Prawdziwa historia przerażającej walki o przetrwanie i pozostanie sobą…
Na kartach pełnej pasji i dramatyzmu książki Uwięziona w Teheranie jej autorka, Marina Nemat, z elegancją i wrażliwością opowiada przejmującą historię swojego życia w ojczystym Iranie, w pierwszych latach po zwycięstwie brutalnej rewolucji islamskiej pod wodzą ajatollaha Chomeiniego. Szesnastolatka, która przeciwko tyranii rewolucji Homeiniego protestuje podczas demonstracji, widzi, jak wojsko zabija bezbronnych ludzi, pisze o tym w szkolnej gazetce, w szkole, w której wszystkich nauczycieli zastąpiono już fanatyczkami religijnymi. Aresztowanie jest kwestią czasu. Wyrok śmierci (w tamtych warunkach) oczywistością.Jednak na chwilę przed kaźnią, Marina zostaje ocalona przez jednego ze śledczych. Ceną za to jest poczucie zdrady siebie i innych uwięzionych.Z uwagą śledziłam przedstawiane równolegle z przeżyciami więziennymi i wspomnieniami szczęśliwych chwil z przeszłości historię zmian dokonywanych w Iranie: narastający bunt przeciw szachowi, zwycięstwo rewolucji islamskiej Homeiniego, powiększająca się tyrania fundamentalistów muzułmańskich – od zakazu muzyki, zachodnich powieści i makijażu po śmierć z powodu mówienia głośno tego, co się myśli. Wiele faktów szokuje. Strach młodych dziewczyn czekających na wyrok. Bardziej niż śmierci boją się gwałtu, który w oczach ich oprawców ma zapobiec temu, by jako dziewice nie trafiły do raju.
Więzienie – miejsce, gdzie kobiety prowadzone są nie tylko osłonięte hidżabem przed męskimi spojrzeniami, ale i z zawiązanymi oczyma. W ciemności. Jedna z nich walczy o zachowanie tego, kim jest, spisując na swym ciele wspomnienia z przeszłości.
Paradoksem tego miejsca jest to, że tak jak jeden z bohaterów książki, śledczym torturującym oskarżone, może być ktoś, kto za czasów szacha był w tymże wiezieniu torturowany. Bohaterka ma rosyjskie korzenie, pisze o nich podkreślając ciągłość rodzinnego cierpienia. Rosyjska rewolucja zniszczyła życie jej babce, islamska Marinie. Łączy mnie z nią jej miłość do książek, później niestety ze strachu odwirowanymi na miazgę przez jej matkę w pralce. Poruszają mnie szczegóły: imię i nazwisko wypisane markerem na czole – znak skazańca na śmierć. Zanim jego ciało zostanie bezimiennie pogrzebane, na czas strzału ma prawo je mieć na swym czole. Straszne szczegóły. Marina Nemat opisuje swoją historię wprost, konkretnie, ujmuje mnie szczerością. Sprawia, że czytając ją, jestem w Teheranie pustoszejącym, wypełnionym brodaczami z pałami (Hezbollah), rzucającymi się na kobiety,
którym spod czardoru wymsknął się kosmyk włosów. Słyszę huk bomb wojny między Irakiem a Iranem, widzię matkę bohaterki paskami naklejanymi na szyby chroniącą je od pęknięcia podczas bombardowań.
Ale i w pełnych światłą wspomnieniach z wybrzeża Morza Kaspijskiego, w niosącej pocieszenie ciszy jazdy na wschód Iranu, przez pustynne okolice. Co jeszcze mnie uderzyło? Mur milczenia, jaki zapada wokół bohaterki po jej powrocie z wiezienia. Nikt nie pyta. Nikt nie chce wiedzieć, co tam przeżyła. Stąd ta książka, także ze wstrząsającymi faktami na końcu opowiesci – relacja o śmierci w 2003 roku kanadyjskiej fotoreporterki irańskiego pochodzenia aresztowanej podczas filmowania studenckiej manifestacji przed wiezieniem Evin. Zahre Kazemi zgwałcono i zbito tak, że zmarła.
Jeśli lubicie prawdziwe historie, to mimo, że nie jest to tzw literatura piękna, polecam.