Ostatnie miesiące przynoszą nam dużo emocji związanych z sytuacją na wschodzie, z tym, co idzie do nas od zachodu, a także z sytuacją wewnątrz kościoła katolickiego. Czy nadchodzą czasy ostateczne? Czy ktoś na tej zawierusze robi interes? Jak rozpoznać, co jest prawdą a co fałszem?
Nikt nie wie, od jakiego czasu po ziemi kroczą prorocy. Od zawsze byli odrzucani, prześladowani, wyśmiewani. Znajdowało się jednak pewne grono odbiorców, które niemalże ślepo szło za słowem, które mieli dla nich ci ludzie. Ale właściwie po czym poznać, czy ten prorok jest prorokiem faktycznie, czy też oszołomem statystycznym, czyli takim, który ogląda swoją twarz najczęściej w krzywym zwierciadle? Chrystus będąc na ziemi, zostawił nam uniwersalną wskazówkę, którą możemy zastosować do wszystkiego (naprawdę!).
W ostatnim czasie dzieje się bardzo wiele. Może to być efektem działania sekt i pół-sekt lub grup pewnych ludzi, którzy robią po prostu na tym biznes. W każdym razie, mi jako osobie wierzącej, jest łatwo stwierdzić, że jest to sprawka szatana. Zdaje się również, że jest to szansa zaistnienia dla „proroków”. W Internecie od około dwóch lat ukazują się pewne „orędzia”, które przepowiadają nadejście końca świata, klęski żywiołowe, oraz nadejście antychrysta. Nawet wskazują one dokładnie na obecnego papieża Franciszka, który jakoby miał być fałszywym prorokiem. Zastanawiające jest to, że dokładnie rok przed abdykacją Benedykta XVI zostało przepowiedziane jego odejście. Określono je jako konieczność ucieczki z Watykanu przed antychrystem, jednak nic takiego nie miało miejsca. Należałem do grupy na Facebook’ u, która jednoczy powiedzmy „sympatyków” owych orędzi. Nie zaglądam tam już od dość długiego czasu, ale zdarza mi się zauważyć pewne rzeczy, które pojawiają się na tablicy. Wszyscy wiemy, że w Watykanie odbywał się ostatnio Synod. Kilkanaście dni temu wyszedł bardzo kontrowersyjny dokument, który zahaczał o tematy homoseksualizmu w kościele, o dopuszczenie do komunii rozwodników itp. Po publikacji tegoż dokumentu środowiska katolickie od razu zareagowały, ludzie się oburzyli. Wierzący wzywali do modlitwy, i słusznie! Jednak gdy po kolejnych kilku dniach wyszedł drugi dokument, wszyscy odetchnęli z ulgą, no prawie. Zdaje mi się, że gdy człowiek uważa, iż wie wszystko, albo przynajmniej bardzo dużo, jest to przejaw pychy. Rok temu, gdy obudziły się we mnie pewne wątpliwości, poprosiłem Boga, aby odwlókł mnie od tych orędzi, jeśli są one fałszywe. Od tamtego czasu nie sprawdzam ich. Pamiętam, jak pojawiły się instrukcje, aby gromadzić zapas żywności, bo nadchodzi koniec świata. Było to dwa lata temu. Wszystko, co można było zgromadzić w tamtym czasie, dziś straciło swoją datę ważności. Pamiętam, jak pojawił się na grupie popłoch z tym związany. Pamiętam, jak niektórzy z wielką nadzieją pisali, że czekają na paruzję, bo życie daje im w kość.
Dziś zastanawiam się nad owocami, które urodziło to „drzewo świadomości”. Moje życie zmieniło się diametralnie. Odnalazłem Boga, oddałem się Jego woli, choć naprawdę nie było to łatwe, naprawiłem stosunki w rodzinie, odzyskałem spokój. Dziś jestem pewny bardzo niewielu rzeczy. Więcej pewności w pewnych kwestiach miałem zaraz po nawróceniu, teraz widzę wyraźnie, że był to przejaw zachwycenia się wiarą, i w znacznej mierze pychy i egocentryzmu. Dziś nadal z tym walczę, ale świadomie, i być może do końca życia. Mój owoc jest słodki. Zupełnie inny jest w smaku tych osób, które cierpią na apokaliptyczne brzemię ratowania świata przed złem i kościołem, który został opanowany przez fałszywego proroka. Ci ludzie nadal się boją, a strach nie pochodzi od Boga. Jeśli faktycznie ufam Bogu, wierzę w Jego miłosierdzie, nie muszę o nic się obawiać.
„Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po owocach.” (Mt 7, 15-16)
Komentarze ( )