14.png

Zielona szkoła, to nie tylko nauka i zwiedzanie, ale też zabawa…. I to jaka – w odcinku 5, pan Leszek rozmawia z Alą:)

Dzień piąty – 07.09.15 (poniedziałek)
W roli głównej: Alicja „Happy” Zawadzka

Pan Leszek: Cześć Alicjo! Po minie widzę, że dobry humor Cię nie opuszcza.

Alicja: Nie, nie opuszcza. Jestem bardzo zadowolona!

L: Dziś umówiliśmy się nawet, że będę nazywał Cię „Happy”, bo od pięciu dni uśmiech ani na chwilę nie schodzi z Twojej buzi. Podoba Ci się taka ksywka? Myślisz, że do Ciebie pasuje?

A: Tak, myślę, że pasuje. W końcu cały czas się śmieję!

L: A możesz mi zdradzić, co sprawia, że jesteś cały czas tak uśmiechnięta?

A: No, bo ciągle jest wesoło. W domu też zazwyczaj chodzę bardzo uśmiechnięta. Chociaż raz, jak byliśmy u dziadków w domu, to moja siostra, Natalka, powiedziała, że jakieś złodziejaszki kręcą się przy drzwiach. No i wtedy miałam smutną minę. Tak naprawdę żadnych złodziejaszków nawet nie było – ona tylko chciała mnie wystraszyć… nie wiem dlaczego.

L: I tylko ten jeden raz miałaś smutną minę?

A: Tak, tylko ten jeden raz… Chociaż nie… Jeszcze raz byłam smutna jak tata był dłużej w pracy, a ja chciałam go szybciej zobaczyć. Więc te dwa razy byłam smutna, tak myślę…

L: No dobrze, sama przyznasz, że dwa razy to bardzo mało, więc chyba nadal mogę nazywać Cię „Happy”. A czy koleżanki albo rodzice też mają jakieś fajne ksywki, którymi Cię określają?

A: No, tata i mama czasami mówią na mnie „Kotek”, a mama nazywa mnie jeszcze „Kwiatkiem”, choć to dla mnie trochę śmieszne.

L: Teraz cofnijmy się w czasie do dnia wczorajszego, kiedy to przypadła nasza pierwsza wizyta w wodnym centrum naszego domu wczasowego. Opowiedz mi trochę o jacuzzi i basenie, w którym pływałaś.

A: Na początku trochę się bałam, że nie dam sobie rady w wodzie, no i że będzie mi zimno, bo mi w wodzie zawsze jest zimno. Poza tym Kacper powiedział, że woda w basenie wcale nie jest taka ciepła. I dlatego najwięcej czasu spędziłam w jacuzzi – było cieplutko, no i te bąbelki… Choć później, jak weszłam do basenu, to ta zimniejsza woda tak mi się spodobała, że nie chciałam wyjść. Tylko musiałam pływać z makaronami, bo było dla mnie za głęboko.

L: Później czekały na was wspaniałe zabawy z piratami – jak Ci się podobało? Co właściwie się tam działo?

A: No, tańczyliśmy, podawaliśmy sobie takiego pingwinka z „Madagaskaru”, a jak się kończyła każda zabawa, to dostawaliśmy takie małe słodycze – też pingwinki. Pamiętam też, że pani puściła taką piosenkę i mieliśmy dawać ręce w stronę chłopaków, wyciągnąć kciuki, a potem pokazać język – wszyscy głośno się śmiali…

L: Na koniec odbyła się dyskoteka – pani Helenka (nasza rezydentka) mówiła, że dawno nie widziała grupy, która tak świetnie tańczyła przez cały wieczór. Leciały jakieś Twoje ulubione piosenki?

A: Tak! Leciała jedna piosenka z mojego przedszkola, no a później pani puściła „Krainę Lodu” – „Mam tę moc!”. To jest moja ulubiona bajka i ulubiona piosenka! Jest tam taka Elza, a ja chciałabym mieć właśnie taką moc jak ona. Tylko chciałabym być bardziej miła. Bo ona była taka trochę zła.

L: Tak, pamiętam, też bardzo lubię tę bajkę. To już koniec naszego wywiadu. Było mi bardzo przyjemnie móc go z Tobą przeprowadzić. Dzięki, „Happy”!