Pewnego dnia powiesiłam na tablicy korkowej Kodeks Wędrowniczy tak, by widzieć go możliwie najczęściej. Oczywiście nie czytałam go „od deski do deski” w każdej wolnej chwili, nie w tym rzecz. Czasami mój wzrok zatrzymał się i skupił na jednym zdaniu, a czasami na innym. Dzięki temu idea wędrownictwa na stałe zakorzeniła się w moim sercu i dawała o sobie znać na co dzień. Wędrownicze życie nieraz mnie zaskakiwało! Opowiem o jednej z takich sytuacji.
Razem z kuzynem braliśmy udział w kursie języka angielskiego na Malcie. Szkoła językowa oferowała mnóstwo wycieczek, atrakcji, imprez itp. Wszystko było zorganizowane od A do Z, wystarczyło tylko zapisać się i uiścić odpowiednią kwotę. Mogliśmy postąpić jak większość uczestników kursu, usiąść wygodnie na siedzeniu w autokarze i nie brać odpowiedzialności za to co zobaczymy, ale przekonałam kuzyna, by spojrzał na to z innej strony. Wędrownika ciągnie siła nieprzeparta w dal na coraz to nowe, nieznane szlaki, nie pozwala zastygnąć mu w wygodnym, osiadłym życiu, toczącym się zbyt wolno. – wypożyczyliśmy skuter i postanowiliśmy na własną rękę zwiedzić całą wyspę (a właściwie dwie – Maltę i Gozo). Możecie sobie wyobrazić jaka to była przygoda?! Okazało się, że kierowcy skuterów są bardzo pozytywnie odbierani, wszędzie nas przepuszczano, ustępowano pierwszeństwa, wskazywano drogę (nawet gdy o to nie prosiliśmy!) Zwiedziliśmy miejsca, o których nam się nie śniło! Jeździliśmy gdzie chcemy i byliśmy tam jak długo chcemy, czasami coś planowaliśmy, a czasami trafialiśmy gdzieś zupełnie przypadkowo. Widzieliśmy Azure Window, Mdine słynne z Gry o Tron, Paradise Bay, mnóstwo skalistych wybrzeży i dzikich kaktusowych pól!
Jednak największym zaskoczeniem dla mnie był napis „scouting” jako jeden z punktów planu miasteczka, do którego trafiliśmy przypadkiem. Postanowiłam zaspokoić swoją ciekawość i odwiedzić wskazane miejsce. Naszym oczom ukazała się kwatera główna maltańskich skautów! „Be prepared!” – wyartykułowałam na wstępie, „I’m a scaut from Poland and I’m wondering how it works here”, z uśmiechem przywitało mnie kilka młodych osób oraz dh Harry, będący seniorem, który zaproponował że nas oprowadzi. Opowiedział nam o strukturze i organizacji maltańskiego skautingu, zdradził kilka swoich osobistych wspomnień, pokazał całą siedzibę, łącznie z ukrytym archiwum, do którego wchodziliśmy po bardzo wąskich i krętych schodkach ukrytych za drzwiami czegoś, co wyglądało jak schowek na miotły. Znajdowały się tam kroniki, dokumentacje, zdjęcia, chusty pozostawione na pamiątkę od skautów z innych krajów. Spędziliśmy tam ponad godzinę, a potem ruszyliśmy dalej drogą, którą polecił nam druh Harry.
Co w tej sytuacji zachwyciło mnie najbardziej? Od początku do końca wiedziałam, że działam zgodnie z ideą wędrowniczą, nie zawiodłam się, a nawet los przyniósł mi wiele dodatkowych niespodzianek, które zostawiły po sobie niesamowite wrażenia, setki zdjęć i miliony wspomnień!
Chciałabym, żebyśmy nie patrzyli na Kodeks Wędrowniczy jako zbiór pustych, suchych zasad. Te słowa mają sens; silny, motywujący i inspirujący przekaz, z którego powinniśmy korzystać każdego dnia – bez względu na to, czy jesteśmy na biwaku, na zbiórce, na wakacjach z rodziną, w szkole, na uczelni, czy w domu! Zachęcam każdego do codziennej refleksji
Autorem tekstu i zdjęć jest druhna Ewelina Madej z 3 Drużyny Wędrowniczej “Altair”.
Komentarze ( )