1.png

Uczniowie trzeciej klasy – SP nr 4 w Bytomiu, wyjechali na zieloną szkołę. Postarają się na łamach portalu YoungFace, w ciekawej formie:) opowiedzieć o tym jakie przygody i troski tam przeżywają:) zapraszamy do lektury.
Na dobry początek – pan Leszek prowadzi ciekawą rozmowę z “Jerzym”:)

Dzień pierwszy – 03.09.15 (czwartek)
W roli głównej: Maciej „Jerzy” Jurkowski

Pan Leszek: Witaj „Jerzy”! Za Toba pierwszy dzień Zielonej Szkoły – jak wrażenia?

Maciej: Fajnie! Choć wczorajszy dzień to praktycznie jedna wielka podróż. Gdy dotarliśmy na miejsce było już prawie ciemno – jacyś panowie zanieśli nam bagaże pod nasze pokoje, a my szybciutko poszliśmy w tym czasie na kolację. Potem to już tylko trochę się umyliśmy i udawaliśmy, że poszliśmy spać.

L: Tylko tyle?

M: Więcej nie powiem bez adwokata, wie pan…

L: Rozumiem. Twój tata wspominał, że dzień przed wyjazdem byłeś naładowany jak wiewiórka, która odkryła złoty pociąg orzeszków? Czego najbardziej nie mogłeś się doczekać?

M: Nie, nie, to nie tak… Po prostu zjadłem tego dnia za dużo cukru i trochę poszalałem. Jak się zjada naraz cztery pudełka ciastek, to tak się to kończy, panie Leszku. Muszę się przyznać, że cieszyłem się też z tego, że pojedzie pan razem z nami. I nie mówię tego tylko dlatego, że z panem rozmawiam – komuś innemu też bym o tym wspomniał. Chociaż szkoda, że nie mogła pojechać z nami również pani Sylwia… Jeśli nie będą tego czytać rodzice, to mogę też zdradzić, że pomyślałem, iż przydadzą mi się małe wakacje od nich, wie pan jak to jest…

L: Wiadomo! A jak w autobusie – jakieś zabawne historie? „Klimon” czegoś nie nawyrabiał?

M: Nie, nie, „Klimon” miał lekką głupawkę, ale generalnie był grzeczny. Zresztą niewiele wiem, bo poszedłem spać. Przespałem jakąś minutę – tak myślę. Ostatnie 3-4 godziny były trochę ciężkie ale jakoś daliśmy radę. Fajne były postoje – szczególnie cieszyły się z nich nasze pośladki…

L: A kolacja? Jedzenie w porządku? Co wybrałeś ze szwedzkiego stołu?

M: Zjadłem sobie spaghetti i troszkę papryczki chili. Ja spokojnie dałem jej radę, ale „Mucuś” tylko ją polizał i już miał oczy jak chomik, którego ktoś za mocno ściska… Była też dobra herbatka i deser, a potem tak jak mówiłem, szybki prysznic, mycie zębów i spanie…