Jan Rybowicz – poeta zapomniany… A jednak tu i tam, np. w pieśniach Krzysztofa Myszkowskiego ze “Starego Dobrego Małżeństwa”, powracają motywy tego najbardziej niedocenionego polskiego poety XX wieku. Jedną z kultowych piosenek “SDM” jest wiersz, który dziś przypominamy.
Akcja” utworu “Zgodliwość” toczy się z dala od zakłamanego świata, w którym żyjemy na co dzień. To wiersz “bez dna” (bez symbolicznej warstwy), raczej prośba, aby pozwolić człowiekowi żyć poza systemem, bo z jury w naszym życiu spotykamy się na każdym kroku. Osoba wypowiadająca się w tym wierszu uznaje, że ten sam człowiek dla jednych jest zerem, ale dla innych kimś moralnym i sprawiedliwym. Często tak się dzieje, że jesteśmy oceniani i odbierani rozmaicie, tylko trudno nam się do tego przyznać. Rybowicz wziął to z własnej biografii – jedni się nim zachycali, inni co najwyżej pogardzali.
Powie ktoś, że to wiersz relatywistyczny, omijający wzniosłe ideały… Zapewne, tylko kto dziś jest dla większości ludzi ideałem? Kuba Wojewódzki i Paris Hilton! Dustin Biber i Doda! Na szczęście nie dla wszystkich – już lepiej uciec z takiego świata w swój świat, jak zrobił to Rybowicz, który przynajmniej nie udawał dobrego albo złego. Żył z dala od zakłamania i ocen tych, którzy wydają sprzeczne werdykty.
Redakcje “CARPE DIEM” i “SZCZĘŚLIWEJ TRZYNASTKI” w Gimnazjum nr 13 im. Unii Europejskiej we Wrocławiu
Jan Rybowicz – “Zgodliwość”
Kiedy mi mówią,
że dobry Bóg zabiera po śmierci
wszystkich ludzi do siebie, do nieba,
mówię: tak!
Kiedy mi mówią,
że nie ma żadnego Boga
i zdycha się raz na zawsze,
dokładnie i nieodwołalnie,
mówię: tak!
Nie ma sprawiedliwości na tym świecie,
bo biedny zawsze dostaje w kość.
Nie ma sprawiedliwości na tym świecie
– mówią – że bogaty i tak się wywinie…
Tak, mówię, tak!
Mówią: jest pan zdolny,
błyskotliwy i wybitny,
przystojny, inteligentny,
mądry i moralny,
wstrzemięźliwy…
Tak, mówię, tak!
Mówią: jest pan wariatem,
alkoholikiem, idiotą, głupcem,
grafomanem, erotomanem,
zerem, przestępcą, nikim…
Tak, mówię, tak!
Mówię: tak, tak i jeszcze raz tak!
I odwalcie się wreszcie ode mnie…