3051_1277810930.jpg

Codziennie podróżujemy z miejsca zamieszkania do placówki, w której się uczymy. Tak wygląda nasz przykładowy poranek.

28 października 2015 r. przywitał nas chłodnym porankiem. Z domu wyszłam o 6.20 i udałam się na przystanek. Wraz z koleżankami czekałam na przyjazd autobusu. Zwykle pojawiał się on o 6.30, ale tym razem spóźniał się już dziesięć minut. W końcu jednak ujrzeliśmy go na zakręcie.

Nim jeszcze zdążyliśmy usiąść, kierowca ruszył. Usiadłam z tyłu razem z moją przyjaciółką. W jednej chwili zobaczyłam, jak wyciąga ona zeszyt z plecaka. Zaczęła odrabiać zadanie domowe, które zapomniała wykonać poprzedniego dnia. W autobusie zrobiło się zamieszanie. Nagle inni również sobie przypomnieli, że należy odrobić lekcje. Ja na szczęście nie musiałam się niczym przejmować. Miałam wszystko już zrobione. Zorientowałam się jednak, że sama również o czymś zapomniałam. Nie wzięłam bloku i farb na plastykę.

Gdy zbliżaliśmy się do Dębna, drogę spowiła gęsta mgła. Kierowca zaczął jechać wolno i ostrożnie, włączył światła przeciwmgielne. Wjechaliśmy do miasta. Poruszaliśmy się ulicą Kostrzyńską, a potem Mickiewicza. Następnie skręciliśmy w prawo w ulicę Kościuszki i po około 100 metrach znowu kierowaliśmy się w prawo, tym razem w ulicę Szkolną.

Gimbus zatrzymał się pod naszą szkołą. Wyszliśmy z niego i poszliśmy do świetlicy. Czekaliśmy tam przeszło godzinę na rozpoczęcie lekcji.Kto mógł, odrabiał zadania domowe, ale ja farb i bloku nie miałam.