8161537351_f3a0f091f3_b.jpg

Pierwszy raz zobaczyłam go w dniu, gdy wieszałam gwiazdy na suficie.

Zeszłam ze stołka i spojrzałam przez okno. W mieszkaniu naprzeciwko mojego okna stał jakiś chłopak. Przecież mieszka tam pani Zosia, przemiła kobieta z ósemką kotów. Może przeprowadziła się do córki do Anglii…?

Teraz stał tam ten chłopak. Odwrócił się i spojrzał się na mnie. Pewnie wyszłam na wśćibską babę, co przez lornetkę ludzi podgląda. Świetnie… Ale on się tylko uśmiechał i mi pomachał. Zdziwiłam się, lecz odmachałam mu z wahaniem. Zauważyłam, że ma sobie koszulkę z napisem ,,Pluto. Never forget”. Uśmiechnęłam się. Może też interesuje się astronomią…? Chyba zrozumiał, że spodobała mi się jego koszulka. Pokazał mi, żebym poczekała. Zanurkował w kartonach i coś z nich wyciągnął. Zorientowałam się, że pisze coś na kartce. ,,Jak głęboki jest ocean?”. Zmarszczyłam brwi, ale szybko chwyciłam za papier i długopis ,,Nie wiem. Ale wiem, co to Obłoki Magellana”. I tak zaczęliśmy pisać. O studiach, nauce, filmach, książkach. Nas samych. Jakoś żadne z nas nie pomyślało o prawdziwej rozmowie. Poznawaliśmy się z 10-metrowym dystansem. Nie przeszkadzało nam to tańczyć. Każdy do innej piosenki. Czułam się jak bohaterka w filmie Wesa Andersona. Stał się moim przyjacielem. Powiernikiem. Kimś bardzo dla mnie ważnym. Przed snem patrząc na sufit pełen świecących gwiazdozbiorów, zawsze szeptałam ,,dobranoc”. Lubiłam myśleć, że on też tak robi.

Pewnego dnia zniknął. Czekałam na niego z herbatą jaśminową i notatnikiem w dłoniach. Ale on się nie pokazał. Nie siadał na parapecie i nie wygłupiał się już 3 miesiące. Przestałam podchodzić do okna. I uśmiechać też się przestałam. W jego pokoju nikt się nie pojawiał, Straciłam kogoś ważnego. Pewnego kwietniowego dnia, stanął w moich drzwiach stanął w moich drzwiach. Zaniemówiłam. Miał w dłoniach model Plutona. Spytał się: ,,Czy wiesz jak głęboki jest ocean?”

“Chyba teraz już wiem”- wyszeptałam. Zaczęliśmy się śmiać. I tak staliśmy. Lata świetlne.