Wszystkim miłośnikom świata i podroży proponuję serię książek Martyny Wojciechowskiej „Kobieta na krańcu świata”. Skąd wziął się pomysł napisania takiej serii? Otóż autorka przemierzyła kulę ziemską w poszukiwaniu bohaterek do swojego programu telewizyjnego „Kobieta na krańcu świata”. Wówczas wpadła na pomysł napisania książek o tych kobietach. Dzisiaj chcę przedstawić Wam pierwszą z nich.
Podróż w niej rozpoczyna się od Boliwii, państwa Ameryki Południowej. To jeden z biedniejszych krajów na świecie. Martyna w dzielnicy La Paz spotyka kobietę, która mimo że jest młodsza od niej, wygląda bardzo poważnie i jest zniszczona przez życie. Carmen Rojas, aby utrzymać siebie oraz dwójkę swoich dzieci walczy na ringu z mężczyznami. Boliwia to kraj, w którym prawa kobiety są znacząco ograniczone, a dodatkowo mężczyźni mogą je bić, bez większych konsekwencji.
Następna podróży ukazuje nam życie gaucho. Edith Tripel jest bardzo młodą panną, która pracuje jako pasterz bydła. W Wenezueli poznajemy kobiety, dla których wygląd jest sprawą najistotniejszą. Według badań statystycznych 80% Wenezuelek przeszło choćby jedną operację plastyczną. Kolejnym etapem podróży jest Azja. Tu poznajemy niebezpieczną pracę kobiet z organizacji MAG, które codziennie rozbrajają miny na terenie Kambodży. W książce możemy jeszcze przeczytać o pracy turystycznej w Wietnamie, o przybranej matce słoni, o dwóch kobietach, które mają jednego męża oraz o młodej mieszkance Namibii, która została wydana za mąż w wieku około czternastu lat.
Moim zdaniem podróżniczka napisała wspaniałą książkę, charakteryzującą życie kobiet w różnych częściach świata. Niejednokrotnie nie jest to życie piękne i wspaniałe, jak się okazuje po przestudiowaniu „Kobiety na krańcu świata”. Książka ta przedstawia jakie ciężkie jest życie kobiet, ale również uczy, że warto walczyć o swoje prawa i nie poddawać się w najcięższych chwilach. To świetna lektura dla nastolatek, poszerzająca ich wiedzę na temat problemów kobiet na całym świecie.
Komentarze ( )