IMG_20161128_110652.jpg

Rozmowa z Dawidem Piątkowskim, autorem książki “Obsesja doskonałości”, trenerem tenisa, twórcą metody rozwoju osobistego i mentalnego, który gościł w Centrum Edukacji w Zabrzu 28 listopada 2016 r. Wywiad przeprowadziła Julia Wieczorek.

Dlaczego postanowił Pan napisać “Obsesję doskonałości”, książkę o charakterze poradnika? Czy to było Pana marzenie?

Z pewnością zrodziła się z marzenia, jednakże książka powstała też dzięki moim doświadczeniom sportowym i z połączenia wiedzy z zakresu rozwoju osobistego oraz duchowego. Łącząc to wszystko w jedną całość, stworzyłem “Obsesję doskonałości”.

Czy myśli Pan, że dzięki wiedzy, jaką teraz posiada, osiągnąłby więcej w sporcie?

To nie do końca tak, że to się wie. Młodzi ludzie popełniają błędy głównie dlatego, że nie ma ich kto dobrze poprowadzić. Ja miałem to szczęście, iż posiadałem wspaniałego mentora śp. J. Wielkoszyńskiego, aczkolwiek miałem go zdecydowanie zbyt późno. W sporcie wyczynowym, niestety, trzeba zaczynać bardzo wcześnie. Ja wszystkiego nauczyłem się w wieku dwudziestu sześciu lat, opierając się na własnych doświadczeniach.

W książce często Pan powtarza, że bardzo ważne jest to, jakimi ludźmi się otaczamy. Uważa Pan, że jeżeli moi przyjaciele nie wspieraliby mnie w tym, co robię, to powinnam zakończyć z nimi znajomość?

Wszystko zaczyna się rozumieć, gdy zauważamy, jacy wspaniali ludzie chodzą po świecie. Przyjaźnie zrodzone ze wspólnych marzeń i pragnień są nieprawdopodobne. To nie tak, że doradzam zerwać więzi z tamtymi przyjaciółmi, ale warto się nad tym zastanowić.

Jaką rolę w naszym życiu odgrywa rodzina?

Gdy jeszcze nie panujemy nad swoimi emocjami, jesteśmy skazani na to, co radzą nam rodzice. Kiedy dorastamy, widzimy, że nasza przyszłość, należy tylko do nas. Trzeba przede wszystkim słuchać się swego serca, a rady innych traktować tylko jako dodatek.

Co z pewnością siebie u sportowca? To ważna cecha, ale czy w którymś momencie nie zaczyna przeszkadzać?

Co innego pewność siebie i brak strachu przed nowymi wyzwaniami, a co innego arogancja. Granica pomiędzy nimi w pewnym momencie się zaciera, ale kiedy człowiek jest bardziej świadomy, wie, że zawsze ponosimy konsekwencje naszego postępowania. Dlatego trzeba się tego uczyć, uczyć i uczyć!

W książce dawał Pan rady, jak “poskromić” swoje ego. Gdybym ja teraz chciała stać się innym człowiekiem, to by mi się udało?

Każdy chciałby być szczęśliwy, bogaty i mieć dobre życie. Ale to wszystko, czy się uda, czy nie, zależy od siły pragnienia.

Pracował już Pan ze znanymi sportowcami. Czy jest różnica między nimi a osobami, które dopiero zaczynają?

Ogromna różnica! Chodzi tu głównie o profesjonalizm w takich sprawach jak trzymanie diety, podejście do życia, alkoholu, dodatkowe treningi. Wyróżnia ich poważne podejście do rzeczy przyziemnych, czego większość ludzi nie robi.

Zastanawiał się Pan, czy takie znane osoby mają czasem spadek wiary w siebie?

Każdy człowiek go ma. Sztuka polega na tym, aby świadomie wybierać trenerów i ludzi, którymi się otaczamy. Wtedy jest po stokroć łatwiej.

Wydaje mi się, że dużą rolę w treningu mentalnym odgrywa wchodzenie sportowcom na ambicję. Czy mam rację?

Uświadamiam im tylko, iż wszystko ma konsekwencje. Zrzucam na ich barki brzemię odpowiedzialności. Kiedy za coś odpowiadamy, zaczynamy starać się bardziej. Chcę, żeby zrozumieli, że to, co robimy dzisiaj, wpływa bezpośrednio na naszą przyszłość.

Jest Pan osobą bardzo ambitną, która ciągle szuka nowych wyzwań. Jak Pan w tym ciągłym biegu znajduje czas na normalne życie?

Dla mnie normalne życie to nienormalne życie. To jest ten klucz. Czy ważniejsze dla nas będzie wyjście na piwo, czy napisanie fragmentu książki? Im więcej osiągam, tym bardziej rozumiem, że marzenia można szybko zrealizować. Dlatego moją codziennością jest ciężka praca.

Nie jest męczące ciągłe bycie doskonałym?

Nie jestem doskonały. Staram się być, nigdy nie będę. Dla mnie jest to ciągła podróż. Rejs do realizacji swych celów.

Dużo Pan już osiągnął. Co by Pan teraz z tego miejsca powiedział swojemu śp. mentorowi?

Bardzo bym mu podziękował. Jednak myślę, że on gdzieś tam z góry patrzy na mnie i jest ze mnie dumny.

Trenuje Pan przyszłych mistrzów, ale jesteśmy w szkole, w której połowa uczniów styka się ze sportem tylko na zajęciach wychowania fizycznego. Czy dla takich osób też ma Pan jakąś radę?

Najważniejsza rzecz to, aby nie pozwolić przygasnąć płomieniowi naszych marzeń. Wszyscy ci młodzi ludzie mają cele. Problem w tym, że kiedy dorastamy, stajemy się bardziej “realni”. Chciałbym przekazać wszystkim to, by całą swoją energię włożyli w pasję, realizowali się w stu procentach.

Dziękuje Panu za rozmowę, było mi bardzo miło.

Mnie również, dziękuję!