Nie od dziś wiadomo, po co są reklamy – pomysłowe, pełne zachęcających sloganów – oczywiście mają znaczący wpływ na odbiorców, pytanie tylko – jak wielki? W jakim stopniu jesteśmy podatni na manipulacje tego środka przekazu? Czy reklama ma jakiś znaczący wpływ na nasze życie?
Nie jest niczym nowym, że w reklamach stosuje się różne techniki manipulacyjne. W każdej znajduje się jakiś czynnik, który wpływa na odbiorcę. Bazuje się głównie na bodźcach emocjonalnych – tworzenie otoczki bezpieczeństwa poprzez wrażenie sielankowości jest równie dobrym zabiegiem, co schlebianie odbiorcom, że wybór danego produktu udowadnia tylko ich dobry gust – innymi słowy, poprzez połechtanie ego potencjalnego klienta. Biorąc pod uwagę, jak rozumiemy pojecie słowa „reklama”, wątpię, aby to pojęcie było bezpośrednio równoznaczne z wyrażeniem „manipulacja”. Zazwyczaj kojarzy się nam ogólny wygląd i zarys przedstawienia typowej reklamy – w zależności od przedstawianego produktu – jakaś scenka i rozmowa osób, z której potem wynika, że najlepszym sposobem na całe zło jest oczywiście reklamowany produkt, chwytliwa muzyka albo po prostu idealizujący opis produktu. Sedno tkwi właśnie w nieświadomości albo po prostu niedowiarstwu – „Bo to tylko reklama”, a z czasem jednak zdarza się sięgać po jakiś reklamowany produkt, mając w głowie jego „wspaniałości” wymienione w spocie. Na co dzień nie bierzemy pod uwagę tego, że „reklamowy przerywnik między programami” może mieć na nas jakikolwiek wpływ.
Najsłabsze ogniwo docelowe
Kto jak kto, ale na reklamowe „sugestie” najbardziej podatne są dzieci. Świadomość tego pozwala oczywiście producentom wykorzystać ten fakt – im bardziej promowanie danego produktu będzie kolorowe, zachwalane i okraszone hasłami: „Najlepsza zabawka! Musisz ją mieć!”, tym większe prawdopodobieństwo, że po obejrzeniu takiej reklamy jakiś maluch tej oto zabawki zażąda. Nieobce są nam również sytuacje, gdy dziecko będąc w sklepie po zobaczeniu reklamowanej zabawki zaczyna urządzać „dzikie przedstawienie” w formie płaczu, kopniaków i wrzasków, co ma zmusić rodziców do zakupu upragnionej rzeczy. Najwięcej reklam z zabawkami pojawia się w okresie przed świętami Bożego Narodzenia – jest to doskonałe rozwiązanie dla producentów – dzieci będą wiedzieć, czego chcą, a rodzice będą wiedzieli, na co muszą się wykosztować.
Świat absurdów
Realizacja reklamy – jej scenariusz, slogan oraz aktorzy, mają wylansować produkt. Jednak co, jeśli dzieje się wręcz przeciwnie? Słysząc reklamę produktu spożywczego i slogan „kradzione nie tuczy” można się zastanowić nad sensem tego sformułowania. Niby jest to jakieś nawiązanie do produktu, tylko że słowo „jakieś” odgrywa tu znaczącą rolę. Zastanawiający jest również sposób działania przedstawionych produktów leczniczych w reklamach – według nich syrop na kaszel, po połknięciu trafia prosto do płuc, pomagając w szybszym wyleczeniu się z dolegliwości, co możemy zaobserwować na prezentowanej animacji wyświetlanej podczas reklamy. Taki sposób przedstawienia działania produktu jest po prostu zakłamany i absurdalny.
I co zrobić?
Reklama to tylko środek przekazu- mniej lub bardziej manipulujący, o często przerysowanej rzeczywistości. Trzeba jednak pamiętać, że to od nas zależy, w jakim stopniu damy się wciągnąć w przedstawiony świat. Będziemy kuszeni, zwodzeni, kokietowani, ale reklamę równie dobrze można zignorować oraz po prostu wyłączyć telewizor.
Komentarze ( )