Zdjęcie0097.jpg
Piękno ukryte w świetle codzienności

Fauna i flora wokół naszego miejsca zamieszkania.

Czy zdarzało się Wam kiedyś spojrzeć na otoczenie wokół własnego domu? Nie przelotnie, lecz uważnie.
Łatwo jest się zachwycać widokami z innych okolic, innych krajów. Obcym nam florze i faunie.
Ale czy by znaleźć piękno natury NAPRAWDĘ musimy szukać tak daleko?
A teraz proponuję Wam układ. Spróbujcie obserwować swoją okolicę, jej roślinność i krajobrazy, o trzech porach dnia. Rano, w południe i o zachodzie słońca. Starajcie się znaleźć jak najlepszą perspektywę, taką która według Was dobrze pokazuje naturalne piękno w Waszym środowisku. Jeśli czujecie, że żadna nie jedt dobra – to trudno. Zróbcie kilka najpiękniejszych zdjęć. Może w przyszłości zauważycie, że jednak się Wam udały.
Jednak sama roślinność nie wypełnia piękna otaczającej Wasze domy natury. Pamiętajcie, że zaliczają się do niej również zwierzęta.
Nie muszą być egzotyczne lub dzikie by zaczęły zachwycać. Od wielu pokoleń moją rodzinę otaczały zwierzęta z gospodarstwa domowego.
W szczególności koty. Sądze, że właśnie na nich znam się najlepiej. Kocham je, a one kochają mnie. Ich zachowanie i usposobienie może wydawać się dla niektórych chłodne i irytujące, jednak uroku ukrytego w ich sposobie bycia nie da się nie zauważyć.
Wielu z nas walczy o dbanie o dobro natury i zachwyca się nią. Ale czy skoro tak nam na niej zależy, nie powinniśmy najpierw docenić tej, którą mamy na wyciągnięcie ręki?
A teraz proponuję Wam pewne ćwiczenie odprężające i zaostrzające spostrzegawczość. Każdego dnia o dowolnej porze(byle niezbyt późnej) idźcie do najpiękniejszego miejsca w okolicy, znajdźcie dogodny punkt obserwacyjny, zamknijcie oczy, weźcie kilka głębokich oddechów i unieście powieki. Może w tym momencie uda się Wam zauważyć coś czego do tej pory nie byliście w stanie dostrzec? Wszystko zależy od Was.

Zachód słońca nad moim domem.
Stary dom mojej zmarłej cioci. Tuż za nim nowo wybudowane mieszkanie nowych sąsiadów.
Podwórko moich dziadków.
Jedena z moich kocic czająca się przy drzewkach na naszym podwórku.
Kociątka, które dokarmiałyśmy w domu.
Nasza młodziutka kotka zmęczona całodzienną zabawą.
Jeden z liczniejszych miotów.
Na koniec Miśka wśród butów.