Mądra, dobrze wykształcona, ambitna, młoda kobieta. Tak można by opisać Ewę przed narodzinami jej dziecka. Mająca cudownego męża, duży, wręcz idealny dom gotowy na przyjście córki na świat. Ale nie takiej córki, jak zawsze z Adamem planowali.
Na początku historii Ewa wydaje się być przerażona tym, że urodziła chorą dziewczynkę. Odkąd rodzice Marysi skończyli szkołę, mieli już wszystko zaplanowane: to, jak będzie wyglądało ich dziecko, czego i gdzie będzie się uczyło, co będzie robić w przyszłości. Nie byli jednak gotowi na to, co się stało. Adam w szpitalu żartował, bo wydawało mu się, że to nieprawdopodobne, by akurat im przytrafiło się dziecko z zespołem Downa. Ewa przestraszyła się, ale tak jak jej mąż odepchnęła tę myśl od siebie. Kiedy jednak okazało się, że to prawda, mamy do czynienia z różnymi emocjami kobiety. w jednej chwili chciała zostawić córkę w szpitalu, zaraz potem czuła do niej wielką miłość. Ostatecznie, mimo woli Adama, dziewczynka zamieszkała w domu z rodzicami. Gdy jej ojciec odwrócił się i od żony, i od córki, matka opiekowała się Myszką (tak zdrobniale ją nazywała). Było to bardzo trudne zadanie, a Ewie towarzyszą podobne emocje, co w szpitalu. Wiedziała, że kocha dziecko, ale zarazem nie była gotowa na tyle problemów. Myszka, później niż inne dzieci, nawet z DS, nauczyła się chodzić i wymawiać pojedyncze słowa, zrozumiałe tylko dla matki. Wciąż załatwiała się pod siebie, a gdy już postawiła pierwsze kroki, zaczęła nawet tańczyć. Niestety, wszystkie najgorsze wypadki przytrafiały się publicznie, w supermarketach. Dziewczynka nagle zdejmowała z siebie ubrania i “tańczyła”. Dla Ewy było to upokorzenie, czuła się niezręcznie. To oczywiście normalne ludzkie emocje, tak jak to, że zapracowana i obarczona problemami matka chciała odpocząć. Gdy zaprowadzała Myszkę na strych, miała chwilę, by usiąść w salonie, poczytać książkę i odprężyć się przy winie. Jej męża prawie w ogóle nie było w domu, a gdy już się pojawiał, zamykał się w swoim gabinecie. Nie miała z jego strony żadnego wsparcia. Oddalało to małżeństwo od siebie, ale Ewa wiedziała, że ważniejsza jest córka, która bez niej sobie nie poradzi.
Zdesperowana, z wielkim uszczerbkiem na zdrowiu psychicznym, Ewa zmieniła się. Nabrała pokory i wytrwałości. Jej życie jest dla mnie przykładem, że nie ma rzeczy niemożliwych, a sama osoba Ewy stanowi dla mnie wzór do naśladowania.