5a03551bc811b199861_tesknotamatkasmierci262x151.jpg

Co to znaczy tęsknić?

Tęsknota to bardzo osobiste uczucie. W tłumaczeniu Wikipedii ,,to uczucie braku czegoś lub kogoś istotnego dla danej osoby”. Takie krótkie wyjaśnienie,a jakże trafne i konkretne,można by rzec ,,nic dodać nic ująć”. Nie wiem jak wy,ale ja czuję pewien niedosyt. Może takie wyjaśnienie tego jednego słowa wystarcza osobom,które nigdy nie miały do czynienia z tęsknotą.Ale ,,Czy można przeżyć życie nigdy za niczym,ani za nikim nie tęskniąc?”

Bo jeśli chodzi o brak czegoś,to weźmy nawet przykład opakowania ciastek,które bardzo lubimy.Wyjmujemy całą paczkę dosiada się do nas rodzinka,każdy częstuje się pyszną przekąską i patrzysz kiedy ktoś bierze ostatnią sztukę.Masz ochotę na więcej,w ustach przestajesz czuć ten słodki smak i zaczynasz tęsknić.Chcesz wrócić do tego uczucia ,,nieba w gębie”,ale przecież ciastka się już skończyły i nikt nie wybiera się do sklepu po następną paczkę.

Inną tęsknotę miałam okazję odczuć w ciągu kilku ostatnich dni.W sumie to właśnie natchnęło mnie do pisania.Uważam,że ja strasznie dużo tęsknię.Otóż sprawa dotyczy moich pupili,o których opowiadałam wam w jednym z moich ostatnich artykułów.Urodziły się sześć tygodni temu,miałam okazję obserwować ich narodziny i uczestniczyć w ich pieskim życiu od pierwszych jego godzin.Obserwowałam je kiedy pierwszy raz otworzyły swoje małe,czarne oczęta,widziałam jak stawiają pierwsze kroki,kiedy zaczynały jeść coś więcej niż tylko mleko matki.Pomału zaczęły oddalać się od swojego bezpiecznego miejsca,w którym spały,a teraz było ich pełno w każdym miejscu.Trzeba uważać gdzie się stawia nogę,żeby nie nadepnąć jednej z czterech,małych,puszystych kuleczek.I tu pojawiły się słowa mamy:,,Musimy im znaleźć nowy dom”. Z początku myślałam,że to trochę potrwa,nawet myślałam o zamieszczeniu ogłoszenia na Facebooku,o które poprosiła mnie mama,żeby tylko odwlec ten fakt w czasie.Niestety, musiałam się zmierzyć z rzeczywistością.Dwa pieski trafiły już do swoich nowych właścicieli.Z jednej strony się cieszę, a z drugiej martwię,czy trafiły w dobre ręce,no i jeszcze ta straszna tęsknota…Brakuję mi tych dwóch,bo były to pieski bardzo wesołe i lubiły towarzystwo.Zostały jeszcze dwa,ale przecież to nie to samo co cztery-przyznacie mi rację.A w głowie siedzi myśl,że i pozostałe też muszą odejść.Tak porównując tę tęsknotę do tęsknoty za ulubionymi ciastkami,muszę powiedzieć,że to dwa zupełnie różne uczucia,a jednak mają tę samą nazwę.Jeśli chodzi o ten rodzaj uczucia uważam,że da się z tym żyć,da się to jakoś wytłumaczyć.

Najgorsza jest ta tęsknota za kimś,o której chcę wam napisać.Tej nie da się w żaden sposób wytłumaczyć,choć wiele osób próbowało to zrobić.Z tą trudno jest żyć,jeśli to w ogóle można nazwać życiem.Chodzi mi o uczucie,z którym mam do czynienia od dłuższego czasu.Ciężko mi o tym mówić,łatwiej napisać.Tęsknię za moim tatą.Wyjeżdża w celach zarobkowych za granicę. Wiem,że jest wiele takich rodzin i może  niektórzy mnie zrozumieją,ale na pewno znajdą się i tacy,których będzie to dziwić.Normalna rodzina to taka,w której nikogo nie brakuje.Tata robi wszystko co może, żeby było nam lepiej.Nawet ostatnio częściej przyjeżdża.Kiedyś wyjeżdżał na trzy miesiące,teraz odwiedza nas co miesiąc.Jednak to straszne uczucie wcale mnie nie opuszcza,nawet kiedy jest w domu razem z nami.Dzieję się tak dlatego,że wszyscy mamy świadomość,że ten tydzień,szybko się skończy i znowu wrócimy do punktu wyjścia,czyli tej wielkiej tęsknoty.

Kiedy dostanę szóstkę,zajmę pierwsze miejsce w konkursie recytatorskim albo dobiegnę na metę jako pierwsza. Jestem szczęśliwa i zadowolona,ale chciałabym także,żeby mój tata uczestniczył w tych wydarzeniach.Wiem,że jest ze mnie dumny,ale gdyby był na miejscu mógłby mnie podrzucić do góry z radości, a na odległość to jest jakoś inaczej.Niby usłyszę gratulację przez telefon,ale  tak mi czegoś brak.Kiedy mam zły dzień,to często zdarza się tak,że tata nawet o tym nie wie,bo wiadomo,że nie chce mi się o tym gadać.Tęsknię za jego obecnością,lubię jak jest w domu,gra z nami w gry planszowe,chodzi na spacery, ogląda telewizję,czy pomaga w lekcjach.Przecież wszystko to samo robimy także z mamą, a jedna ,czegoś mi brakuje.Mama razem z tatą zapewniają nas,że ta rozłąka nie potrwa długo,że tata wróci i znajdzie sobie pracę tu, na miejscu, i nie będzie już wyjeżdżał.Ale ja widzę,że nie są pewni tego co mówią.Czasem mam wrażenie,że mama mówi,tak żeby nas pocieszyć. Mam świadomość,że rodzice robią to dla naszego dobra,że ta rozłąka ma jakiś cel. Wtedy myślę sobie,że powinnam zrozumieć,ale może warto byłoby nie mieć nowej gry,modnego telefonu,czy nowego ubrania,a mieć tatę na miejscu.

A więc jeśli ktoś nigdy za niczym,ani za nikim nie tęsknił to znaczy,że ma wszystko-I jest najszczęśliwszą osobą pod słońcem.ZAZDROSZCZĘ,ALE CZY TO MOŻLIWE???