To oczywiście klasyczny cytat. W minionym tygodniu brałem udział w zgrupowaniu Kadry Narodowej Polskiego Związku Żeglarskiego Klasy Laser 4.7. Dziś chciałem napisać w odniesieniu do minionych dni…
Zgrupowanie kondycyjne odbyło się w stolicy polskich Tatr – Zakopanem. Powołanych było 20 osób, znaczna większość z nich się stawiła i w takim towarzystwie mijały kolejne intensywne dni. Jednak nie zdam relacji, a bardziej podejmę się oceny wyjazdu z podziałem na kilka czynników.
“Jak oceniasz swoje przygotowanie kondycyjne?”
Przede wszystkim najważniejszym celem dni spędzonych w Zakopanem było wyciśnięcie siódmych potów i zbudowania nawyków ciężkich, mozolnych treningów. Wytworzony odruch dawania z siebie co najmniej 100% normy zachować. Nie będę ukrywał, że litry potu zostawiłem na stokach Tatr, jednak jestem przekonany, że było warto. Widoki ze szczytów były naprawdę piękne, a kolejne partie gór obfitowały w rozmaite bogactwo przyrodnicze, jednak przede wszystkim uwaga musiała być skoncentrowana na treningu. Zanim rozpocząłem przygodę z żeglarstwem, kopałem piłkę w APR i zresztą nadal to robię; to właśnie tam nauczyłem się “grać do ostatniego gwizdka lub do utraty sił”. I rzeczywiście takie myślenie bardzo się przydało, jednakże okazało się, że góry odnalazły we mnie jeszcze jakieś dodatkowe pokłady sił i energii do walki z samym sobą. Podczas ubiegłego tygodnia wykonałem wiele najróżniejszych ćwiczeń i wierzę, że przełożą się one na kolejne treningi, a w konsekwencji – dobrze przygotuję się do kolejnego sezonu!
“Kim jestem?”
Podczas wyjść w góry odkryłem, że podobnie jak na wodzie, tak również wśród leśnych zakamarków, rozmyśla się o rozmaitych rzeczach doskonale. Oprócz koncentracji na treningu, w mojej głowie przewijały się kolejne pytania, argumenty i w konsekwencji również odpowiedzi. Jedne odchodziły jeszcze szybciej niż się pojawiły, lecz były i takie zagadnienia, które długimi krętymi ścieżkami mnie nie opuszczały. Nie będę przesadnie zdradzał, co ciekawego się pojawiało, również dlatego, że zwyczajnie było tego bardzo dużo i gdyby usypać stos, to Kasprowy Wierch wydawałby się małym wybrzuszeniem, o które jedynie można się potknąć. Zauważyłem również, że na bardzo wiele pytań udało mi się odpowiedzieć i nie przeszkodziło temu nawet kłębienie się różnych myśli, więc choć zgrupowanie miało przede wszystkim dotyczyć kondycji fizycznej, to również moja psychika skorzystała z wyjazdu i to nie tylko dlatego, że wyjazd był zmianą otoczenia i mikroklimatu przyrodniczego. Mógłbym wręcz rzec, że treningi były odprężeniem dla duszy i okazją do regeneracji oraz restartu, choć oczywiście o tej magicznej zalecie aktywności ruchowej wiedziałem nie od wczoraj. I choć moje rozważania sprowadzały mnie zarówno ku dolinom, jak i szczytom, to już po zakończeniu tych głębokich przemyśleń mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że czuję się podbudowany psychicznie. Wydaje mi się, że w kilku aspektach jestem silniejszy i bardziej zdecydowanym, niż miało to miejsce przed podróżą.
W odbiciu od rozważań
Oczywiście to nie było tak, że pogrążony w swoich myślach byłem cały czas. Poznałem nowe osoby, a także spotkałem również starych, dobrych znajomych. Jako drużyna dość szybko przeszliśmy proces integracji i w zasadzie już po kilku dniach ewentualne mniejsze grupki stanowiły jedność, a jedyne mury, jakie się pojawiały, to tylko ściany naszych pokojów. Oprócz skupienia i koncentracji na zajęciach było też bardzo dużo śmiechu, co zawsze poprawia atmosferę.
Ku podsumowaniu
Jestem zadowolony z tego wyjazdu. Choć były lepsze i gorsze momenty, to zdecydowanie jestem usatysfakcjonowany z pracy, którą udało mi się wykonać podczas całego zgrupowania. Pomimo tego, że pojawiło się kilka mankamentów to w sporej mierze przeważały pozytywy i oby tak właśnie pozostało…
Narta w nartę
Oprócz marszobiegów w górach, wśród wielu zajęć, znalazło się również kilka sesji treningowych na biegówkach. Tych kilka dni wystarczyło, byśmy w miarę opanowali podstawy tego sportu. Akurat tak się złożyło, że ostatniego dnia, którego się tam zjawiliśmy, trwały przygotowania do zbliżających się zawodów, które organizowane było dla zawodników młodych, z pewnością nie były to zawody rangi Pucharu Świata. Od samego rana tego dnia na torach było wielu zawodników, zarówno z Polski,jak i z całej Europy. Oprócz przygotowań do zawodów w narciarstwie biegowym, szykowany był także tor dla łyżwiarzy szybkich – muszę przyznać, że sesje treningowe zawodników trenujących były naprawdę imponujące i widowiskowe. Właśnie w tym pochmurnym, chłodnym dniu, gdzieś w na torze, zauważyliśmy polską multimedalistkę w narciarstwie biegowym – Justynę Kowalczyk. Tak się złożyło, że akurat brała udział w przygotowaniach, które pełną parą trwały w tamten piątek. To był wielki zaszczyt spotkać legendę polskiego sportu, z pewnością na długo w pamięci zapadnie mi ten widok. Była to duża dodatkowa mobilizacja do ciężkiej pracy, zarówno tam, na śniegu, jak i poza nim.
Źródło zdjęcia: Górskie Do Góry Przygoda Piesze – Darmowe zdjęcie na Pixabay
Komentarze ( )