Powieść kanadyjskiej pisarki Alyxandry Harvey pt.: „Wykradziona” (w oryginale „Stolen Away”), opublikowana nakładem wydawnictwa Akapit Press w październiku 2012 roku, to niesamowita historia o młodych, skrajnie różnych bohaterach, których łączy przyjaźń, a także tajemnica krainy Faery. „Wykradziona” nie jest kontynuacją serii „Kroniki rodu Drake’ów”; stanowi jej przyjemną odmianę, która pozwala czytelnikowi przenieść się do niezwykłego świata magii i czarów.
Życie Eloise, Jo i Devina – trójki „zwykłych” nastolatków układa się pomyślnie. Nie wstydzę się stwierdzenia, że jest ono wręcz monotonne i nudne. Szkoła, rodzice, fatalny upał… Jednakże pewien czwartkowy wieczór na zawsze zmienia ich losy.
Podczas spotkania przed lodziarnią, gdy przyjaciele delektują się smakiem deseru, a szalona Jo narzeka na brak zainteresowania ze strony chłopców, u stóp Eloise klęka nieznajomy młodzieniec. Wydaje się, że pragnie on porwać tę cichą i nieśmiałą dziewczynę. I choć Jo z całą przyjemnością skorzystałaby z tego „zaproszenia”, to Eloise decyduje, aby jak najprędzej uciekać. Jednakże niezwykle przystojny, odziany w opończę i z mieczem przy boku Lucas nie daje za wygraną. Kilkakrotnie nachodzi El. Przestrzega ją przed zbliżającymi się kłopotami. Pragnie jej bronić przed wronami, a w akcie oddania darowuje Eloise żelazny naszyjnik. I choć niezwykłe wiadomości wydają się absurdalnie, jest to prawda, o czym wkrótce przekonuje się El. Dziewczyna zostaje porwana i uwięziona. Od tej pory jest marionetką w rękach lorda Strahana – króla elfów i… męża jej ciotki Antoniny. Zagubiona i zrozpaczona Eloise szuka ucieczki i kontaktu z przyjaciółmi. Odkrywa, że jej naszyjnik ma magiczną moc, dzięki której może kontaktować się ze światem ludzi. El udaje się nawiązać „połączenie” z przyjaciółką, lecz póki co może liczyć tylko na siebie.
Czy Jo uwierzy przyjaciółce i czy będzie gotowa poświęcić dla niej nową miłość? Kim jest Lucas i przed czym tak naprawdę próbował ochronić Eloise? Jaki związek z tym wszystkim ma Antonina? Odpowiedzi na te pytania zapisane są na kartach „Wykradzionej”.
Kraina, do której prowadzi nas Alyxandra Harvey uwodzi swoją mitycznością. Dzięki prostym i plastycznym opisom mamy możliwość rozbudzenia swojej wyobraźni. Skłania się ku temu również rozwinięcie wątku fantastycznego, choć przez pewną część książki jest on całkowicie niezauważalny. Stopniowo jednak rozwija się, akcja nabiera tempa, dynamiczności.
Chociaż fabuła nie jest wystarczająco nowatorska, to sposób, w jaki przedstawione zostały losy bohaterów, ich wzajemne relacje, zmieniają postrzeganie pewnych aspektów życia. Mianowicie wszystkie postacie są tak indywidualne, że z pewnością każdy czytelnik odnalazłby w nich „cząstkę siebie”.
Kolejnym wartym dostrzeżenia plusem jest sposób narracji. Niezwykłą historię poznajemy z punktu widzenia zarówno Eloise, jak i Jo. Dodatkowo wątek miłosny pojawia się w wyznaniach Jo, co sprawia, że staje się on wątkiem pobocznym.
Wielu recenzentów twierdzi, że jest to zbyt tradycyjna, niewyróżniająca się książka, która nie została wystarczająco dopracowana. Gubić może jedynie chaotyczność zdarzeń i zbyt krótki czas, w którym rozgrywa się akcja. Uważam jednak, że książka jest godna polecenia i warta przeczytania. Zaręczam, że nie pozostawi niesmaku, lecz stanie się lekturą, do której z chęcią będziemy powracać myślami.
Komentarze ( )