.
Mimo, że nie jestem zwolenniczką fantastyki, film bardzo mi się podobał. Elementy nierealne są prawie niewidoczne. Dobra gra aktorów podnosi wartość adaptacji. Brad Pitt świetnie wciela się w rolę Śmierci. Możemy się o tym przekonać, gdy od odgrywania zwykłego mężczyzny przechodzi do roli Śmierci, na przykład w scenie, gdy poznaje smak masła orzechowego. Jak zwykle Anthony Hopkins znakomicie gra starszego, ale żywiołowego człowieka. Muzyka skomponowana przez Thomasa Newmana jest bardzo dobra. Dodaje ona siłę prezentowanym przez aktorów emocjom.
Film ukazuje motyw śmierci w nietypowy sposób. Możemy zobaczyć, że rzeczy, które są dla nas ważne, tak naprawdę nie są nam potrzebne do szczęścia. Świetnie ukazuje to wątek starszej kobiety, która prowadzi rozmowy ze Śmiercią.
Mimo, że film to trzygodzinna adaptacja, czas ten minie w mgnieniu oka. Potrafi zaciekawić widza. Polecam!
Komentarze ( )