W dzisiejszym artykule poruszę temat małych szkół. Sama jestem uczennicą placówki, która liczy około 70 uczniów. Jest to niewielka szkoła, mająca już swoją historię, ponieważ jej działalność zaczęła się już od 1944 roku. Do tej szkoły chodzili moi dziadkowie, rodzice i teraz ja.
Większość osób nie zna wsi Glina i kiedy mówię, że jestem z Gliny, to nawet nie wiedzą, że taka miejscowość istnieje. Znam bardzo dużo osób, które twierdzą, że w wiejskich szkołach nie można się tyle nauczyć co w miejskich. Nie mamy tylu możliwości co oni, że jesteśmy w pewien sposób ograniczeni. Uważają, że w miejskich szkołach jest dużo większy poziom nauczania i że na pewno łatwiej dzieciom z dużych miast dostać się na wymarzone studia.
Trochę zgadzam się z tym pojęciem, ale nie do końca. Racja, że prawie w każdej dużej szkole jest więcej sprzętów elektronicznych, które umożliwiają przedstawienie nauki w sposób multimedialny itp, ale system nauczania jest wszędzie taki sam. W każdej szkole uczymy się tabliczki mnożenia, pisania wypracowań, rozprawek i historii naszego kraju. Nawet w wiejskich szkołach są zajęcia dodatkowe. Zajęcia muzyczne, teatralne, dziennikarskie i wyrównawcze.
Zajęcia te pozwalają uczniom na rozwijanie swoich pasji, pomagają w znalezieniu hobby. Nawet osoby ze wsi mogą chodzić na zajęcia dodatkowe. Sama na takie chodzę. Uczę się gry na instrumencie, dodatkowych języków i mam za sobą ukończony kurs pływania. Uczęszczałam również na zajęcia karate. Jedynym minusem jest to, że jeśli chcę korzystać z takich udogodnień, to rodzice muszę mnie dowozić. Wszystko to jest dla mnie przerywnikiem od nauki.
Uważam, że plusem wiejskich szkół jest indywidualność nauczania. Jest nas mniej i nasi nauczyciele mogą więcej uwagi poświęcić każdemu z nas – na ich zaległości, bądź pomóc w doskonaleniu jakiegoś przedmiotu. Wierzcie mi, bądź nie, ale jest to bardzo dobre rozwiązanie dla nas uczniów.
Jak już wiecie, należymy również do portalu dziennikarskiego Young Face. Jest to dla nas duże wyzwanie, ale bardzo się cieszymy mogąc rywalizować z większymi szkołami w Polsce. I jak sami widzicie wychodzi nam to całkiem nieźle. Jest nas garstka. Ale uwielbiamy wymyślanie i opisywanie nowych sytuacji zaistniałych w naszej szkole, na świecie. Naszej Pani redaktor Dorotce też serce rośnie, kiedy widzi z jakim zaangażowaniem i chęcią wstawiamy nowe artykuły. Więc sami widzicie, że wcale nie trzeba być uczniem ogromnej szkoły, aby móc się realizować w jakiejś dziedzinie.
Moja szkoła jak na razie jest na pierwszym miejscu. Bardzo się z tego cieszymy. Ale nie pierwsze miejsce jest tu najważniejsze. Cieszymy się, że możemy brać udział w tak fajnym projekcie jak Young Face. Dzięki zaangażowaniu i współpracy możemy naprawdę dużo. Więc pamiętajmy, że w każdej szkole nauczymy się tego samego, i z wiejskiej i z miejskiej szkoły można iść na studia i wykonywać wymarzony zawód.
W żadnej szkole nie ma ograniczeń, gdy chce się je spełniać. A to czy chcemy się rozwijać intelektualnie zależy tylko od nas samych.
Komentarze ( )