Znowu czekam…
Znów trzeba czekać… aż 11 miesięcy!
Co roku, 1 grudnia, gdy w domu pojawiają się czekoladowe kalendarze adwentowe, zaczyna się uwielbiany przeze mnie świąteczny rozgardiasz. Pomimo wielu rutynowych obowiązków dnia codziennego (sprawdziany, zadania domowe, porządki) w szarą rzeczywistość powolutku wkrada się świąteczny klimat. Coraz częściej w telewizji widać i słychać świąteczne reklamy, za oknem co jakiś czas prószy śnieg, brat wspomina o Gwiazdorze, a w sklepowych witrynach dominują: biel, czerwień i zieleń. Lubię ten czas … czas miłego oczekiwania na najbardziej rodzinne święta.
W grudniu w moim mieście organizowanych jest wiele ciekawych wydarzeń, z których co roku staram się korzystać, np.: Poznańskie Betlejem, wyjątkowe iluminacje świetlne, konkurs rzeźb lodowych, w kinach można obejrzeć filmy o tematyce świątecznej, w niedalekim Rosnówku, wśród tysięcy migoczących światełek, można zobaczyć wioskę Mikołaja. W tym roku udało mi się także uczestniczyć w koncercie Natalii Szroeder, która – prócz swoich przebojów – zaśpiewała kilka znanych piosenek świątecznych.
Co roku mam nadzieję na białe święta, najczęściej jednak zazwyczaj jest: szaro, buro, deszczowo i ponuro, lecz to nie przeszkadza mi w celebrowaniu czasu spędzonego z rodziną i z przyjaciółmi. Z chęcią ozdabiam swój pokój, przygotowuję prezenty dla najbliższych i staram się wczuć w atmosferę świąt. W wolnych chwilach rodzinnie pieczemy pierniki, których ozdabianie jest miłą zabawą, lepimy pierogi, własnoręcznie wykonujemy świąteczne upominki czy też ubieramy choinkę.
W święta odwiedzamy najbliższych, rozmawiamy, śmiejemy się, śpiewamy. Jest miło i wesoło. Na te nasze wspólne chwile przy choince czekam cały rok. To jest nasz czas! Nasze, rodzinne „chwilki”, które chcemy pielęgnować i pamiętać do kolejnego spotkania… Przede mną czas oczekiwania … na kolejny Adwent i kolejne święta … oby był to czas wesoły, byśmy mieli co opowiadać przy kolejnej choince. Tego sobie i wszystkim czytającym ten artykuł życzę.
Komentarze ( )