Pracy i wynagrodzeniom ochroniarzy oraz sprzątaczek przyjrzeli się w tym roku badacze Ośrodka Myśli Społecznej im. F. Lassalle’a. – Osoby świadczące najmniej płatne prace techniczne stały się pierwszymi ofiarami polityki taniego państwa – mówił kilka miesięcy temu w programie “To Się Liczy” dyrektor ośrodka Michał Syska.

Ośrodek przyjrzał się, jak sprzątaczki i ochroniarze są traktowani w instytucjach publicznych: na uniwersytetach, w sądach i w urzędach. Z badań wyłania się ponury portret pracowników na najgorzej opłacanych stanowiskach. Zatrudnione na nich osoby spędzają w pracy po piętnaście godzin dziennie, a dostają połowę płacy minimalnej.

Nie mają prawa pójść na urlop ani zachorować. Jeżeli nie przyjdą do pracy, następnego dnia nie będą mieli za co kupić jedzenia. Najniższa stawka, z którą spotkali się badacze to 3,70 zł za godzinę pracy. Za to dyżury po kilkadziesiąt godzin to norma.

Zdaniem Syski, wszystko zaczęło się nieco ponad 11 lat temu, gdy będące u władzy Prawo i Sprawiedliwość postanowiło wprowadzić program cięć o nazwie “Tanie państwo”.

Ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego postulowało wtedy likwidację m.in. PFRON, Agencji Nieruchomości Rolnych, 13 terenowych delegatur Ministra Skarbu Państwa, Rządowego Centrum Studiów Strategicznych, Funduszu Prywatyzacji, Rządowego Centrum Legislacji, 12 przedstawicielstw Polskiej Organizacji Turystycznej, 16 oddziałów Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, Wojskowej Agencji Mieszkaniowej, Narodowego Funduszu Zdrowia oraz tzw. środków specjalnych, po zmianie konstytucji zlikwidowana miała zostać Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji oraz Rada Polityki Pieniężnej. W 2005 r. spodziewano się, że realizacja tego pomysłu pozwoli zaoszczędzić 5,9 mld zł rocznie.

Syska uważa, że to rozpoczęło w Polsce modę na proponowanie tanieg