Jestem właśnie po seansie najbardziej oczekiwanego przeze mnie filmu tego roku „Star Wars: Ostatni Jedi”. Pragnę na gorąco podzielić się z wami moimi wrażeniami. Zapraszam do mojej recenzji.
Reżyserem tej części „Star Wars” jest Rian Johnson. W rolach głównych ponownie występują: Daisy Ridley jako Rey oraz Adam Driver jako Kylo Ren.
Druga część nowej trylogii jest kontynuacją „Przebudzenia Mocy”. Rey znajduje się na wyspie u Luka Skywalkera. Akcja opowieści rozgrywa się w ciągu kilku dni. Więcej nie napiszę, by nie psuć wam zabawy.
Można znaleźć pewne podobieństwa i analogie między bohaterami „Star Wars: Ostatni Jedi” do bohaterów starej trylogii z „Imperium kontraatakuje” oraz „Powrotu Jedi”. I tak Rey przypomina młodego Luka Skywalkera, Kylo Ren – Dartha Vadera, Snoke – Imperatora, Luke Skywalker – Obi-Wana Kenobiego oraz Yodę, Poe Dameron – Hana Solo itd. Powstaje więc spory poczet porównywanych postaci. Wydaje mi się jednak, ich porównanie wypada na niekorzyść obecnych bohaterów.
Mamy ponadto kilka nowych postaci m.in. Rose Tico (Kelly Marie Tran) maszynistkę, której siostra zginęła w czasie ataku na flotę Najwyższego Porządku oraz wiceadmirał Holdo (Laura Dern), przywódczynię Rebelii i przyjaciółkę Lei. Obie panie wczuły się w swoje role, ponieważ zagrały znakomicie.
Film jest bardzo ciekawy, obfituje w efekty specjalne i ma interesującą fabułę. Ale ma też swoje mankamenty, chociaż nie jest ich wiele.
„Ostatni Jedi” jest dedykowany Carrie Fisher – księżniczce Lei – zmarłej tuż po produkcji opowieści. W filmie była możliwość przedstawienia wiarygodnej sceny śmierci księżniczki, lecz twórcy nie skorzystali z niej. Scena, w której Leia, korzystając z “mocy” wraca na statek kosmiczny, będąc już w przestrzeni kosmicznej, jest po prostu żenująca. Rozśmieszyło mnie także, gdy Luke poprosił Rey, by usiadła… po turecku.
Świat opowiadanej historii jest bardzo ograniczony. Nie pokazano wielu ciekawych planet z ich mieszkańcami. Nie ma w filmie nowych, interesujących ras obcych. Większość to ludzie.
A „gwiezdne wojny” przypominają raczej drobną potyczkę dwóch, i w dodatku niezbyt licznych uzbrojonych grup, czy też band. Taki konflikt zbrojny między członkami rodziny. Toteż nie jest dziwne, że generał Hux z Najwyższego Porządku zamawia broń u handlarzy bronią, podobnie zresztą jak Ruch Oporu.
W dalszym ciągu nie otrzymaliśmy informacji, co się wydarzyło w Republice, co się dzieje z Senatem, z innymi światami…
Ucieszyłem się, że wygrałem z tatą zakład o to, czy kapitan Phasma była człowiekiem czy robotem.
Nie mogę się już doczekać dziewiątej części sagi, której zapowiedzią są słowa Kylo Rena: „Zniszczmy przeszłość, Sithów, Rebelię, Jedi. Zbudujmy nową przyszłość!”.
Zanim to się wydarzy, zapraszam wszystkich do kin na najnowszą produkcję „Lucasfilm Ltd”.
Niech moc będzie z wami.
Komentarze ( )