W felietonie poświęconym ulubionej zabawce z dzieciństwa – pluszowemu misiowi, Umberto Eco odkrywa przed czytelnikami świat dziecięcych zabaw inspirowanych swoimi lekturami z tego okresu.
Spotkamy w nim Guliwera cieszącego się wielkim poważaniem wśród liliputów. W tym okresie Umberto Eco był zafascynowany wątkami fantastycznymi z powieści Jonatana Swifta p.t. „Podróże Guliwera”. Wspomniany w treści felietonu rejs pancernikiem po Oceanie Korytarza i Morzu Pokoiku mówi nam, że również powieści Juliusza Verne’a z cyklu „Niezwykłe podróże” inspirowały jego zabawy. Z pewnością znał trylogię obejmującą „Dzieci kapitana Granta”, „Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi” i „Tajemniczą wyspę”. Pancernik, którym dowodził pluszowy miś miał swój pierwowzór w Nautilusie, okręcie podwodnym dowodzonym przez kapitana Nemo. Walki między kowbojami i Indianami, w których miś stracił oko oraz kończyny to odbicie twórczości Jamesa Coopera i Karola Maya. Główne postaci powieści tych twórców: Sokole Oko, wódz Apachów – Winetou oraz jego przyjaciel Old Shatterhand, czyli Grzmocąca Ręka, to bohaterowie lat dziecięcych przyszłego pisarza i filozofa. Barwne opisy przyrody, pełna napięcia akcja oraz romantyczny i idealistyczny obraz świata Dzikiego Zachodu kształtowały jego wyobraźnię i rozbudzały zainteresowania od wczesnego dzieciństwa.
Pomimo tego, iż nie podzielam fascynacji Umberto Eco idolami z okresu jego dzieciństwa, istnieje między nami pewne podobieństwo. Ja również lubię fantastykę i urzekł mnie świat wykreowany w powieściach dwóch pisarzy: C. S. Lewisa oraz Johna R. R. Tolkiena. Największe wrażenie zrobiła na mnie powieść „Lew, czarownica i stara szafa”, będąca pierwszą częścią z całego cyklu „Opowieści z Narnii”. Ukazana w niej kraina istnieje równolegle z naszym światem i jest zamieszkiwana przez zwierzęta, skrzaty, olbrzymy, fauny i centaury. Dzięki magii twardą ręką rządzi w niej Biała Czarownica Jadis. Wejście do Narnii zostało odkryte przypadkiem w szafie stojącej w pustym pokoju przez najmłodszą z czwórki rodzeństwa – Łucję. Panująca w krainie bezustanna zima skończy się wraz z powrotem lwa Aslana, prawowitego władcy. Zgodnie z przepowiednią stanie się to, kiedy pomoże mu dwóch synów Adama i dwie córki Ewy. Ostatecznie Aslan pokonuje wiedźmę, a rodzeństwo zostaje koronowane na władców i rządzi szczęśliwie krainą przez kilkanaście lat. Po powrocie do naszego świata ponownie stają się dziećmi, a czas który minął po drugiej stronie szafy to tylko kilka minut w naszej rzeczywistości. Mocno zapadła mi także w pamięć powieść R. R. Tolkiena „Hobbit, czyli tam i z powrotem”. Ukazuje ona precyzyjnie skonstruowany świat – z własną historią, wieloma rasami, różnorodnością języków. Uczy też, że zło można pokonać tylko wtedy, gdy siły Dobra nie będą skłócone, lecz wystąpią ramię w ramię przeciwko wspólnemu wrogowi. W powieści obserwujemy przemianę głównego bohatera. Niepozorny hobbit, domator i smakosz, nieoczekiwanie staje się istotnym członkiem wyprawy krasnoludów, a dzięki swojej odwadze i szczęściu odgrywa decydującą rolę w wielu niebezpiecznych przygodach. Powieść jest prologiem trylogii R. R. Tolkiena „Władca pierścieni”, w której poznamy historię znalezionego przez Bilba Bagginsa Jedynego Pierścienia – potężnego magicznego artefaktu Śródziemia.
Dzieciństwo Umberto Eco obejmowało lata trzydzieste XX wieku i okres II wojny światowej. W tym czasie James Cooper, Karol May i Juliusz Verne byli pisarzami o ugruntowanej pozycji, a ich literackie dziedzictwo kształtowało wyobraźnię i wpływało na świadomość przyszłego pisarza. Gdyby dzieciństwo autora felietonu wypadło w czasach mnie współczesnych być może także i on zostałby zauroczony literaturą fantasy, która jest mi bliska. Może zamiast po powieści Coopera, Maya i Verne’a sięgnąłby po książki Lewisa i Tolkiena.
Komentarze ( )