IMG_0567B.jpg
taki ze mnie kociak

Pewnego dnia u mojej cioci urodziły się trzy kotki.

Były to dwa koty i jedna kotka. Ciocia chciała oddać komuś te kociaki, bo miała już parę, ale nie było chętnych.

Dwa kocury ciocia w końcu oddała sąsiadom, ale została jej jeszcze kotka.

Po rodzinnej naradzie zdecydowaliśmy się, że weźmiemy ją do siebie.

W momencie, gdy Kicia, bo tak ją nazwaliśmy, pojawiła się w naszym domu zaczęły się zabawne przygody, które przedstawiam poniżej w formie krótkich opowiadań.

 

Kicia zawsze, kiedy poczuje, że jem coś dobrego, czyli na przykład kanapki z szynką, siada przy mnie i czeka, aż dostanie jakiś kawałek wędliny.

Pewnego dnia, gdy właśnie jadłam kanapki, a Kicia, jak zwykle, siedziała obok mnie, wyszłam na chwilę do kuchni, żeby zrobić sobie herbatę, zostawiając ostatnią kanapkę na talerzu.

W korytarzu minęłam się z mamą, która szła właśnie do pokoju. Kiedy weszłam do kuchni usłyszałam dobiegający z pokoju głos mamy, która krzyknęła na kotkę. Prędko wróciłam do salonu i zapytałam, co Kicia zrobiła. Mama wtedy opowiedziała mi, co się stało. Okazało się, że Kicia dorwała się do kiełbasy. Przez cały dzień wszyscy się z tego śmialiśmy, tym bardziej, że ta przygoda pokazuje, jaka nasza kotka jest wybredna, bo zjadła szynkę a chleb zostawiła.

 

Kiedyś w naszej kuchni zamieszkała mysz. Była bardzo cicha i tylko czasem słychać było jakieś chrobotanie za kuchenną szafką. Pewnego dnia mysz weszła na szafkę i kicia ją złapała. Zauważyła to mama i wygoniła kotkę na balkon. Kicia trzymała cały czas mysz w zębach i patrzyła przez balkonowe okno, błagając nas żeby ją wpuścić, tym bardziej, że była to zima. Po chwili położyła mysz na podłodze i dopiero wtedy ją wpuściliśmy. Kicia była obrażona i dziwiła się, że zamiast cieszyć się z jej zdobyczy, my ją ukaraliśmy i zmusiliśmy do siedzenia na mrozie. Mama mysz zrzuciła z balkonu i chyba do końca uśmierciła. I tak się ta przygoda skończyła.

 

Było to w wakacje. Pewnego dnia pojechaliśmy z nią na dwa tygodnie do naszego domku, który znajdował się w lesie. Początkowo Kicia nie mogła się odnaleść w nowym miejscu, ale po kilku dniach, kiedy już się rozejrzała po okolicy, odważyła się iść do lasu, który był bardzo gęsty i nawet człowiek mógł się w nim zgubić.

Pewnego dnia odpięliśmy Kici smycz, żeby miała trochę swobody i musieliśmy ją pilnować, żeby nie uciekła, ale to nie było takie proste. Trzeba było zamykać drzwi za sobą i ktoś z nas musiał zawsze pilnować Kici i odwracać jej uwagę, kiedy ktoś z nas musiał wyjść. Jednego dnia nam się to nie udało i kotka uciekła nie zauważona. Wszyscy jej szukaliśmy, ale ona zniknęła. Bardzo się martwiłam, bo następnego dnia mieliśmy już wyjeżdżać. Na szczęście, gdy rano wstałam i wyszłam na podwórko, zobaczyłam Kicię wychodzącą z krzaków. Bardzo się ucieszyłam na jej widok, ale gdy podeszła bliżej zobaczyłam, że w zębach trzyma małego ptaszka. Położyła go na trawie, był nieprzytomny. Tata wziął kubek wody i wylał ją na ptaka, a on ocknął się i wystrzelił w górę jak torpeda.

Kicia, która na to patrzyła była bardzo zdziwiona, że zamiast cieszyć się z jej zdobyczy, my robimy wszystko, żeby ją uratować, ale nie ma wątpliwości, że ptak, którego uratowaliśmy był nam wdzięczny.

 

Przedstawiłam zaledwie kilka, z licznych przygód mojej kotki, która odkąd pojawiła się w naszym domu daje nam wiele radości i często okazuje nam swoje przywiązanie.

Kicia, jak każdy kot, chodzi własnymi drogami, niektórych członków rodziny darzy większą sympatią, a niektórych unika.